Ptaszenie w Koskowicach nie zakończyło się na wąsatkach. Kiedy tak staliśmy nad brzegiem jeziora, cykając fotki, w pewnym momencie Mąż wypatrzył wśród trzcin małego brązowego ptaka. Gdy obejrzałam zrobione przez niego fotki, najpierw pomyślałam, że to trzcinniczek, jednak chwilę później moją uwagę przykuł ogon ptaka. Na podstawie jego wyglądu stwierdziłam, że jest to brzęczka, kolejny nowy dla nas gatunek. Brzęczka zaliczana jest do rodziny pokrzewkowatych, do grupy świerszczaków. Jak czytam w moim ptasim przewodniku, ze względu na środowisko, w którym żyje, czyli rozległe trzcinowiska, można ją pomylić jedynie z trzcinniczkiem, należącym do tej samej rodziny, ale do grupy trzciniaków. Aby odróżnić brzęczkę od trzcinniczka, najlepiej...zajrzeć obserwowanemu ptakowi pod ogon. Cechą wyróżniającą brzęczkę są bowiem długie jasne rdzawobrązowe pokrywy podogonowe z rozjaśnionymi końcami. Oczywiście, łatwo powiedzieć - zajrzyj pod ogon;). Nie jest to bowiem wcale takie proste, ze względu na dużą ruchliwość przedstawicieli obu tych gatunków. Niemniej jednak, da się to zrobić;). Poniżej kilka fotek brzęczki. Fotografowany przez nas osobnik był w miarę spokojny, jak na pokrzewkę:
Jak widać, brzęczka ma sympatyczny, miły wyraz "twarzy";):
Czas na poranną toaletę:
Teraz parę fotek ogona. Jak widać, pióra pod ogonem brzęczki są jakby lekko paskowane, a sam ogon jest szerszy i grubszy niż u trzcinniczka:
Końcówka ogona jest zaokrąglona, inaczej niż u trzcinniczka:
Dla porównania - fotki trzcinniczka (zrobione parę lat temu w Dolinie Baryczy). Jak widać, pióra pod ogonem tego gatunku, są gładkie, płowobiałe, bez żadnych prążkowań i pasków:
Trzcinniczek en face. Na podstawie samej tylko "twarzy" trudno odróżnić go od brzęczki:
Wracając do Koskowic, obserwowana przez nas brzęczka, wygrzewała się w promieniach porannego słońca, czyściła pióra i szukała pożywienia wśród trzcin. W końcu jednak umknęła w trzcinową gęstwinę. Poniżej link do filmiku z brzęczką:
https://www.youtube.com/watch?v=jITZg5UqE_o
Osobiście nie dysponuję nagraniem głosu brzęczki, jednak zachęcam do poszukania w necie i posłuchania jej metalicznego brzęczenia, od którego wzięła się nazwa gatunku.
Poza wąsatkami i brzęczką, nad Jeziorem Koskowickim widzieliśmy też potrzosy:
(samica):
Krzyżówki...:
...do których po chwili dołączyła czapla siwa:
Po wodach jeziora pływały łabędzie nieme:
(dorosły):
(młodociany):
Rodzinne żerowanie przy brzegu:
Ponadto, widzieliśmy też mewy:
(śmieszki):
(srebrzysta):
Na brzegu natomiast, wśród owoców głogu, buszowały modraszki:
I było też sporo wróbli:
Tytułem ciekawostki dodam jeszcze, że jeden z wędkarzy pokazał nam rosnące nad brzegiem jeziora drzewo, bardzo nadgryzione przez bobry. Myślę, że przy najbliższym silniejszym podmuchu wiatru, może ono runąć na ziemię:
Jak widać, birdwatching w Koskowicach był bardzo udany. Niestety, pogoda szybko się zepsuła, zrobiło się chłodno i dość nieprzyjemnie, więc ruszyliśmy pieszo do Legnicy. Po drodze czekała nas jeszcze jedna niespodzianka, ale o tym już w następnym poście:).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz