piątek, 22 lutego 2019

Poranne ptaszenie w legnickim parku.

Tak jakoś się złożyło, że dawno nie byłam w legnickim parku. Krótkie zimowe dni z pewnością nie zachęcają do spacerów, tym bardziej, że w tym sezonie zima jest przede wszystkim deszczowa (tzn. na Dolnym Śląsku;)). W końcu jednak w zeszły weekend (10 lutego) się zebrałam i udałam się na przechadzkę do parku. Ptaków nie było może szczególnie dużo, niemniej jednak udało mi się uchwycić parę naprawdę ładnych obrazków. Zaczęłam tradycyjnie od Koziego Stawu, którego wody, jak zresztą co roku, stanowią zimowe królestwo śmieszek. Tym razem też było ich całe stado. W świetle leniwie przedzierającego się zza chmur słońca, wyglądały naprawdę bajkowo:
(w towarzystwie gołębi miejskich)






Przybrzeżna wyżerka:



To jest super - jedna ze śmieszek zakosiła aż dwie bułki i na zdjęciu trzyma je pod szyją:). Przy okazji możemy podziwiać kolejnych towarzyszy śmieszek w zimowej niedoli, czyli kawki:


Na wodach stawu bytowały także czernice (biało-czarny samiec widoczny w prawym górnym rogu zdjęcia) oraz krzyżówki:

(samiec krzyżówki)

(samiec czernicy ze schowanym w piórach dziobem)

I miłe zaskoczenie, łabędź niemy na Kozim Stawie:). Ptaki te nie spędzają tu zimy co roku. Ostatnio zawitały do Legnicy chyba ze dwa lata temu. Bardzo się więc ucieszyłam, że jeden z łabędzi znowu się tutaj zatrzymał. Choć tak naprawdę do końca nie wiem czy u nas zimował czy po prostu za wcześnie przyleciał. W każdym bądź razie załączam fotki:
(ze śmieszkami i krzyżówkami)



Łabędzie nieme, jak chyba wszystkie ptaki, bardzo dbają o upierzenie i często oddają się toalecie:



Jeszcze fotka całego miejsca (z oddali), w którym żerował łabędź, śmieszki i reszta ptasiego towarzystwa:

Po obserwacjach na stawie, ruszyłam dalej, w głąb parku. W pobliżu głównej alei spotkałam wiewiórkę z orzechem w pyszczku:


A na parkowej ławce usiadła sobie modraszka:

Oczywiście, nie zabrakło również bogatek:

Jedna z nich zleciała na parkową drogę i zaczęła coś jeść:


Asfalt w kropki stworzył ciekawe tło:

Jeszcze dalej w głębi parku, zaobserwowałam żerujące kosy, które, jak to zwykle w przypadku przedstawicieli tego gatunku bywa, przetrząsały zeszłoroczną ściółkę w poszukiwaniu ptasich przysmaków. Z tego co pamiętam, były trzy osobniki (konkretnie samce):







Poza kosami, na parkowych trawnikach żerowały także gawrony:


I kolejna modraszka:

Natomiast w pobliżu kompleksu fontann ponownie spotkałam kosa i ponownie był to samiec:

W tym czasie ktoś nieustannie mnie obserwował;):

Po obserwacjach przy fontannach, udałam się w kierunku rzeki Młynówki, gdzie w zeszłym roku wisiały karmniki. Po drodze niestety spłoszyłam stado grubodziobów. Żerowały na ziemi i tak się wtopiły w liście, że zauważyłam je dopiero, gdy poderwały się do lotu i usiadły wysoko na drzewie. Szkoda, bo mogły być ciekawe fotki, a tak są tylko takie:


Myślę, że nie każdy Czytelnik niniejszego bloga wie, że grubodzioby wydają bardzo delikatne, miłe dla ucha dźwięki. Brzmią jak takie leśne dzwoneczki, co może niektórych dziwić, zważywszy na dość masywną sylwetkę tych ptaków. Tym razem "dzwoniło" całe grubodziobowe stado, więc wrażenie było naprawdę niezwykłe. I tak sobie stałam pośród drzew, wsłuchując się w te cudne dźwięki. Nagrałam filmik, na którym uwieczniłam samca kosa, a w tle słychać śpiew grubodziobów. Kos od czasu do czasu też wtrąca swoje trzy grosze;). Zapraszam więc do obejrzenia filmiku:

https://www.youtube.com/watch?v=I-Yp0a0M-n8

Nie chcąc przeszkadzać ptakom w żerowaniu, poszłam w końcu nad rzekę. Tam jednak, poza stałym karmnikiem przytwierdzonym do drzewa, żadnych innych karmideł nie było i ptaków też nie. Gdzieś w oddali tylko przeleciał dzięcioł duży i usiadł na chwilę na jednym z drzew. Ale tak jakoś się schował za gałąź, że zrobiłam jedynie takie zdjęcie:

Ruszyłam więc dalej nad kolejną rzekę, tym razem Kaczawę. Miejscem tym od lat w sezonie zimowym niepodzielnie rządzą krzyżówki:


I jeszcze jedna wiewiórka:

A przy wyjściu z parku spotkałam dwa mazurki. Te urocze wróble tak pięknie prezentowały się, siedząc na suchym krzewie, w świetle przytłumionego porannego słońca, że musiałam w tym miejscu zatrzymać się na dłużej...Wynikiem powyższego jest prezentowana sesja zdjęciowa:








Chyba nie każdy zdaje sobie sprawę z urody naszych wróbli:):


Po obfotografowaniu mazurków, ruszyłam już w stronę mieszkania, obserwowana czujnym spojrzeniem dostojnego gawrona...:
(ten wielki dziób robi niesamowite wrażenie)