niedziela, 25 lutego 2018

Sobotni poranek z jerem, bielikiem i gęgawami.

Korzystając z w miarę słonecznej pogody, w zeszłą sobotę (17 lutego), wybraliśmy się z Mężem do Bieniowic. Całkiem niedawno bowiem odkryliśmy, że jest to najlepsze w okolicy miejsce na ptaszenie o tej porze roku. Droga z Pątnowa Legnickiego do Bieniowic, mimo że asfaltowa, jest jednak spokojna, gdyż prowadzi pomiędzy polami, na których można zobaczyć rozmaite gatunki ptaków. Nie inaczej było również podczas opisywanego spaceru. Na wstępie spotkaliśmy stałych bywalców tamtejszych krzaków, mianowicie, potrzeszcze. Tym razem jednak towarzyszyły im pokrewne gatunki - trznadle:
(trznadle to te żółte u góry)


(potrzeszcz)


W słabych promieniach porannego słońca usiłowały ogrzać się także mazurki:

Widzieliśmy też pierwsze w tym roku szpaki. Było ich na tej trasie zaskakująco dużo. Siedziały na gałęziach drzew i, oczywiście, na drutach linii elektrycznych:


Było też bardzo dużo zięb. Na jednym z drzew zrobiliśmy zdjęcie samcowi:

Parę kroków dalej, zatrzymaliśmy się przy całkiem sporym skupisku suchych chaszczy, pośród których powstało jakieś ptasie zamieszanie. I tam zobaczyliśmy ponownie, m.in., mazurki i trznadle (na zdjęciu poniżej trzy mazurki):

Ale też - niespodzianka, Mąż wypatrzył i, co ważne, sfotografował, pierwszego z bohaterów dzisiejszego bloga, czyli jera (konkretnie, samicę). Bardzo się ucieszyłam z tej obserwacji, gdyż dawno nie widziałam tych ptaków. Należą one do grupy łuszczaków, a ich najbliższymi krewniakami są zięby. Jery są jednak rzadko spotykane w naszym kraju, gdyż u nas nie gniazdują, a jedynie przelatują przez nasz kraj na lęgowiska i zimowiska, odpowiednio na wiosnę i jesienią. Można je spotkać u nas również zimą. Jednak za każdym razem te spotkania dotyczą zaledwie kilku osobników. Osobiście ostatnio widziałam jery w marcu 2015r., kiedy to zawitały do legnickiego parku. Czyli już trochę czasu minęło...Poniżej kilka fotek autorstwa Męża:



Dla jerów w szacie zimowej, charakterystyczna jest szarawa głowa, biały brzuch i pomarańczowa pierś. Jer z bliska:

W szacie godowej, głowa jera jest niemal czarna, ale takiego ubarwienia tych ptaków raczej u nas nie zobaczymy;). Chwilę po spotkaniu z jerem, nad naszymi głowami przeleciało stado mew, najpewniej śmieszek:

Po przelocie mew, na niebie zaczęły pojawiać się liczne łabędzie nieme, których wygląd w locie, jak zwykle nas zachwycił:












Wśród przelatującego nad nami ptactwa, Mąż wypatrzył tytułowe gęgawy, którym zrobił bardzo udaną sesję zdjęciową:






Ujęcia z bliska:




Kiedy nad nami zrobiło się spokojniej, ruszyliśmy dalej, w stronę znanego nam niewielkiego zbiornika wodnego. Po drodze spotkaliśmy kolejnego potrzeszcza, tym razem na linii wysokiego napięcia:


A nad zbiornikiem wodnym kolejna niespodzianka - dawno niewidziany przez nas bielik. Jak zwykle, zrobił na nas wielkie wrażenie swoją wielkością. No, ale niestety, usiadł "pod światło", więc fotki wyszły jakie wyszły. Cieszę się jednak, że go spotkaliśmy, gdyż dawno już nie widzieliśmy tych ptaków w okolicach Legnicy i zastanawialiśmy się czy jeszcze tu są. Okazało się jednak, że tak:):




Z bliższej perspektywy (na ile to było możliwe, bo ptak siedział daleko):


Po chwili jednak bielik zerwał się z zajmowanego miejsca i niespiesznie odleciał w nieznane. W tym czasie, na stawie pojawił się samiec nurogęsi, którego także sfotografowaliśmy:



Warto też wspomnieć, że w pobliżu tego niewielkiego stawu zobaczyliśmy również sporo trznadli, przy czym samce wyśpiewywały już swoje godowe piosenki. Jako ciekawostkę podam, że śpiew osobników właśnie tego gatunku dzieli się na różne dialekty. Przykładowo, trznadle z Dolnego Śląska śpiewają inaczej niż ptaki z Podkarpacia, czy znad morza. Zdarzają się też drobne "niuanse" w śpiewie ptaków występujących w blisko siebie znajdujących się terytoriach. Kto by pomyślał;). Poniżej fotki trznadli. Najpierw samica:


I jaskrawo żółto zabarwiony samiec, wyśpiewujący wiosenne trele. Co ciekawe, w śpiewie tego osobnika faktycznie usłyszałam inne nuty niż w śpiewie ptaków, które kiedyś obserwowałam w Kudowie Zdroju (choć to akurat też Dolny Śląsk:)). Śpiew trznadli w Kudowie kończył się jedną długą "wyciąganą" w górę nutą, natomiast trele tych z Bieniowic zakończone były dwoma krótszymi "ćwierknięciami" (ech, trudno opisywać ptasi śpiew). Poniżej fotki śpiewającego samca trznadla:





Nagrałam też filmik z jego śpiewem:

https://www.youtube.com/watch?v=QRP0qg3O5JI

Tak sobie myślę, że to niesamowite, że wśród ptaków występują dialekty "w mowie". Co, ciekawe, dowiedziałam się o tym niedawno, pomimo tylu już lat intensywnego ptaszenia. To kolejny dowód na to, że świat naszych skrzydlatych przyjaciół kryje wiele tajemnic, które niewątpliwie warto poznawać i zgłębiać, do czego wszystkich Czytelników niniejszego bloga zapraszam:).