niedziela, 1 grudnia 2019

Pierwszy dzień na stawach w Hortobagy, czyli spotkanie z czaplami: purpurową, modronosą, nadobną i warzęchami.

Po wieczornym, opisanym w poprzednim poście spotkaniu z warzęchami, następnego dnia (12.08.) wstaliśmy wcześnie rano, z zamiarem ptaszenia na stawach w Hortobagy. Liczyliśmy na to, że zostaniemy tam wpuszczeni trochę wcześniej niż wynikało to z godzin otwarcia parku. Pogoda była naprawdę piękna. Słońce mocno świeciło od rana, ale poranek był jeszcze rześki i nie było jeszcze upału. Korzystając ze wspaniałej atmosfery, postanowiliśmy zjeść śniadanie na werandzie. Przy okazji mogliśmy oglądać harcujące wokół oczka wodnego wróble:

Rzeczone oczko wodne i mostek:

Po śniadaniu, udaliśmy się do kompleksu stawowego Hortobagy. W drodze do parku:

W pobliżu kompleksu stawowego spotkaliśmy młodego gąsiorka:



Chwilę później już byliśmy u bram Hortobagy. Trochę nam zeszło na przekonywaniu pani kasjerki, że jesteśmy birdwatcherami, w związku z czym rozpoczęcie ptasich obserwacji od 9 czy 10 nieco mija się z celem. Pani trochę pokręciła nosem, ale w końcu udało się - kupiliśmy bilety, dzięki którym mogliśmy zwiedzać park 24 godziny na dobę przez dwa albo trzy dni. Czym prędzej przekroczyliśmy więc magiczną bramę prowadzącą do tajemniczego pierzastego świata. Już na dzień dobry powitały nas kormorany:


Stawy w Hortobagy są bardzo malownicze. Położone po obu stronach ubitej drogi, pozwalają na zaobserwowanie wielu ciekawych gatunków. Charakterystycznym, stale towarzyszącym nam obrazkiem były drzewa upstrzone rozmaitym ptactwem wodnym usiłującym znaleźć chwilę wytchnięta od wszechogarniającego gorąca. Najliczniej reprezentowane były rybitwy; z tego co zaobserwowałam,  rzeczne i popielate:

A w tle czarne krowy; jeszcze wszystkie na brzegu;):
















Z tamtejszych drzew korzystały również szpaki:
 
  
Na przeciwległym brzegu, przy pierwszym ze stawów, przy którym się zatrzymaliśmy, zobaczyliśmy duże stado mew, wśród których na pewno były śmieszki. Pośród mew wypatrzyliśmy również czaple siwe:



Jak również czaple nadobne, niewiele większe od tzw. dużych mew. Nasze pierwsze pewne spotkanie z tym gatunkiem, które przyniosło nam także udaną dokumentację fotograficzną, miało miejsce nad Jeziorem Nezyderskim, o czym pisałam we wcześniejszych wpisach poświęconych tamtej wycieczce. Poniżej czapla nadobna wśród mew:



Po prawej - jedna z mew wyraźnie wyróżnia się wzrostem od pozostałych:

Przeglądając kłębiące się na brzegu ptactwo, w pewnym momencie wypatrzyliśmy...aż cztery warzęchy. Bardzo się ucieszyliśmy, tym bardziej, że teraz światło było lepsze niż poprzedniego dnia:

Warzęchom towarzyszyły mewy oraz czaple nadobne. Na tym ujęciu dobrze widać charakterystyczne dzioby tych niezwykłych ibisów:

Ujęcie z bliska:

Po lewej do ptasiego towarzystwa dołącza jeszcze jedna czapla - tym razem siwa:):


Na stawach robi się coraz bardziej gorąco. Widać, jak niektóre ptaki (w tym czapla siwa po lewej) dyszą w upale:




Po obserwacjach na opisywanym stawie, udaliśmy się na następny. Kiedy już zbliżaliśmy się do niego, usłyszeliśmy jakiś hałas w trzcinowisku i, po chwili, spośród chaszczy, wyleciał duży ptak. Kiedy spojrzałam na niego przez lornetkę, wielka radość - kolejny nowy gatunek, tym razem czapla purpurowa. Ptak ten to u nas niezwykła rzadkość. W naszym kraju ma status wędrownego lęgowego skrajnie nielicznego lub lokalnego oraz zalatującego rzadko. Czapla purpurowa z daleka wydaje się nieco ciemna (za Collinsem) więc stosunkowo łatwo jest ją pomylić z czaplą siwą. Jak jednak czytam w moim Przewodniku, w odróżnieniu od swej popielatej krewniaczki, opisywana czapla ma węższy dziób, głowę i smuklejszą szyję. Poza tym, jak sama nazwa wskazuje, boki głowy i szyi tej czapli są purpurowe lub rdzawobrązowe, a grzbiet szarawy z purpurowym nalotem. Ponadto, z tego co zaobserwowaliśmy podczas naszego pobytu w Hortobagy, jest to jedna z bardziej płochliwych czapli, o wiele bardziej niż białe, siwe czy nawet nadobne. Dobrze więc, że Mąż wykazał się refleksem i zrobił jej dobre zdjęcia, bo mi się udało tylko tyle:

Poniżej natomiast zamieszczam fotki Męża, na których możemy podziwiać piękno czapli purpurowej. Gatunek ten zresztą, oprócz warzęchy, czapli modronosej i kormorana małego był jednym z celów naszej węgierskiej wycieczki:
(najpierw z daleka)





(teraz z bliska):




Piękne kolory:

To jednak nie koniec wrażeń. Bo oto chwilę później, na jednym z drzew, zobaczyliśmy dość dziwny ptasi kształt. Kiedy spojrzeliśmy przez lornetkę okazało się, że to kolejna ptasia zdobycz, jeszcze jedna czapla, tym razem modronosa. No, już prawie pełnia szczęścia:). Ten gatunek jest u nas jeszcze większą rzadkością niż czapla purpurowa. Czasami tylko do nas zalatuje. Zgodnie z opisem podanym w Collinsie, czapla modronosa to dość mała, płowobrązowa czapla z białymi skrzydłami. Jej dziób jest niebieskawy (stąd nazwa) z czarnym końcem. Osobniki młodociane są nieco ciemniejsze i mają zielonkawe nogi (nogi dorosłych są żółtoróżowe) i nie mają niebieskiej barwy na dziobach. W czasie naszego pierwszego spotkania z tą czaplą, światło nie było zbyt sprzyjające, stąd zrobiliśmy tylko takie dokumentacyjne fotki z daleka:




Po chwili nasza modelka odleciała:


Na jej miejscu natomiast pojawiła się czapla nadobna:


Ptaki wyglądają dość dziwnie en face;):

Aby chwilę odpocząć od coraz bardziej dokuczliwego upału, skręciliśmy z głównej drogi w lewo, by choć na chwilę znaleźć się w cieniu drzew. Odkryliśmy tam czatownię, z której rozpościerał się piękny widok na stawy porośnięte żółtymi kaczeńcami:

Samica błotniaka stawowego:

Widać rozedrgane w upale powietrze (na fotkach te białe ptaki z długimi szyjami to czaple białe, a te ciemne to kormorany):


I niespodzianka, nasz nowopoznany gatunek - czapla modronosa. Nawet nie wiedziałam, że zrobiłam jej w tym miejscu zdjęcie. W jaskrawym świetle wzięłam ją chyba za czaplę białą. Zorientowałam się dopiero przy segregowaniu zdjęć, już po powrocie z wycieczki:

Sądząc po kreskowaniu na piórach i zielonkawych nogach, był to osobnik młodociany:

W pobliżu czapli modronosej, żerowała młodociana kokoszka:


A po przeciwległej stronie jeziorka, siedziały i chłodziły się wśród trzcin, czaple białe, siwa i kormorany:

Cudne krajobrazy:


Zapraszam też do obejrzenia filmików nagranych z czatowni:


Poza opisanymi gatunkami, zaobserwowaliśmy również dymówki:



Brodźca piskliwego:
 
 


Oraz mazurka:


W końcu upał stał się taki nieznośny, że wszystkie krowy, co do jednej (a było to naprawdę spore stado) wlazły po same łby do wody. Zapewne planowały siedzieć w niej aż do wieczora:





Stwierdziliśmy więc, że czas na przerwę i powrót do samochodu, żeby się trochę poklimatyzować:). Wieczorem jednak, znów tu przyjechaliśmy, by podziwiać pusztańską przyrodę. O tej porze na stawach było już cicho i spokojnie, po prostu pięknie. W ciągu dnia było 47 stopni i kiedy przybyliśmy do Hortobagy koło 20-21 wciąż było ponad 30. Dobrze, że jest tam tak mało komarów:). Poniżej fotki pogrążającego się powoli we śnie Hortobagy:
(krzyżówka):



(czaple siwe):



(brodźce piskliwe; ciekawa fotka):

(czapla nadobna)


I na zakończenie tego pięknego dnia...wydra:


Poza tym jeszcze parę ujęć niezwykłej przyrody Hortobagy:




Dobrej nocy:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz