środa, 27 kwietnia 2016

Niedzielne obserwacje.

Mimo nieciekawej pogody, zeszła niedziela okazała się bardzo ciekawym dniem pod względem ornitologicznym. Poza parą dzierlatek, którym poświęciłam poprzedni wpis, mieliśmy z Mężem okazję obserwować jeszcze sporo innych ciekawych gatunków.

Już w drodze do Castoramy z zadowoleniem stwierdziłam, że na stare śmieci powróciły dymówki. Znowu można obserwować stada tych jaskółek latających nad rzeką i łapiących muchy. Oczywiście zrobienie dobrego zdjęcia w locie jest prawie niemożliwe, niemniej jednak zdarzy się, że jakiś zmęczony osobnik przysiądzie na brzegu, żeby trochę odpocząć. I to jest właśnie dobry moment, by zrobić zdjęcie dymówce:


Pod samą Castoramą, w pobliżu miejsca gdzie zobaczyłam dzierlatki, żerowało także niewielkie stado kawek. W pewnym momencie jedna z nich usiadła na ogrodzeniu i rozpoczęła toaletę, przybierając przy tym zabawne pozy:








Zwiedzając okolice tamtejszych sklepów, odkryłam, że trawnik w pobliżu Leroy Merlin został zasiedlony przez szpaki, kwiczoły i częściowo także dzwońce. 
Szpaki żerowały wśród traw:

A w przerwach między jedną dżdżownicą a drugą, czyściły piórka na drutach...:

...i piły wodę z kałuży:



Udało mi się także uchwycić kwiczoła:

Rzeczony trawnik i rosnące w pobliżu drzewa są również miejscem bytowania szczygłów. Przy czym, o ile obserwacja tych kolorowych łuszczaków przez lornetkę była bardzo interesująca, to już zrobienie im choćby przyzwoitego zdjęcia, prawie niemożliwe. Ptaki te bowiem, oprócz tego, że ruchliwe, to jeszcze chowały się w koronach drzew i pośród traw. Stąd tylko zdjęcia typu: "nigdy mnie nie złapiesz"...:

...oraz pod tytułem: "znajdź ptaka":


Równie interesująca była droga powrotna. Pomiędzy domami w pobliżu Castoramy latały kopciuszki:

(samica):

(samiec):

A w samym parku spotkaliśmy - oczywiście - kwiczoły:

A także kowalika:


Prawdziwym zaskoczeniem było dla mnie spotkanie muchołówki szarej. Ptaki te z reguły przylatują do nas dopiero w maju. Tymczasem jeden osobnik siedział sobie na krzewie nad Kaczawą i - jak to muchołówka - czaił się na muchy:


Prawdziwym zaskoczeniem w tym roku są też dla mnie muchołówki żałobne, które też przyleciały z ciepłych krajów wyjątkowo wcześnie. Zwykle pojawiają się u nas pod koniec kwietnia, a ja już spotkałam te ptaki w parku wcześniej, o czym pisałam w jednym z poprzednich postów. W niedzielę znów mieliśmy okazję podziwiać zdolności łowieckie tego uroczego ptaszka, przy czym tym razem z dużo bliższej odległości:



Ciekawy pokaz urządziła dla nas także pustułka, która latała nad rzeką w pobliżu parkowego placu zabaw, od czasu do czasu charakterystycznie zawisając w miejscu i trzepocząc skrzydłami:


Załączam też filmik:

https://www.youtube.com/watch?v=i3ZQyjn7rjQ

 W ten sposób ptak ten wypatruje zdobyczy, którą stanowią głównie gryzonie. Kwiczoły jednak tego nie wiedzą, albo dmuchają na zimne, bo zdarzało się, że jakiś osobnik próbował przegonić pustułkę. Kiedy tak obserwowaliśmy tego pięknego sokoła, zaczął padać deszcz. Czym prędzej zatem schowaliśmy nasz sprzęt optyczny i udaliśmy się do mieszkania.

wtorek, 26 kwietnia 2016

Dzierlatki spod Castoramy.

Obserwacja, o której chcę dziś napisać jest kolejnym dowodem na to, że ptaki można spotkać dosłownie wszędzie, w każdą pogodę, o każdej godzinie dnia, a nawet nocy. Trzeba mieć tylko oczy i uszy otwarte. W niedzielę, po raz kolejny ptasi świat zaskoczył mnie niezwykłą i niespodziewaną obserwacją.

Mimo paskudnej pogody, do południa wybraliśmy się z Mężem do Castoramy. Na wszelki wypadek zabrałam ze sobą aparat i lornetkę z zamiarem poszwędania się w okolicy sklepu i zapoznania się z tamtejszą awifauną. W czasie zatem gdy Mąż buszował w dziale budowlanym, ja zwiedzałam tereny wokół Castoramy, licząc na ciekawe ptasie doznania. I jak się okazało, nie przeliczyłam się. Spacerując wzdłuż ogrodzenia, przy którym stały samochody ciężarowe, w pewnym momencie dostrzegłam na trawniku jakiś ruch. Z daleka zobaczyłam, że to brązowawy ptak o posturze skowronka. Wiedziałam jednak, że to raczej nie skowronek, gdyż one raczej nie zapuszczają się poza granice łąki. Natomiast teren, w którym się właśnie znajdowałam miał charakter wybitnie przemysłowy, a trawnik będący obiektem zainteresowania ptaka z łąką miał niewiele wspólnego. W pewnym momencie obiekt moich obserwacji usiadł na skrzyni rozdzielczej, ukazując się w całej krasie. I już byłam pewna - to dzierlatka:



