sobota, 26 listopada 2016

Wspomnienia z karmnika.

Sezon karmnikowy powoli już się zaczyna. W nowym mieszkaniu nie mam jednak możliwości zamontowania karmników. Chciałam jednak napisać o tych wspaniałych zimach, kiedy w krótkie szarobure dni za oknem towarzyszył mi nieustanny gwar i świergot ptaków. Oczywiście, działo się tak za sprawą wywieszanych przeze mnie karmników. Generalnie miałam jeden duży karmnik zrobiony przez mojego Tatę, którego używałam przez wszystkie zimy, w których dokarmiałam ptaki (tj. około 3 lata). Z doskoku kupowałam też inne karmniki, które jednak szybko się rozwalały. Przez jeden rok korzystałam też z karmnika zrobionego przez Męża i on przetrwał, nawet naloty gołębi...;). W większe mrozy wieszałam też orzechy laskowe, słoninę, kule tłuszczowe, jak również - w opakowaniach po jogurtach - smalec z zatopionymi orzechami i ziarnami słonecznika. Jeżeli chodzi o gatunki, które odwiedzały moje karmniki, były to przede wszystkim bogatki i wróble oraz, w mniejszej ilości, modraszki. Zdarzali się jednak inni, niespodziewani goście. Szczególnie ciekawa była zima 2012/2013, kiedy śnieg zalegał (nawet w Legnicy) niemal do końca marca. Wtedy ptaki były już naprawdę wygłodniałe i masowo odwiedzały karmiki.

Jednym z takich ciekawych gości tej zimy był kowalik. Pewnego dnia siedziałam sobie w pokoju, kiedy usłyszałam straszny stukot na parapecie. Po chwili jakiś ptak usiadł na zawieszonych w siatce orzechach laskowych. Po charakterystycznej sylwetce zorientowałam się, że to kowalik. Oczywiście, zaraz sięgnęłam po aparat. Udało mi się zrobić tylko dwa zdjęcia, a potem ptak uciekł. Poniżej zamieszczam te fotki i zaznaczam, że zdecydowana większość moich karmnikowych fotek robiona jest starym aparatem. Jeżeli dołożyć do tego nadpobudliwość ruchową ptaków i cykanie fotek zza firanki, efekt powstaje taki jak poniżej. Ale dokumentacja jest, to najważniejsze:

Jedną z charakterystycznych cech kowalików jest to, że lubią żerować głową w dół. Taka poza widoczna jest właśnie na prezentowanych zdjęciach. Dodam jeszcze, że kowalik odwiedził karmnik (konkretnie siatkę z orzechami laskowymi) jeszcze w kwietniu tego samego roku. Wiosna była już w pełni, ale jemu wciąż było mało;).

Do bardzo ciekawych gości należały także czyżyki (także w czasie zimy 2012/2013). Pojawiły się u mnie już w lutym, całym stadem. To było niesamowite oglądać chmarę czyży, przepychających się przy karmnikach. Ptaki te są przy tym takie puchate, a samce wyglądają jak żółte kurczaczki:
(samiec)



(samica)

Zapraszam też do obejrzenia krótkich filmików z czyżami (pierwszy to śniadanie czyżyka, a drugi to czyżyk niczym Wielkanocny kurczaczek;)):




A tu filmik, z którym mam naprawdę miłe wspomnienia. Zbierałam się właśnie do pracy, kiedy na naszym parapecie rozpoczął się nalot czyży na karmnik. To było niesamowite - ptaki przeganiały się, skakały i ćwierkały. A do pracy oczywiście się spóźniłam...:

Najbarwniejszą postacią niewątpliwie była pustułka, konkretnie samiec (Stefan). Praktycznie co roku stołował się w naszym karmniku, z tym że nie jadł ziarenek, tylko małe ptaki, które na nie przylatywały. Poniżej fotka zrobiona zza firanki (bo Stefan to bardzo płochliwy gość był):

Poniżej linki do filmików (niektórym już znane), w którym na jednym z nich Stefan atakuje modraszkę, a na drugim, po małym rekonesansie, wchodzi do samego karmnika:):


Poza tym, w legnickim karmniku gościły również dzwońce, które potrafiły zlecieć się całą chmarą i w ciągu pół godziny ogołocić karmniki. Poniżej fotka jednego z samców (na karmniku autorstwa Męża):

A to dzwoniec-gigant, naprawdę dużych rozmiarów przedstawiciel gatunku, który pojawił się u nas zimą 2012/2013. Potrafił zapełnić sobą cały z mniejszych karmników;):


Stałymi bywalcami były także wróble (na fotce w karmniku zrobionym przez Tatę):


A teraz chwila dla sikorek, najwierniejszych towarzyszy zimowej niedoli, które odwiedzały karmniki codziennie, niezależnie od pogody, dostarczając niezapomnianych wrażeń:
(modraszka):


(bogatka):


 Modraszka i bogatka w towarzystwie dzwońca:




Poniżej dobrze widoczny charakterystyczny sposób jedzenia przez sikorki ziaren słonecznika. Ptaki biorą ziarenka w łapki i wyjadają zawartość:

W kolejce po jedzenie. W końcu towar reglamentowany;):

Być jak Adam Małysz:

"Przepraszam, ja tylko na chwilę":

I jeszcze parę filmików:

Na pierwszym dzwońce:


Tu bogatki na kuli:

 Poniżej bogatki jedzące słonecznik. Dobrze widać charakterystyczny sposób wydłubywania ziarenek przez sikorki:

I jeszcze, bogatki i dzwońce. Fajne porównanie jeżeli chodzi o sposób jedzenia słonecznika przez te dwa gatunki. Bogatki "porywają" ziarenka z karmnika i jedzą je na gałęzi w sposób wcześniej opisany, natomiast dzwońce zostają w karmniku i na miejscu rozłupują ziarenka dziobem:


Poza opisanymi gatunkami, legnickie karmniki odwiedzili jeszcze szpak i grubodziób. Ale nie udało mi się zrobić im fotki.

niedziela, 20 listopada 2016

Jesienny poranek z gilami w tle.

Korzystając ze słonecznej pogody (co ostatnio nieczęsto się zdarza), wybrałam się na poranny spacer po parku. A tam przedzimowa krzątanina. Oczywiście, w dalszym ciągu, dominują sikorki (bogatki i modraszki), jak również krukowate (kawki i gawrony):


Łatwo też o spotkanie z sójkami, które specjalizują się w wygrzebywaniu smakołyków spod sterty liści:


Sporo jest też kosów, które po cichu przemykają po gałęziach drzew:

Ponadto, na jednej z brzóz zobaczyłam z daleka brązową wiewiórkę:

Kiedy już byłam za kompleksem fontann, w pewnym momencie usłyszałam charakterystyczne monotonne głosy. Wiele razy słyszałam już te dźwięki, więc wiedziałam, że to gile. Pozostało teraz je namierzyć, co nie było rzeczą prostą. W końcu, pomiędzy gałęziami jednego z drzew, dojrzałam samicę:




Po chwili dołączył do niej pięknie wybarwiony samiec. Czerwień jego brzucha aż biła po oczach (to nie podrasowane zdjęcie, takie właśnie kolory mają samce gili):



Ptaków było więcej, może z 6-7. P chwili zleciały na jeden z pobliskich krzewów:

Wśród nich były co najmniej dwa samce:
  
Po chwili jeden z nich zleciał na ziemię i zaczął pożywiać się nasionami klona, wydłubując je z tzw. "nosków". Była to świetna okazja do zrobienia naprawdę fajnej sesji zdjęciowej:




W pewnym momencie obok mnie na ziemi pojawiła się bogatka, która zaczęła szukać pożywienia wśród leżących na ziemi żołędzi:



Po chwili ptasia drobnica się rozpierzchła, a nade mną rozległ się szum skrzydeł. Chwilę później na jednej z parkowych ścieżek wylądowała chmara gołębi:


Coś tam podziobały i odleciały. Uznałam więc, że pora wracać do mieszkania. Kiedy już byłam u wylotu parku, na Kozim Stawie zobaczyłam albinotyczną krzyżówkę, która widocznie powróciła na zeszłoroczne zimowisko. W ubiegłym roku zgłosiłam ją na Birdwatchingu i obserwacja została przyjęta, jako warta odnotowania anomalia. Na fotkach ptak w towarzystwie śmieszki w szacie zimowej oraz "normalnie" ubarwionych krzyżówek (po bokach):