niedziela, 26 czerwca 2016

W rewirze bielika.

W zeszły weekend, korzystając z pięknej pogody, wybraliśmy się z Mężem do Miłkowic. W tym roku jeszcze tam nie byliśmy i chcieliśmy sprawdzić co dzieje się na wodach tamtejszych stawów, stanowiących terytorium naszego największego krajowego ptaka - bielika.

Wycieczkę zaczęliśmy w Jezierzanach, gdzie zobaczyliśmy makolągwy, siedzące na drutach:

 A także kulczyka:


Poniżej kilka fotek przyrodniczych zrobionych u wylotu z Jezierzan (ech, te maki i chabry:)):



Za Jezierzanami, w niewielkim skupisku iglaków, będących siedliskiem makolągw, natknęliśmy się także na pierwiosnka:

Tuż obok niego siedział śpiewak, który prezentował swoje niezwykłe umiejętności wokalne (dla niewtajemniczonych, jest to jeden z naszych krajowych drozdów):

Wreszcie, po 50 minutach spacerku, dotarliśmy do kompleksu niewielkich stawów w Miłkowicach. A tam - niespodzianka - całe stado głowienek:

Ten intensywniej ubarwiony osobnik z bordową głową, to (jak można się domyślić) samiec:
 Natomiast skromniej ubarwiony to samica:



Naprawdę, byłam zaskoczona ilością tych kaczek, gdyż jeszcze nie widziałam ich na miłkowickich stawach, a przynajmniej, nie w takiej ilości:



Ale to nie koniec ciekawostek. Bo oto chwilę później, Mąż w przybrzeżnych szuwarach wypatrzył...perkoza rdzawoszyjego:


Pierwszy raz zaobserwowaliśmy tego ptaka w zeszłym roku. Ponieważ jest to jeden z rzadszych krajowych perkozów, nie byliśmy jednak pewni, czy jest to jego stałe miejsce bytowania, czy też znalazł się tu przypadkiem. Jednak to spotkanie pozwala przypuszczać, że być może się tutaj zadomowił. Za to wyraźnie nie podobała się mu obecność większego krewniaka, perkoza dwuczubego. Co jakiś czas stroszył piórka, wyciągał w jego kierunku szyję i wydawał przedziwne (przypominające głos osła) dźwięki:

Z perkozem dwuczubym:

Niestety, filmik nie wyszedł za dobrze, więc dołączam link do strony z głosem perkoza rdzawoszyjego:

http://www.przyrodapolski.org/foto/78/228/

Chwilę po spotkaniu z perkozami, usłyszeliśmy odgłos skrzydeł dużego ptaka, podrywającego się do lotu. Była to czapla siwa:


Dalej, na stawie nieco dalej położonym od ścieżki, zobaczyliśmy łyski:

W pobliżu dorosłych osobników pływały ich puchate pisklęta:


I wreszcie, po przejściu paru kroków dalej w głąb zarośli, nad kolejne stawy, zobaczyliśmy na jednym z drzew, majestatyczną sylwetkę "gospodarza" stawów, pięknego, dorosłego bielika:


Ptak musiał być już po solidnym posiłku (a zważywszy na liczebność ptaków na stawach - miał w czym wybierać), bo siedział sobie spokojnie na czubku drzewa i rozglądał się po okolicy:



Nie przejmował się szczególnie naszą obecnością (choć faktem jest, że znajdowaliśmy się w dość dużej odległości). Naprawdę, piękny okaz.

Po obserwacji bielika, jeszcze chwilę postaliśmy przy stawach, obserwując łabędzia niemego, który próbował się ulokować na brzegu...:

...perkoza dwuczubego z pasiastym maluchem...:

...rybitwę czarną, polującą na ryby...:

...oraz stadko dzwońców (jednemu z nich udało się zrobić całkiem niezłą fotkę):

Potem już ruszyliśmy w drogę powrotną do Jezierzan. Po drodze zobaczyliśmy jeszcze przelatujące nad polami błotniaki stawowe:

A także polującego na łące srokosza:

sobota, 18 czerwca 2016

Sukces lęgowy nurogęsi.

Okazało się, że po powrocie znad Biebrzy w parku legnickim czeka na mnie niespodzianka w postaci podlotów nurogęsi. Jak pisałam już wcześniej, po raz pierwszy ten gatunek pojawił się tu w 2014r. Już wtedy na Kaczawie pojawiły się nurogęsiowe pisklęta, ale widziałam je tylko przez jakiś czas w maju, a potem zniknęły. Nie wiem zatem czy legi zakończyły się sukcesem.
Inaczej jest w tym sezonie. Parę postów wcześniej pisałam o czternastu pisklętach nurogęsi, które, wraz z dorosłą samicą, zauważyłam na Kaczawie pewnego majowego wieczora:

(zdj. z 07.05.2016r.)

