poniedziałek, 14 stycznia 2019

Kto pluszcze się w Koszarawie.

Pozostajemy jeszcze w żywieckich klimatach. Dziś chciałam opowiedzieć o niezwykłym spotkaniu, które miało miejsce pod koniec mojego pobytu w Żywcu. Już parę dni wcześniej otrzymałam od Kolegi informację, że na tzw. trzeciej tamie na rzece Koszarawie, zaobserwował pluszcza. O tym, jak niezwykły jest to ptak, pisałam już w poprzednich postach, więc nie będę się powtarzać;). Wracając do tematu, postanowiliśmy razem z Mężem, podjechać w owo miejsce i zbadać teren. Pogoda tego dnia była paskudna - mokro, ponuro i jeszcze wiał zimny wiatr. Aż nie chciało nam się wysiadać z samochodu, ale w końcu pluszcz jest tego wart. Na rzece ptaków praktycznie nie było, poza niewielką grupką krzyżówek:


A to trzecia tama (jest ich chyba z dziesięć):

 I sama Koszarawa:




 Kiedy po około piętnastu minutach przymarzania do ziemi, stwierdziliśmy, że chyba jednak nici z obserwacji, nagle gdzieś znad tamy usłyszeliśmy głos pluszcza, a zaraz potem zobaczyliśmy go lecącego w dół rzeki. Oczywiście, o zrobieniu zdjęcia nie mogło być mowy. Zaczęliśmy więc przedzierać się przez mokre badyle (brrr), w ślad za pluszczem. Jednak nie udało nam się go zobaczyć, więc postanowiliśmy wrócić do samochodu, który zaparkowaliśmy tuż przy tamie. I kiedy już mieliśmy wsiąść do auta, pluszcz powrócił z wycieczki i usiadł na jednym z kamieni. No więc, zaczęliśmy się z Mężem podkradać do niego, żeby zrobić w końcu jakieś fotki. I udało się:). Najpierw, tradycyjnie z daleka, potem z bliższej perspektywy:



Najlepszym znakiem rozpoznawczym pluszcza, jest duży biały śliniak, który widoczny jest nawet ze znacznych odległości:




 


 

Po chwili obserwacji przekonaliśmy się, że pluszcz nie jest za bardzo płochliwy, więc podeszliśmy jeszcze bliżej. W tym miejscu warto wspomnieć, że istnieją dwie odmiany kolorystyczne pluszczy. Część z nich, jak czytam w moim ptasim przewodniku, posiada ciemne ubarwienie, wręcz brunatnoczarne, natomiast inne są brązowawe na głowie i rdzawobrązowe pod śliniakiem. Co ciekawe, z czytanej przeze mnie literatury wynika, że te rdzawo ubarwione pluszcze występują głównie w Wielkiej Brytanii, natomiast w centralnej Europie zdecydowanie rzadziej. U nas mają zaś dominować głównie osobniki brunatnoczarne. Niemniej jednak, sfotografowany poniżej przedstawiciel gatunku, zdecydowanie należy do tych rzadszych u nas, rudawych pluszczy:



To jednak nie koniec niespodzianek, bo w pewnym momencie, parę metrów dalej, tuż za tamą, na czymś niebieskim wystającym z wody usiadł...kolejny pluszcz:). Co więcej, kiedy przymierzałam się do zrobienia mu fotki, wydawało mi się, że w obiektywie mignął mi jeszcze jeden (trzeci) osobnik, ale nie zdążyłam mu zrobić zdjęcia, więc nie jestem na sto procent pewna. Wracając do obserwowanej pary (najpewniej był to samiec z samicą, aczkolwiek trudno powiedzieć, które jest które, bo w przypadku pluszczy brak jest dymorfizmu płciowego), warto wspomnieć, że oba ptaki wydawały bardzo miłe dla ucha, delikatne dźwięki. Jak wynika z Collinsa, ptaki te podśpiewują sobie nawet mroźną zimą, ale po raz pierwszy miałam okazję usłyszeć ich śpiew, a nie tylko pojedyncze piski. Kiedy zaczęliśmy cykać fotki temu drugiemu pluszczowi, pierwszy też do niego podleciał i usiadł na kamieniu tuż obok. Mieliśmy więc oba ptaki koło siebie i mogliśmy je obserwować do woli:
("drugi" pluszcz)


(piękne kolory; jest to również rdzawo ubarwiony osobnik)



("pierwszy" pluszcz)


(tu również widoczne jest piękne rdzawe upierzenie; pluszcz to trochę taki wodny kos;))


Zachęcam również do obejrzenia filmików dokumentujących spotkanie z pluszczami. Na dwóch wcześniejszych jest pluszcz zaobserwowany przez nas jako pierwszy, natomiast na ostatnim jest drugi pluszcz. Ciekawostką jest to, że na filmikach fajnie widać jak ptaki mrugają trzecią powieką, tzw. "migotką" (za Collinsem), charakterystyczną dla przedstawicieli tego gatunku:
https://www.youtube.com/watch?v=aM7BwhfejTI

https://www.youtube.com/watch?v=1MTvexNi0lA

https://www.youtube.com/watch?v=KQBAGrD1HOY

Po jakimś czasie oba pluszcze odleciały, gdzieś daleko, w górę rzeki, zapewne w poszukiwaniu dobrych żerowisk. My natomiast, zmarznięci ale zadowoleni, wróciliśmy do samochodu. Jest to bowiem nasza pierwsza zadowalająca nas jakościowo dokumentacja zdjęciowa tego niesamowitego gatunku. Warto w tym miejscu dodać, że jest to moje trzecie spotkanie z pluszczem. Pierwszy raz zaobserwowałam go w Żywcu prawie dwa lata temu, a drugi w Karlovych Varach w zeszłym roku. Przy czym, co ciekawe, kiedy byliśmy w Karlovych Varach, widzieliśmy osobniki ciemnobrunatne. Dla porównania, załączam fotkę czeskiego pluszcza. Jest on wyraźnie ciemniej upierzony niż osobniki zaobserwowane w Żywcu. Fotka zaprezentowana poniżej została co prawda zrobiona pod wieczór, co zapewne dodatkowo przyciemniło kolory, jednakże i tak widoczne jest, że karlovarski przedstawiciel gatunku ma upierzenie brązowo-czarne w odróżnieniu od ich rdzawoczarnych krewniaków;):

Na zakończenie tego posta, podzielę się ciekawym spostrzeżeniem jakie po opisanych obserwacjach pluszczy przekazał mi mój Mąż. Mianowicie, jeżeli na górskiej rzecze zobaczymy wystające z wody duże kamienie upstrzone białymi odchodami, to najprawdopodobniej jest to siedlisko pluszczy. Muszę przyznać, że coś w tym jest....;).

sobota, 12 stycznia 2019

Zimowi goście żywieckiego podwórka.

Jak to zwykle na Święta bywa, także i w tym roku pojechałam do Żywca. Oczywiście, zabrałam ze sobą lornetkę i aparat, co okazało się bardzo dobrym pomysłem. Co prawda, w naszym ogródku nie zaobserwowałam zbyt wielu gatunków, niemniej jednak te ptaki, które się pojawiły, pozwoliły na wykonanie ciekawej dokumentacji fotograficznej. Zacznę zatem od sroki, maskotki moich Rodziców;). Okazuje się, że ptaki te całkiem dobrze nadają się na pół dzikie zwierzątko domowe. Moi Rodzice codziennie ją dokarmiają, podając jej surowe mięso (prawdziwy przysmak srok) głównie na dachu naszej podwórkowej altanki. Ptak nie gardzi także rybami, które miał okazję podjadać w okresie świątecznym. Co ciekawe, opisywany egzemplarz istotnie różni się od innych przedstawicieli gatunku, czasami odwiedzających nasze podwórko. Sroka dokarmiana przez moich Rodziców jest bowiem od innych wyraźnie większa, dobrze odżywiona i ma piękne błyszczące pióra. Poniżej parę fotek naszej ogródkowej maskotki:
 

(na tym zdjęciu dobrze widać metalicznie połyskujące pióra na skrzydłach)








Sroka początkowo była nieco onieśmielona moją obecnością, ale potem się przyzwyczaiła. Poza nią, nasz ogród nawiedziła masa sikorek - bogatek oraz modraszek. W tym roku szczególnym powodzeniem cieszyła się słonina, której kawałki Tata powiesił na gruszy i wiśni. Maluchów było sporo, żerowały na słoninie prawie całe dnie i nawet za bardzo nie sprzeczały się między sobą;). Poniżej fotki:
(bogatka)

(bogatka na słoninie, a na drzewie chyba modraszka)



(modraszka)

(bogatka)

(modarszka; dobrze widoczne modre: głowa, skrzydła i ogon)

(bogatka)

(bogate kolory;))

 
(modraszka)


(en face;))


(bogatka)



(modelowe ujęcie)

Zapraszam również do obejrzenia filmików z udziałem bogatek oraz modraszek żerujących na słoninie:

https://www.youtube.com/watch?v=A7N0VWQQfq4

https://www.youtube.com/watch?v=YU5dt57dXg8

https://www.youtube.com/watch?v=e401Pwa-f4Y

https://www.youtube.com/watch?v=xVS4q3aKRLA

Poza wymienionymi gatunkami, nasze podwórko odwiedziły również poczciwe wróble:
(samiec)


I, oczywiście, kawki, chociaż one tradycyjnie, trzymały się raczej komina sąsiadów;):