Urlop to dobry czas na nadrobienie zaległości w pisaniu bloga;). Dziś parę słów o wypadzie do Wielikąta w dniu 06 lipca. Właściwie, w ciągu tego dnia wybrałam się tam dwa razy; rano sama, a po południu był wyjazd grupowy, ale o nim napiszę w następnym poście. Co do mojej prywatnej wycieczki, to na stawach "zameldowałam" się już około 6:30. Jak niemal zawsze o tej porze, w kompleksie było pusto, tylko ja i ptaki, a było ich naprawdę sporo. Na powitanie, pięknie zapozował mi kormoran:
Sporo było też głowienek i tytułowych łysek:
(młodociana łyska na tle trzcin)
Jak zwykle, pięknie prezentowały się łabędzie nieme ze swoim szarym puchatym przychówkiem:
Pięknie oświetlone słońcem:
Poza tym były również czaple siwe:
Chwilę później zobaczyłam kolejnych bohaterów niniejszego posta, mianowicie hełmiatki. Bardzo się ucieszyłam, bo kaczki te w zasadzie widuję tylko w Wielikącie i w Łężczoku, ale w tym drugim rezerwacie bywam dużo rzadziej. Poza tymi ostojami, nie znam innych miejscówek, w których pojawiałyby się hełmiatki (co nie znaczy, że ich nie ma, z tego co kojarzę, MS wspominał, że są gdzieś w okolicach Brzegu). Wracając do Wielikąta, hełmiatek było naprawdę sporo. Kaczory już z daleka "świeciły" charakterystycznymi pomarańczowymi głowami; samice, jak zwykle skromniejsze, ale również cudnej urody:
I znów łabędzie nieme, ale są one, można powiedzieć, symbolem Wielikąta. I prezentują się niezwykle pięknie:
Poza tym, ciekawe obrazki tworzyły gromadzące się na płyciźnie śmieszki:
I po zgrupowaniu...:
"Uustrzeliłam" również perkoza dwuczubego:
Parę kroków dalej kolejne materiały na fotki - siedząca na tafli, wśród wystających z wody traw, rybitwa rzeczna:
Naprawdę pięknie:
W pobliżu rybitwy rzecznej, żerowała również czajka:
No i kaczka, z której identyfikacją mam niemały problem...(na dalszym planie prawdopodobnie śmieszki):
Kolejną ciekawostką są pisklęta głowienek; oczywiście pływały pod czujnym okiem samicy:
Udało mi się zaobserwować również jednego z ptaków trzcinowych; najpewniej był to trzcinniczek, ewentualnie brzęczka:
A teraz łyski, łyski i jeszcze raz łyski; ptaki czarne z białymi płytkami na czołach to, oczywiście, osobniki dorosłe, natomiast te szarawe, to młodociane:
Nieco podrośnięte "maluchy":
Takie wystające z wody fragmenty konarów drzew, to znak rozpoznawczy Wielikąta i jednocześnie, świetna sceneria do fotografowania ptaków. Poniżej sesja zdjęciowa młodocianych łysek; trzeba przyznać, że prezentują się naprawdę cudnie:
Poniżej natomiast dwa malutkie, niedawno wyklute pisklęta łysek. Zapewne pochodzą z kolejnego już w tym sezonie lęgu danej pary. Malutkie łyski są śliczne, wyglądają nieco kosmicznie z czarnym puchem i różowymi, niemal łysymi głowami z wystającymi gdzie-niegdzie żółtymi kępkami puchu. Aczkolwiek z uwagi na światło, na fotce poniżej wyglądają jakby były całe czarne:
A tu stado dorosłych łysek; choć po lewej stronie możemy zobaczyć także samca głowienki:
Jeszcze parę obrazków z Wielikąta:
Nie ulega wątpliwości, że Wielikąt to piękne miejsce. Kiedy już wychodziłam z kompleksu, już niedaleko samochodu, zauważyłam parkę szczygłów. Ptaki energicznie wyszarpywały coś spomiędzy kamieni. Jak się okazało, były to piórka, które najwyraźniej utknęły w podłożu. Szczygły niewątpliwie zbierały materiał na budowę gniazda:
Nagrałam również filmik z pracowitymi szczygłami; jeden wyrywa pierze spośród kamieni, natomiast drugi sprawdza czy nie zbliża się niebezpieczeństwo:
https://www.youtube.com/watch?v=yc8zHOo8mxE
I to narazie tyle. Jak wspomniałam wcześniej, do Wielikąta wybraliśmy się również po południu, już całą grupą. W czasie tej wycieczki, chyba było jeszcze ciekawiej niż o poranku. Ale o tym, co zobaczyliśmy, będzie w następnym poście...