sobota, 30 września 2017

Krzyżodzioby świerkowe pod Legnicą.

Jak wspomniałam w poprzednim poście, w (pieszej) drodze powrotnej z Koskowic do Legnicy czekała na nas jeszcze jedna ptasia niespodzianka. Kiedy już byliśmy w Ziemnicach, przed samymi granicami miasta, Mąż zobaczył na jednym z przydrożnych świerków jakieś ptaki. Przyznam, że nie planowałam ich fotografować, ponieważ raz, że byłam już trochę zmęczona i głodna, a dwa, że pomyślałam, że to pewnie jakieś pospolite gatunki, których zdjęć mam już mnóstwo. Niemniej jednak, moja ptasia intuicja nakazała mi spojrzeć przez lornetkę i...jak dobrze, że to zrobiłam. Bo oto parę metrów od nas żerowały osobniki kolejnego (trzeciego już tego dnia) nowego dla nas gatunku. Były to tytułowe krzyżodzioby świerkowe. Wprawdzie parę lat temu chyba zaobserwowaliśmy je w Górach Izerskich, ale ptaki wówczas jedynie przysiadły na chwilę na czubku jednego z drzew i zaraz odleciały. Dlatego napisałam "chyba", bo nawet nie byłam do końca pewna, czy faktycznie widzieliśmy krzyżodzioby. Wracając do naszej obserwacji, warto wspomnieć (za Collinsem), że krzyżodzioby świerkowe należą do rodziny łuszczaków (od sposobu żerowania, polegającego na wyłuskiwaniu różnego rodzaju nasion). Są to dość masywnie zbudowane ptaki, z dużą głową i grubą szyją. Ale to, co szczególnie je wyróżnia, to skrzyżowane końce dzioba (stąd nazwa), które służą wydobywaniu ziaren z szyszek, najczęściej świerka, jeżeli chodzi o ten gatunek. Charakterystyczne jest również ubarwienie tych ptaków - samce są ceglastoczerwone, a samice szarawo-żółtawozielone. Młodociane ptaki są szare, obficie kreskowane, przy czym trochę starsze samce (ale nie całkiem dorosłe), mogą mieć zabarwienie pomarańczowawe, a samice zielonkawe. My właśnie obserwowaliśmy co najmniej trzy takie młode, przy czym dwa z nich były kreskowano-pomarańczowe, a jeden zielonkawy. Być może jednak ptaków było więcej. Poniżej fotki z krzyżodziobowej sesji:
(młodociany samiec z wyraźnym kreskowaniem na ciele i pomarańczowym upierzeniem na głowie):


Jeszcze chwila, a pomarańczowo zabarwiony młody przemieni się w ceglastoczerwono ubarwionego samca:). Na fotce widać też charakterystyczne skrzyżowanie końcówek dzioba:






A teraz fotki zielonkawo ubarwionego krzyżodzioba świerkowego. Mam wątpliwości, czy jest to jeszcze osobnik zaliczany do młodocianych czy dorosły. Z jednej strony nie ma już takiego znacznego kreskowania na ciele jak osobnik na fotkach powyżej. Z drugiej jednak strony, brzuch ptaka nie jest całkiem gładki, jak to bywa u dorosłych. Przyjąć zatem chyba należy, że jest to osobnik niedorosły, pierwszoroczny. Przy czym, z uwagi na zielonkawe barwy upierzenia, zdecydowanie jest to samica:



Na fotce poniżej dobrze widoczny skrzyżowany dziób:








Jak przeczytałam w Collinsie, krzyżodzioby żerują bezgłośnie, stąd też łatwo je przegapić. Tym bardziej się cieszę, że Mąż je wypatrzył:



 



Patrząc na upierzenie z bliska, stwierdzam, że jednak zdecydowanie nie jest to jeszcze osobnik w pełni dorosły. Chyba więc jego kwalifikacja jako pierwszorocznego jest uzasadniona:):


Zapraszam jeszcze do obejrzenia filmików z żerującymi krzyżodziobami świerkowymi. Na pierwszym młodociany samiec, na drugim młoda samica:

