środa, 28 grudnia 2022

Zausznik, zimorodek i wąsatki, czyli wypasiony birdwatching w Goliszowie.

W dniu 23 października wybraliśmy się z Mężem i z Małą do Goliszowa. I było naprawdę wspaniale. Piękna pogoda, ciepło i do tego niesamowite gatunki. Trafiliśmy idealnie. Zaczęliśmy od obserwacji kormoranów, na stawie, zaraz po wjeździe do kompleksu. Nie pamiętam już ile było osobników, ale na pewno kilka. Jeden z kormoranów siedział na wystającym z wody paliku, inne pływały po stawie:









Fotki kormorana wykonywał Mąż i przy tej okazji sfotografował również innego pływającego po stawie ptaka. Dopiero niedawno przeglądałam te zdjęcia, przy okazji ich segregowania i ze zdziwieniem stwierdziłam, że ptakiem uchwyconym przez Męża jest...zausznik. Niesamowite. Osobiście, ja go w ogóle nie zauważyłam na stawie, bo bym na pewno się zorientowała, że to jakiś nietypowy gatunek. Bo warto w tym miejscu przypomnieć, że zauszniki to jedne z naszych rzadszych perkozów (obok rdzawoszyjego i jeszcze rzadszego rogatego). Co jednak najważniejsze - jest to nasza pierwsza obserwacja tego gatunku w Goliszowie. Czyli do listy ptaków tego kompleksu dopisujemy zausznika. Poniżej parę fotek tego pięknego perkoza. Był już w szacie zimowej nie rzucał się w oczy jak to zapewne byłoby latem. Niemniej jednak, kształt głowy i niesamowite czerwone oczy mówią same za siebie - to jeden z naszych najpiękniejszych perkozów. Poniżej dokumentacja z tego niezwykłego spotkania:


Tu najlepiej widać niesamowitą czerwoną barwę tęczówek:

Dla porównania, zausznik w szacie godowej wygląda jak w poniższym poście (obserwacja z 08 lipca tego roku):

https://perkozowa.blogspot.com/2022/10/abedz-w-negatywie-i-perkoz-ktory-ma-co.html

Wydawałoby się, że to zupełnie inny ptak:). Jedziemy dalej i za chwilę kolejna "bomba". Zatrzymaliśmy się na chwilę "za winklem", przy jednym małym nienapełnianym już stawie. Siedzimy w aucie, rozglądając się, gdy nagle Mąż mówi - "zimorodek". I faktycznie, na wystającym z wody drewnianym paliku przysiadł na chwilę pierzasty turkusowy klejnot. Po zachowaniu ptaka było widać, że zaraz poleci dalej. Więc Mąż szybko włączył aparat i cyknął mu parę ujęć - wspaniale:). Chwilę później okazało się, że mieliśmy rację co do zamiarów zimorodka, bo po paru zaledwie "cyknięciach", ptak zerwał się z palika i udał się w tylko sobie znanym kierunku. Nam jednak zostały fajne fotki tego przepięknego ptaka:




Cudny ptak:

Kiedy zimorodek odleciał, na drzewie nieopodal pojawiła się śliczna sójka:






Następnie, objechaliśmy pozostałe stawy, żeby sprawdzić czy jest tam coś ciekawego. I trzeba przyznać, że ptaki dopisały - dużo łabędzi niemych, w tym osobniki młodociane. Łabędziom towarzyszyły krzyżówki:






(krzyżówka - samica)


Poza tym zaobserwowaliśmy również łyski:


Jak również perkoza dwuczubego:
(perkoz na pierwszym planie, na dalszym - łyska)

Po tej objazdowej wycieczce, zatrzymaliśmy się przy stawie z rampą, aby trochę pospacerować w ten piękny dzień i, przy okazji, rozejrzeć się czy są jeszcze jakieś ciekawe gatunki. I, oczywiście, były;). Na jednym z drzew zobaczyliśmy szpaka, jeszcze w szacie godowej, interesujące:


Zobaczyliśmy również mewę (najpewniej białogłową) w locie:

Natomiast, w pobliskim trzcinowisku harcowały mazurki:




I kiedy tak sobie spacerowaliśmy niespiesznie drogą przy stawach, usłyszeliśmy charakterystyczne ptasie głosy. To były wąsatki, niesamowite, kolejny niezwykły gatunek. Żeby jednak nie było tak łatwo, zanim w końcu udało mi się je sfotografować (a właściwie tylko jednego osobnika), musiałam nieźle się namęczyć. Wąsatki są bowiem niezwykle ruchliwe, nie mogą ani chwili usiedzieć w jednym miejscu. Tak było także tym razem. Te niesforne, ale też niezwykle urocze ptaki, co chwilę zmieniały jedną kępkę trzcin na inną, wydając przy tym swoje charakterystyczne głosy. Ja natomiast (bezskutecznie) próbowałam namierzyć je aparatem. W końcu, kiedy już wdawało mi się, że z fotek wąsatek nici, z trzcinowiska, całkiem niedaleko, wysunęła się urocza samica wąsatki. Chwila niepewności, czy zdążę włączyć aparat...uf, udało się. Piękny ptak, cudnie oświetlony słońcem, ląduje na karcie mojego aparatu:




Chwilę później wąsatki (bo jestem pewna, że było ich więcej), odleciały, najpewniej szukać kolejnych żerowisk. My tymczasem zaobserwowaliśmy jeszcze czaplę siwą w locie:

Oraz przelatującego kruka:

Pospacerowaliśmy jeszcze trochę, łapiąc żaby i ślimaki, po czym wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do Legnicy. Na polach w samym Goliszowie zobaczyliśmy sarny:

Sarny były także na polach tuż za kompleksem:


A chwilę później, jeszcze jedna ciekawa obserwacja - dwa piękne myszołowy na polu. Mąż wykonał świetną dokumentację z okna samochodu:






Z bliższej perspektywy:






Dwa myszaki razem:

Na zakończenie niniejszego posta, parę migawek z legnickiego parku z dnia 28 października. Wybrałam się tam o poranku, żeby zobaczyć czy coś ciekawego dzieje się tam jesienią. No i jeżeli chodzi o ptaki, to niestety nie działo się prawie nic (przynajmniej w czasie mojego spaceru). Na chwilę tylko pojawił się kowalik, który i tak nie chciał mi zapozować:



W samym parku natomiast, w październiku, jak zwykle pięknie:





Wracając jeszcze do wyjazdu do Goliszowa, stwierdzam, że był to jeden z ciekawszych birdwatchingów. Nie dość, że ptaków dużo i były ciekawe gatunki, to jeszcze trafił się nowy dla Goliszowa gatunek:). Plus sam spacer w ciepłym słońcu i pomiędzy goliszowskimi stawami to była dla nas czysta przyjemność:).