środa, 29 lipca 2020

Spotkanie z kobczykiem w Pewli Ślemieńskiej.

Dalszy ciąg z naszej majowej wycieczki do Pewli Ślemieńskiej. Jak wspominałam pod koniec poprzedniego posta, poza opisanymi wcześniej gatunkami, udało nam się zobaczyć jeszcze jeden, wyjątkowy, rzadko u nas spotykany. Przed powrotem do domu, Siostra z Mężem zabrali nas na jeszcze jedną polanę, znajdującą się - można powiedzieć - po drugiej stronie drogi. Jak się potem okazało, był to strzał w przysłowiową dziesiątkę. Kiedy przedzieraliśmy się przez kolejne pagórki, w pewnym momencie, zobaczyliśmy niewielkich rozmiarów ptaka, siedzącego na linii energoelektrycznej. Kiedy spojrzałam przez lornetkę, po kształcie sylwetki oceniłam, że jest to jakiś sokół. Pierwsza na myśl przyszła mi, oczywiście, pustułka, jako najpopularniejsza przedstawicielka sokołów w naszym kraju. Coś jednak mi się nie zgadzało w układzie kolorów. Zaczęliśmy więc dokumentować tą obserwację, tradycyjnie, najpierw z daleka, a potem z coraz bliższej perspektywy:


Kiedy podjechaliśmy nieco bliżej, byłam już prawie pewna - to kobczyk, prawdopodobnie samica. Późniejsza weryfikacja w Collinsie i wśród znajomych ptasiarzy, potwierdziła moją identyfikację. To naprawdę niesamowite. Ciekawe, co go tu przywiało...Tytułem wyjaśnienia, napiszę, że obserwacja ta jest wyjątkowa, gdyż dotyczy bardzo rzadkiego gatunku, który występuje u nas jedynie przelotnie. Według Collinsa ma u nas status P1, co oznacza - gatunek przelotny, skrajnie nielicznie lub lokalnie. Dawniej te urocze sokoły nawet wyprowadzały u nas sporadycznie lęgi, ale to prehistoria, sprzed 1950 roku. Kobczyki, jak już wspomniałam, należą do grupy sokołów, podobne są do pustułek, a jeszcze bardziej do kobuzów. Są przy tym niezwykle pięknie ubarwione. Jak czytam w moim ptasim  Przewodniku, u samców możemy zaobserwować wyjątkowe połączenie ciemno-sinoszarego tułowia i pokryw z ciemnoczerwonymi nogawicami i podogoniem, jak również z jasnymi srebrzystoszarymi lotkami. Woskówka (nieopierzony fragment skóry nad dziobem) i nogi intensywnie pomarańczowe. Samice natomiast mają prawie niekreskowany jasno-rdzawopłowy spód ciała, grzbiet łupkowoszary, ciemno prążkowany, głowę białożółtą, nogi i woskówka pomarańczowe. U samic (o dziwo) widoczne są ciemne charakterystyczne "wąsy" po obu stronach "twarzy". Właśnie taką piękną samicę widzieliśmy w czasie opisywanej wycieczki:








Z bliska widać puchate upierzenie na brzuchu:

W pewnym momencie kobczykowa na chwilę odleciała, ukazując przy okazji piękne mozaikowe upierzenie spodniej strony skrzydeł:

Po chwili znowu usiadła na drucie, jednak znów nieco dalej:









Ogólnie, bardzo sympatyczna ptaszyna; niepłochliwa, pozwalała blisko siebie podejść. My natomiast cykaliśmy jej niezliczoną ilość fotek. Ale w końcu spotkania z kobczykiem zdarzają się niezwykle rzadko, więc koniecznie trzeba było to udokumentować:










Teraz trochę bliższe ujęcia:













Zapraszam również do obejrzenia filmików z kobczykiem:


I jeszcze prawdziwe fotograficzne perełki:
(taniec na drucie)


Piękne:


 W pewnym momencie, kobczyk odleciał, tym razem chyba na dłużej...:









Postanowiliśmy więc wracać do Żywca. Byliśmy bardzo zadowoleni, a przy tym strasznie głodni. Dodam jeszcze, że po powrocie do Legnicy, zgłosiłam tą obserwację na portalu birdwatching.pl, jak również clanga.com. Na obu portalach obserwacja została przyjęta, a fotka kobczykowej odlatującej z linii energetycznej została włączona do galerii ptaków rzadkich. Co ciekawe, to spotkanie było pierwszą i jak na razie jedyną obserwacją kobczyka w tym sezonie. Bardzo więc się cieszę, że udało nam się go zobaczyć. Podsumowując, to był niezwykły dzień. Jak widać, świat ptaków jest niezwykły, dostarcza wielu wrażeń, nie da się przewidzieć co, kiedy i gdzie zobaczymy. I pomyśleć, że gdybyśmy w tym dniu - 23 maja - nie przyjechali do Pewli...kto wie, może wizyta tego pięknego sokoła pozostałaby niezauważona...