https://www.youtube.com/watch?v=RhWO7kPVxoI

https://www.youtube.com/watch?v=saCfi7xvVzc

Na marginesie dodam jeszcze, że krzyżodzioby świerkowe gniazdują w borach, preferują przy tym bory świerkowe. Na przelotach zdarza się jednak, że szukając pożywienia, zawitają do miast, zwłaszcza jeżeli rosną tam drzewa odpowiadające ich wymaganiom żerowiskowym. Poza krzyżodziobami świerkowymi można u nas spotkać krzyżodzioba sosnowego, który jest znacznie rzadszy od poprzednika i gniazduje u nas sporadycznie. Przy czym, potrafi być liczny w tzw. latach nalotów. Bardzo wyjątkowo spotkać u nas można także krzyżodzioba modrzewiowego. Nazwy tych krzyżodziobów wzięły się, jak można się domyślać, od nazw drzew iglastych, których szyszki te gatunki preferują. Podobnymi barwami upierzenia charakteryzują się także wyjątkowo u nas spotykane łuskowce, które często przedstawia się przy okazji charakterystyki krzyżodziobów, choć łuskowiec do tej grupy nie należy (za Collinsem).
Podsumowując, wyjazd do Koskowic był niezwykle udany. Po wykonaniu sesji zdjęciowej krzyżodziobów, daliśmy sobie już spokój z pieszą wędrówką i udaliśmy się na przystanek autobusowy, zadowoleni, że na kartach pamięci naszych aparatów zapisały się trzy kolejne nowe gatunki...:).


niedziela, 24 września 2017

Co brzęczy w Koskowicach.

Ptaszenie w Koskowicach nie zakończyło się na wąsatkach. Kiedy tak staliśmy nad brzegiem jeziora, cykając fotki, w pewnym momencie Mąż wypatrzył wśród trzcin małego brązowego ptaka. Gdy obejrzałam zrobione przez niego fotki, najpierw pomyślałam, że to trzcinniczek, jednak chwilę później moją uwagę przykuł ogon ptaka. Na podstawie jego wyglądu stwierdziłam, że jest to brzęczka, kolejny nowy dla nas gatunek. Brzęczka zaliczana jest do rodziny pokrzewkowatych, do grupy świerszczaków. Jak czytam w moim ptasim przewodniku, ze względu na środowisko, w którym żyje, czyli rozległe trzcinowiska, można ją pomylić jedynie z trzcinniczkiem, należącym do tej samej rodziny, ale do grupy trzciniaków. Aby odróżnić brzęczkę od trzcinniczka, najlepiej...zajrzeć obserwowanemu ptakowi pod ogon. Cechą wyróżniającą brzęczkę są bowiem długie jasne rdzawobrązowe pokrywy podogonowe z rozjaśnionymi końcami. Oczywiście, łatwo powiedzieć - zajrzyj pod ogon;). Nie jest to bowiem wcale takie proste, ze względu na dużą ruchliwość przedstawicieli obu tych gatunków. Niemniej jednak, da się to zrobić;). Poniżej kilka fotek brzęczki. Fotografowany przez nas osobnik był w miarę spokojny, jak na pokrzewkę:





Jak widać, brzęczka ma sympatyczny, miły wyraz "twarzy";):


Czas na poranną toaletę:






Teraz parę fotek ogona. Jak widać, pióra pod ogonem brzęczki są jakby lekko paskowane, a sam ogon jest szerszy i grubszy niż u trzcinniczka:


Końcówka ogona jest zaokrąglona, inaczej niż u trzcinniczka:

Dla porównania - fotki trzcinniczka (zrobione parę lat temu w Dolinie Baryczy). Jak widać, pióra pod ogonem tego gatunku, są gładkie, płowobiałe, bez żadnych prążkowań i pasków:


Trzcinniczek en face. Na podstawie samej tylko "twarzy" trudno odróżnić go od brzęczki:

Wracając do Koskowic, obserwowana przez nas brzęczka, wygrzewała się w promieniach porannego słońca, czyściła pióra i szukała pożywienia wśród trzcin. W końcu jednak umknęła w trzcinową gęstwinę. Poniżej link do filmiku z brzęczką:

https://www.youtube.com/watch?v=jITZg5UqE_o

Osobiście nie dysponuję nagraniem głosu brzęczki, jednak zachęcam do poszukania w necie i posłuchania jej metalicznego brzęczenia, od którego wzięła się nazwa gatunku.

Poza wąsatkami i brzęczką, nad Jeziorem Koskowickim widzieliśmy też potrzosy:
(samica):





Krzyżówki...:


...do których po chwili dołączyła czapla siwa:




Po wodach jeziora pływały łabędzie nieme:
(dorosły):

(młodociany):

Rodzinne żerowanie przy brzegu:

Ponadto, widzieliśmy też mewy:
(śmieszki):

(srebrzysta):

Na brzegu natomiast, wśród owoców głogu, buszowały modraszki:

I było też sporo wróbli:

Tytułem ciekawostki dodam jeszcze, że jeden z wędkarzy pokazał nam rosnące nad brzegiem jeziora drzewo, bardzo nadgryzione przez bobry. Myślę, że przy najbliższym silniejszym podmuchu wiatru, może ono runąć na ziemię:




Jak widać, birdwatching w Koskowicach był bardzo udany. Niestety, pogoda szybko się zepsuła, zrobiło się chłodno i dość nieprzyjemnie, więc ruszyliśmy pieszo do Legnicy. Po drodze czekała nas jeszcze jedna niespodzianka, ale o tym już w następnym poście:).