piątek, 27 lipca 2018

Wielikąt w bieli i w czerni.

Nasze czerwcowe ptaszenie w Wielikącie nie skończyło się na hełmiatkach. Było tam bowiem dużo innych ciekawych gatunków ptaków. Co ciekawe, poza hełmiatkami, barwy przedstawicieli pozostałych przebywających na stawach gatunków były utrzymane głównie w tonacji czarno-białej, co dawało interesujące efekty kolorystyczne. Jak można się domyślić, kolor biały reprezentowały przede wszystkim łabędzie nieme. Wyglądały niezwykle pięknie, kiedy tak unosiły się na błękitnej wodzie niczym pierzaste żaglowce. A było ich naprawdę mnóstwo:













 Ciekawa kolorystyka i kształty wywołane przez drgania obrazu powodowane silnym wiatrem:

A teraz trochę czerni. W tym przypadku, z kolei, prym wiodły łyski:


Czarno-białe:

Łyska pośród trzcin:

Wśród stada łabędzi niemych znalazła się jedna para z pisklętami. Pięć puchatych kulek pływało wraz z rodzicami i uczyło się zdobywać pożywienie. Na fotkach poniżej dumni rodzice i ich uroczy przychówek:


A tu taka ciekawostka - łabędzie nieme to tak duże ptaki, że nawet ich pisklęta są większe od dorosłych łysek;):

Na fotce poniżej dobrze widoczne różnice w wielkości łabędzich piskląt i dorosłych łysek:


Pisklaki:


Dumny rodzic:

Piękne obrazki:


To ujęcie szczególnie mi się podoba:


Pilny student uczy się od dorosłego jak zdobywać pożywienie z wody:

Rodzinka w komplecie - dwa dorosłe i pięć piskląt:

Jeszcze parę fotek puchatych:



Przedstawiciele drugiego z wiodących na Wielkącie kolorów - czarnego - nie byli gorsi. Im również towarzyszyły pisklęta. Znacznie przy tym mniejsze niż łabędzie:

Poniżej (pośrodku zdjęcia) mały łysek przyzywa rodziców. Zapewne znowu jest głodny;):


Poza łabędziami i łyskami, widzieliśmy również pliszkę siwą, która upodobała sobie duży konar wystający z wody:


Miejscówkę tą zresztą upatrzyły sobie również czernice:


Nie zabrakło również perkozów dwuczubych. Choć występowały one w znacznie mniejszej ilości niż łabędzie i łyski:


Na wodach Wielikąta stacjonowały także głowienki (te z kasztanowordzawymi głowami to samce):

Przy brzegu natomiast dostojnie kroczyła czapla siwa:


Ciekawie było również na brzegu, gdzie szalały młode bogatki oraz potrzosy (zapewne również młodociane). Chyba jeszcze nie zdarzyło mi się zaobserwować tych dwóch gatunków razem żerujących. Widocznie młodzież jest bardziej skłonna do integracji niż osobniki dorosłe;):


 Nie wiedziałam, że potrzosy są takie kolorowe:


Malownicze ujęcia potrzosa autorstwa Męża. Fotki ptaka siedzącego na źdźble trzciny wyszły naprawdę super. Na drugim w kolejności zdjęciu nawet widać jak ptak zmaga się z szalejącym wiatrem:



Wracając już do domu, na łąkach niedaleko stawów, udało nam się zobaczyć jednego ze szponiastych (prawdopodobnie był to błotniak stawowy):

Jak również samca trznadla, który umilał nam wycieczkę swym pięknym śpiewem:




W pobliżu trznadla urzędowała para kląskawek:
(samiec)




(samica)




Po tym pełnym wrażeń poranku w Wielikącie, wróciliśmy do domu, by wreszcie trochę się ogrzać. Oboje z Mężem zgodni byliśmy przy tym co do tego, że wszystkie niezwykłe obserwacje w czasie naszego pobytu na stawach, w tym nowego rzadkiego gatunku, wynagrodziły nam wszelkie niedogodności związane z niesprzyjającą pogodą.