Dzisiejszy e-mail od koleżanki przypomniał mi o niezwykłym ptasim spotkaniu, które miało miejsce niemal dwa lata temu, tj. 06 kwietnia 2014r. w Szczedrzykowicach. Pogoda była wtedy piękna, świeciło mocno słońce i było bardzo ciepło. Korzystając z okazji, wybraliśmy się z Mężem do pobliskiej wsi, Szczedrzykowic, gdzie znajduje się niewielkie bajorko, któremu zawdzięczamy wiele ciekawych ornitologicznych obserwacji. Tamtego dnia ptaków było mnóstwo, zarówno jeżeli chodzi o ilość jak i o jakość.
Choćby taka piękna kolorowa pleszka, która zapozowała nam na płocie:
Czy równie urocze czajki, które mogliśmy podziwiać nad znanym nam lokalnym bajorkiem, aczkolwiek z dość dużej odległości, bo ptaki siedziały na oddalonej od nas wysepce i - z racji swej dużej płochliwości - ani myślały zbliżyć się choćby o parę metrów:
Piękne obrazki tworzyły także łyski:
W pewnym momencie, w innej, bardziej odosobnionej części bajorka, dostrzegliśmy grupkę ptaków stojących na brzegu, przy słupie wysokiego napięcia. Szybki najazd lornetką a tam...gęś białoczelna w towarzystwie gęsiówek egipskich:
Żeby przybliżyć temat i wyjaśnić skalę niezwykłości omawianej obserwacji, dodam, że gęsi białoczelne spotykane są u nas jedynie na przelotach na wiosnę i jesienią. Faktem jest, że można je zobaczyć wówczas nawet w ogromnych, sięgających setki osobników, stadach, jednak dla nas była to pierwsza i - jak na razie - jedyna obserwacja tego gatunku. Natomiast gęsiówka egipska, to raryt absolutny. Ptak ten bowiem dopiero adaptuje się do polskich warunków, a jego lęgi podlegają orzecznictwu krajowej Komisji Faunistycznej (zainteresowanych odnośnie tego czym jest i jak działa Komisja Faunistyczna, odsyłam do netu:)). Dlatego też, po pierwszym zaskoczeniu, szybko się ogarnęliśmy i przystąpiliśmy do wykonywania sesji fotograficznej. Oczywiście, gęsi, jako że nie w ciemię bite, kiedy tylko nas zobaczyły, ruszyły do wody:
Całej tej wycieczce przyglądały się stojące na brzegu gęgawy (tak na marginesie, trzy gatunki gęsi w jednym dniu, to wynik naprawdę godziwy):
Gęsiówki i białoczółka poczuły się bezpieczne dopiero na przeciwległym brzegu zbiornika, gdzie pozwoliły zrobić sobie jeszcze kilka fotek:
W pewnym momencie gęś białoczelna odleciała:
I zostały tylko gęsiówki:
Zaraz potem ponownie znalazły się w wodzie, gdzie, nie wiadomo skąd, dołączył do nich czwarty osobnik:
Po chwili, ten niezwykły obrazek dodatkowo upiększył łabędź niemy, który przy okazji chciał chyba zaznaczyć, że tak naprawdę to on rządzi na tym jeziorku:
Na koniec tego posta dodam, że obserwacja gęsiówek egipskich została przeze mnie zgłoszona na portalu birdwatching.pl i została przyjęta jako istotna pod względem faunistycznym, co niezmiernie mnie cieszy.