Ptak dość długo siedział w tym miejscu i nic nie robił sobie z przejeżdżających w pobliżu samochodów. W pewnym momencie zaczął padać deszcz ze śniegiem, a dzierlatka zaczęła pośpiewywać (był to zatem najprawdopodobniej samiec):


Poniżej link do filmików z dzierlatką:

https://www.youtube.com/watch?v=V9XF5pXs4q8

https://www.youtube.com/watch?v=fNBrcHQFOhs

Po chwili dzierlatek odleciał, a ja postanowiłam wejść na chwilę do Castoramy, żeby odpocząć od przybierającego na sile deszczu. Po chwili jednak wróciłam pod wspomniane ogrodzenie. A tam...okazało się, że dzierlatka znowu jest. Akurat kiedy ponownie ją zobaczyłam, szykowała się, niczym Adam Małysz, do skoku pod ciężarówkę (ale nie udało mi się zaobserwować czy wylądowała telemarkiem;)):

Dzierlatka wylądowała na ziemi i zaczęła intensywnie buszować przy krawężniku i biegać po asfalcie:


W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Zerknęłam w lewo i...to była kolejna dzierlatka! Siedziała na znaku drogowym i patrzyła prosto na mnie:


Ujęcie w słońcu, które wyszło na parę minut:

Po krótkiej obserwacji, wiedziałam już, które z nich to samiec, a które samica. A skąd? Otóż, jeden z ptaków pracowicie zaczął zbierać materiał na gniazdo (samica:)):


Podczas gdy drugi sobie siedział i śpiewał (samiec:)):


Dodatkowo - jeszcze jeden filmik ze śpiewającym dzierlatkiem:

https://www.youtube.com/watch?v=DXXiaHiPWmw

 Nie było jednak wątpliwości, że oba ptaszki darzą się uczuciem:

Dodam jeszcze, że obserwacja spod Castoramy pozwoliła mi na porównanie - nie tylko w teorii ale i w praktyce - zwyczajów dzierlatki i skowronka (dla odróżnienia tzw. skowronka zwyczajnego, jako że dzierlatki też należą do rodziny skowronków). Te ostatnie również buszowały w tamtej okolicy, ale znajdowały się na małej łące, odgrodzonej siatką i nie wychodziły na teren przemysłowy, który z kolei upodobały sobie dzierlatki. No, ale w końcu, jakoś te gatunki musiały się między sobą podzielić:)).
Nie chcąc dłużej przeszkadzać dzierlatkom w przygotowaniach do założenia rodziny, udałam się znowu do Castoramy, a potem razem z Mężem, ruszyliśmy w długi spacer powrotny.

sobota, 23 kwietnia 2016

Mazurkowe zaloty i nie tylko.

Dziś, wędrując po parku, miałam okazję obserwować, m.in., zachowania godowe mazurków. Miało to miejsce na wałach prowadzących w kierunku ogródków działkowych. W tym roku mazurki zdominowały tamtejsze krzewy i wyraźnie zmierzają do założenia tam swojej kolonii:).

Ale, do rzeczy. Najpierw zauważyłam pana mazurka, który siedział na gałęzi jednego z krzewów i nawoływał partnerkę:


Kiedy wybranka wreszcie się zjawiła, przyszedł czas na dokładne wyczyszczenie upierzenia:

A potem...jeszcze chwila niepewności, mała obczajka nastroju pani mazurkowej...

...i wreszcie - pełnia szczęścia:)



Teraz tylko czekać, aż pojawi się stadko ślicznych puchatych mazurków:).

Podczas mazurkowych amorów, całkiem niedaleko, korzystał z niewielkiej kałuży grubodziób:

Ponadto, już ze znacznie większej odległości, zauważyłam żerującą samicę czyża (choć trochę zdziwił mnie widok tego gatunku o tej porze roku, gdyż czyże raczej nie zakładają gniazd w tutejszym parku, spotyka się je z reguły tylko na przelotach. Ale z drugiej strony, ptasi świat zaskakuje na każdym kroku, więc może i czyże zaczęły wyprowadzać lęgi w Legnicy)):


Przeglądając przez lornetkę łąki przylegające do "mazurkowych" wałów, zauważyłam szpaki, które chyba też planują się tu osiedlić:

Po sąsiedzku, na jednym z krzewów, harcowała także modraszka:

Potem udałam się do królestwa pokrzewek i słowików, tj. mocno zachwaszczonego miejsca za drewnianym mostkiem w głębi parku. I, oczywiście, spotkałam tak kilka kapturek, a jednej zrobiłam całkiem niezłą sesję zdjęciową:



Powinnam chyba dodać, że miejsce to jest także siedliskiem sójek, gdyż można je tam spotkać w zasadzie zawsze:


Wciąż jednak bez tegorocznego zdjęcia słowika rdzawego, mimo że w opisywanym miejscu ma swój rewir kilka śpiewających samców, a ich piękne trele rozlegają się wysoko ponad koronami drzew. Za to załączam fotki przedstawiające "dywan" z chaszczy, który skrywa głęboko gniazda kapturek i najpewniej także piegży i rzeczonych słowików:


Wracając do mieszkania, zarejestrowałam, że na Kozim Stawie na dobre rozpoczęły się już kacze (i być może także mewie) gody:


Na wodach stawu licznie pojawiły się czernice, które po okresie zimowym dołączyły do krzyżówek i przygotowują się do lęgów:


Jeszcze fotka czernicy i krzyżówki, dla porównania wielkości tych kaczek: