Dla Czytelników, którzy martwią się z powodu nadchodzącej jesieni, dobra wiadomość - kolejne wpisy będą jeszcze pełne letnich klimatów. Ze względu na wyjątkowo piękną pogodę w tym roku i, związane z nią, częste wyjazdy w teren, jak również długi urlop, nazbierało mi się sporo zaległości. Dlatego też dziś napiszę parę słów o tegorocznych młodocianych ptaszorach, które miałam okazję zaobserwować w legnickim parku. Obserwacje pochodzą z 14 lipca (a więc jeszcze pełnia lata;)). Zacznę od Koziego Stawu. W zeszłym roku nie zaobserwowałam na nim żadnych młodych kaczek. Po obfitym lecie 2016r., w czasie którego widziałam stadko składające się z aż około 30 piskląt czernic i kilku-kilkunastu małych krzyżówek, zdziwiła mnie kacza posucha jaka miała miejsce w 2017r. W tym sezonie było nieco lepiej, choć trudno to porównywać z tym co działo się na stawie dwa lata temu:). Niemniej jednak, w tym roku udało mi się zobaczyć samicę czernicy z trzema pisklętami oraz dwa pisklaki krzyżówki. Poniżej fotki z tej obserwacji:
(małe czernice)
(dorosła czernica z młodymi)
W pobliżu czernic pływało pisklę krzyżówki:
Czasem dołączało się do czernic (na fotce - pisklę krzyżówki to to najbardziej z tyłu, z białym "lusterkiem" na skrzydle):
W pobliżu pływał również dorosły samiec czernicy, ale nie wiem czy to akurat był ojciec pływających wówczas maluchów;):
Na brzegu natomiast siedziała i wygrzewała się w słońcu ciekawie ubarwiona krzyżówka, najpewniej samica. Towarzyszył jej pisklak. Maluch odpoczywał, wyciągał się i stroszył piórka, podczas gdy jego mama stale obserwowała taflę stawu i przybrzeżną roślinność. Nie wiadomo bowiem, z której strony może nadejść niebezpieczeństwo. Trzeba być czujnym i szybko uciekać. Poniżej fotki. Dorosła krzyżówka jest nietypowo ubarwiona jak na gatunek, co zapewne jest wynikiem krzyżowań międzygatunkowych i mieszania się genów. Poniżej fotki:
Poniżej z maluchem. Młody nie zdawał sobie sprawy z czyhających na pisklęta zagrożeń, więc kompletnie nie zwracał na mnie uwagi. Za to dorosła kaczucha śledziła każdy mój ruch:
Poranna gimnastyka to podstawa;):
W tym czasie, na brzegu stawu, wśród zeschłych liści, żerowało stado szpaków. Wśród nich nie zabrakło również osobników młodocianych (młodociane to te bardziej brązowe osobniki, natomiast dorosłe są czarne jak smoła, choć jasno nakrapiane):
Osobnik dorosły. Takiemu to dobrze;):
Po ptaszeniu nad Kozim Stawem, udałam się w głąb parku, spotykając po drodze ukrytego wśród liści mazurka:
Natomiast koło parkowej palmiarni niespodzianka - młodociane kopciuszki. Może to dziwne, ale do tej pory nie widziałam jeszcze młodych tego gatunku. Ptaki cichaczem przemykały wśród gałęzi niewielkich krzewów, rosnących w pobliżu palmiarni. Chyba, oprócz mnie nikt ich nie zauważył...I bardzo dobrze. Najpierw jednak fotka dorosłego samca, który najpewniej pilnował przychówku:
A tu "potargany" młody, z kolorem upierzenia wskazującym, że również jest to samiec:
Chwilę później, w pobliżu pojawił się kolejny osobnik; tym razem (prawdopodobnie), młodociana samica:
Po obserwacji kopciuszków, ruszyłam dalej, w kierunku kompleksu fontann. Spacerując parkową alejką, w pewnym momencie zobaczyłam siedzącą na oparciu ławki kawkę. Ptak wyglądał na nieco zmieszanego, jakbym go na czymś przyłapała, hehe. Pewnie wyhaczył jakiś smaczny kąsek i chciał go zjeść spokojnie, bez towarzystwa:
Kawałek dalej, na trawniku, spotkałam parę grzywaczy. Ptaki najpewniej szykowały się do drugiego już (co najmniej) lęgu w sezonie. Samiec podjął już konkretne kroki w tym celu i intensywnie zalecał się do samicy:
Koło parkowych fontann kolejne młodziaki. Tym razem... muchołówki szare uczyły się trudnej sztuki polowania na latające owady. Były aż trzy osobniki. Dwie z muchołówek za czatownię obrały sobie jedną z parkowych ławek:
Chyba udało się wypatrzyć coś ciekawego:
Z nieco dalszej perspektywy - dwie muchołówki szare na ławce:
Trzecia z młodych muchołówek postanowiła się bardziej zamaskować i polowała czatując wśród gałęzi rozłożystego iglaka:
Przyznam, że dość długo stałam przy muchołówkach i obserwowałam ich zmagania z owadami. W końcu jednak dałam im spokój i poszłam dalej. Kiedy byłam na wale prowadzącym do obwodnicy, nad parkiem wśród ptaków powiało grozą. Bo oto, ponad koronami drzew, pojawił się piękny krogulec. Pojaw ten spowodował jednak szybką reakcję jednych z parkowych strażników - jerzyków (rym niezamierzony). Jerzyki otoczyły krogulca i tak intensywnie latały wkoło niego, aż w końcu drapieżnik ustąpił i zniknął gdzieś między drzewami. Przyznam, że nie wiedziałam, że jerzyki są takie waleczne. Poniżej fotki krogulca w locie. Na pierwszej z nich widać także jednego z jerzyków:
Po tym pełnym emocji spotkaniu czas na wytchnienie w cichym parkowym zakątku, w pobliżu krzewów jarzębiny. A jak są jarzębiny to - wiadomo - są i kwiczoły. Oczywiście, tym razem były to osobniki młodociane. Ptaki zajadały owoce jarzębiny. Widać jednak było, że ich obrywanie nie wychodzi im jeszcze tak dobrze jak osobnikom dorosłym. Poniżej fotki:
Trzeba przyznać, że kwiczoły na jarzębinie tworzą bardzo malownicze obrazki:
Klatka po klatce - jest jarzębina...:
...i już jej nie ma;):
Najtrudniejsze jest utrzymanie równowagi:
I krótka migawka filmowa z kwiczołem na jarzębinie. Na filmiku tym wyraźnie widać problemy młodego z utrzymaniem równowagi przy obrywaniu owoców:
https://www.youtube.com/watch?v=A_IwSfu330s
W pobliżu kwiczołów, na jednym z niewielkich drzew, zobaczyłam kolejną już tego dnia, muchołówkę szarą. Tym razem był to osobnik dorosły:
Kierując się już w stronę mieszkania, nad rzeką, w pobliżu miejsca do grilowania, zobaczyłam dorodną sójkę. Również był to osobnik dorosły:
A na parkowym boisku - jak zwykle - młodociane pliszki siwe. To jest ich stała miejscówka. Młode tego gatunku pojawiają się tam każdego roku:
Jak widać, lęgi w tym roku były bardzo udane. Nic dziwnego, pogoda tego lata była wyjątkowo piękna, a wcześniej dobrze spisała się również wiosna. W konsekwencji niemal cały czas było ciepło, ponadto dużo zieleni i dużo robali. To wszystko sprawiło, że ptaki miały czym wykarmić swoje pociechy:). Na zakończenie tego posta, typowo letni akcent - szpak wśród żółtych mleczy, przy samym już wyjściu z parku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz