Po naszych wojażach w Jutrosinie, udałam się na spacer do legnickiego parku. Pogoda była ładna (a przynajmniej do południa), więc uznałam, że zobaczę co słychać u naszych parkowych sąsiadów. Kiedy znalazłam się w alejce pomiędzy palmiarnią a kompleksem fontann, w pewnym momencie zrobiło się ciekawie, bo usłyszałam dochodzące z czubków drzew głosy grubodziobów. Niestety, jakoś w tym sezonie nie udaje mi się ich sfotografować, więc skończyło się na słuchaniu ich delikatnego śpiewu i obserwacjach przez lornetkę. Chwilę później całe grubodziobowe stado gdzieś się ulotniło. W zamian za to, w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą harcowały grubodziobe łuszczaki, pojawił się dzięciołek. Po raz kolejny zaskoczyło mnie jak niewielkich rozmiarów jest to ptak. Chyba mniejszy od grubodzioba, a na pewno delikatniejszej budowy. Ze względu na sposób zachowania, niemal od razu zorientowałam się jaki gatunek obserwuję i podjęłam próbę zrobienia mu zdjęcia. Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić, bo im mniejszy ptak tym większa jego ruchliwość. Pierwsze zdjęcie wyszło więc tak:
Drugie jest już nieco lepsze; ptak co prawda nie był skory do pozowania, ale udało mi się uchwycić jego charakterystyczny biało-czarny "sweterek" na grzbiecie (niestety, nie widać dobrze głowy, więc nie wiem jakiej płci był obserwowany osobnik):
Drugie jest już nieco lepsze; ptak co prawda nie był skory do pozowania, ale udało mi się uchwycić jego charakterystyczny biało-czarny "sweterek" na grzbiecie (niestety, nie widać dobrze głowy, więc nie wiem jakiej płci był obserwowany osobnik):
Chwilę później na alejce pojawiła się jakaś szkolna (czy przedszkolna) wycieczka i dzięciołek szybko nawiał. Ruszyłam więc w głąb parku. A tu długo długo nic, aż w końcu dotarłam do ogródków działkowych. W samych ogródkach nie zaobserwowałam niczego ciekawego, niemniej jednak kiedy ponownie wracałam do parku, przy wejściu do ogródków działkowych zauważyłam rudzika. Nie mam jednak jego zdjęcia (być może przez przypadek je skasowałam, bo wydawało mi się, że co najmniej jedno zrobiłam). Kiedy rudzik odleciał, u bram ogródków działkowych pojawił się raniuszek odmiany ciemnej. Jak już kiedyś wspominałam, raniuszki tej odmiany, co do zasady, nie są zbyt liczne w naszym kraju, z wyjątkiem Dolnego Śląska. Amatorów raniuszków zapraszam więc do zachodniej Polski (choćby do Legnicy), gdzie ciemnogłowe raniuszki można często oglądać na wiosnę oraz jesienią. Co do zaobserwowanego osobnika, zaprezentował mi szereg swoich umiejętności z zakresu ptasiej akrobatyki, wisząc na gałęzi i obskubując ją (zapewne) z mikroskopijnych żyjątek:
Ciemne paski na głowie wskazują na odmianę ciemną; u odmiany jasnej, głowa jest cała biała:
Raniuszek w pełnej krasie:
Po chwili mój ptasi model zmienił lokalizację. Ale to jeszcze nie koniec obserwacji w tym miejscu, bo oto, nad moją głową, wysoko na drzewie, usiadł dorodny kwiczoł, pięknie prezentując się w promieniach słońca:
Zadowolona z ptasich obrazków, ruszyłam w drogę powrotną. Kiedy szłam przez Aleję Lipową, znowu zobaczyłam raniuszki - tym razem w większej grupie. Wśród nich były osobniki obu odmian kolorystycznych. Ptaki jednak tak szybko przemieszczały się wśród liści, że udało mi się sfotografować tylko jednego osobnika, ponownie odmiany ciemnej:
Raniuszki tak szybko jak się pojawiły, tak szybko się ulotniły. Poszłam więc dalej, kierując się w stronę Koziego Stawu. Przy okazji stwierdziłam, że w parku już na dobre zadomowiły się wszelkiej maści krukowate, które licznie okupują parkowe trawniki:
(kawka (z tyłu) i gawron (na pierwszym planie))
(kawka)
(gawron)
Na Kozim Stawie licznie zgromadziły się już śmieszki. Być może w późniejszym okresie dołączą do nich mewy siwe:
(za śmieszkami widoczne samce i samice krzyżówek)
I piękny łabędź niemy. Ciekawe, czy spędzi tu zimę:
Podsumowując, byłam bardzo zadowolona ze spaceru. Dawno już bowiem nie widziałam dzięciołka i raniuszków. Cieszę się, że nadal odwiedzają park legnicki i pozwalają się fotografować:).