Niedawno natomiast, spacerując po parku, znów natknęłam się na rodzinkę tych uroczych traczy. Przechodząc promenadą nad Kaczawą i obserwując wylegujące się na brzegu grzywacze i polujące pliszki siwe, w pewnym momencie poczułam na sobie czyjś wzrok. Po chwili zobaczyłam, że wpatruje się we mnie kilka par oczu nurogęsi, w tym dorosła samica i pisklęta - teraz już ze trzy razy większe niż kiedy widziałam je ostatnim razem. Kiedy zorientowały się, że ja też je zauważyłam, zaczęły po kolei (za matką) zeskakiwać do wody:

(zdj. z 04.06.2016r.)


Po chwili już wszystkie znalazły się na rzece:

Tamtego dnia zaobserwowałam tylko cztery podloty i stwierdziłam, że z czternastu w sumie niewiele się ostało, ale dobre i to. Ale już następnego dnia z dorosłą samicą pływało aż dziewięć maluchów, co już można zakwalifikować jako sukces lęgowy. Przez chwilę stałam na brzegu i patrzyłam na to stadko. Nurogęsi na zmianę to czyściły pióra na brzegu, to się wylegiwały, to pływały. Naprawdę, aż miło było na nie popatrzeć. Poniżej kilka fotek z tej rodzinnej sielanki:







Mam nadzieję, że pisklętom nic już nie zagrozi i wkrótce szczęśliwie opuszczą wody legnickiego parku, aby spokojnie przygotować się do odlotu na zimowiska. A w przyszłym sezonie być może tu powrócą, aby wychować własne potomstwo:).

sobota, 11 czerwca 2016

W drodze do Goniądza.

Po paru dniach naszego pobytu nad Biebrzą opuściliśmy (nie bez żalu) dwór Dobarz i udaliśmy się w stronę Goniądza. Z racji tego, że wspomniane miejscowości położone są na bagnach i z komunikacją miejską (i w ogóle jakąkolwiek) jest tam ciężko, urządziliśmy sobie 20-km spacer do Goniądza właśnie, gdzie mieliśmy jeszcze jeden nocleg. 
Zanim to jednak nastąpiło, zjedliśmy śniadanie w ogrodzie w dworze Dobarz. Było ciepło, piękne słońce, a naokoło nas pełno ptaków:

Makolągwy:


Kopciuszki:

 Mazurki:

A na niebie żurawie:

Po śniadaniu jednak czas ruszyć w drogę. Prawie cały czas szliśmy Carską Drogą. Po obu stronach szosy rosły gęste lasy, skąd rozlegały się głosy różnych ptaków. Już na początku spaceru Mąż dojrzał ciekawego osobnika. Był to kolejny z krajowych świergotków, tym razem drzewny. W tym miejscu tylko wspomnę, że ta wycieczka okazała się wyjątkowa pod względem świergotkowym, ponieważ - można powiedzieć - za jednym zamachem udało nam się zobaczyć wszystkie trzy gatunki lęgowe w naszym w kraju. O dwóch poprzednich pisałam już wcześniej. A świergotka drzewnego zobaczyliśmy właśnie w drodze do Goniądza. Gatunek ten jest zdecydowanie bardziej płochliwy niż pokrewne. Ptak przebywał wysoko na gałęziach drzew, gdzie światło nie było najlepsze. Stąd takie fotki:


Parę kroków za świergotkiem natknęliśmy się na muchołówkę żałobną:

A po chwili zauważyliśmy parę dzięciołów dużych ostukujących drzewa:


Na samym końcu Carskiej Drogi, Mąż wypatrzył na jednym z drzew paszkota, rzadko widywanego drozda, bardzo przypominającego śpiewaka:

Udało się też wyhaczyć myszołowa w locie:

Na przedmieściach Goniądza, w pięknych okolicznościach przyrody, zapozował dla nas wcześniej wspomniany śpiewak:

Parę kroków dalej na jednym z źdźbeł trawy siedziała pokląskwa:

Był tam też stary znajomy -  bocian biały:

Będąc już w Goniądzu, udaliśmy się na obiad (choć właściwie, że względu na porę, lepszym określeniem byłoby - obiadokolację) do restauracji malowniczo położonej nad samą Biebrzą:

Po obiedzie przespacerowaliśmy się widocznym na powyższym zdjęciu pomostem. I okazało się, że nad rzeką jest bardzo ciekawie pod względem ptasim. Można tam posłuchać śpiewu rokitniczek, których głosy rozlegają się z głębi przybrzeżnych trzcin:

A czasem ze słupów wysokiego napięcia:

Można było także podziwiać rybitwę czarną, która leniwie krążyła nad wodą, co jakiś czas nurkując w rzece w poszukiwaniu drobnych rybek:



W centrum miasta natomiast zobaczyliśmy muchołówkę szarą:

Wracając do miejsca noclegu, po raz kolejny podczas tej wycieczki mieliśmy okazję obserwować białorzytkę:

A przy naszym dworku w Goniądzu znowu makolągwy. W tamtych rejonach występują niesamowite ilości tych ptaków. Chyba robią tam za wróble;)):

A to nasz dworek (kolejny w czasie tej wycieczki):

Następnego dnia już niestety pożegnaliśmy Podlasie. Na do widzenia - nieco industrialnie - kopciuszek na dworcu PKP w Mońkach: