niedziela, 29 maja 2022

Rekonesans na rozlewisku w okolicach Legnicy.

Jakiś czas temu zadzwonił do mnie jeden z moich znajomych ptasiarzy - pan Andrzej z informacją, że w jednej z podlegnickich miejscowości utworzyło się ciekawe rozlewisko. Podobno obserwowano na nim nawet warzęchy i którąś z rzadkich czapli (nadobną albo purpurową, teraz już nie pamiętam). Pan Andrzej dał mi namiary do innego ptasiarza mieszkającego w Legnicy, żebym się z nim skontaktowała i dowiedziała się gdzie to dokładnie jest. Tak więc zrobiłam i narysowaną na prędcę na kartce mapkę, pokazałam Mężowi. Jak się okazało, byliśmy już kiedyś w tym miejscu, z tym że wówczas nie było tam rozlewiska tylko zwyczajne pola. Postanowiliśmy więc tam podjechać, by zobaczyć czy jest tam coś ciekawego. Zanim jednak przejdę do opisu naszej wycieczki, wspomnę, że z uwagi na prośbę o nieujawnianie tego miejsca, będę określała je po prostu jako rozlewisko. No więc, w dniu 28 kwietnia, koło godziny 18-ej, pojechaliśmy w to miejsce z Mężem i z Małą. Przyznam, że początkowo nie bardzo wiedziałam, o jaką miejscówkę chodzi, ale kiedy zobaczyłam znajome pola rzepaku oraz starą ambonę myśliwską, szybko sobie przypomniałam:). Faktycznie, to miejsce jest nam już znane. Z tym, że kiedy były tam pola, nie było aż tak ciekawie. Teraz jest tam przecudnie; rozlewisko jest dobrze ukryte wśród chaszczy, a na jego straży stoi stara ambona. Do tego ten rzepak...Zaraz na początku rozlewiska, przez szparę w chaszczach, zobaczyliśmy łęczaka. I już się ucieszyłam, bo - jak już wcześniej wiele razy wspominałam - uwielbiam siewkowce:







Chwilę później, nad nami poszybował błotniak stawowy:

Przy samym rozlewisku harcowała pliszka żółta. Pięknie prezentowała się w promieniach popołudniowego słońca:






I kolejny (albo może ten sam) błotniak stawowy (samiec):


(fajna fotka autorstwa Męża)

Po tych obserwacjach, Mąż przedostał się przez krzaki (co nie było łatwe), pod ambonę. Ja czekałam z Małą na zewnątrz. Na rozlewisku było jeszcze więcej łęczaków:



Łęczak i samica krzyżówki:




Ale też - niespodzianka - brodziec śniady, chyba jeszcze  szacie zimowej (bo na młodocianego to raczej za wcześnie):


Na rozlewisku nie brakowało łabędzi niemych oraz łysek; Mąż zaobserwował również parę krakw:
(łabędzie nieme i para krakw)

(łyski)



Generalnie, rozlewisko jest tak "ułożone", że najkorzystniejsze światło pada na nie o poranku. Niemniej jednak, znalazł się jeden łęczak, który ustawił się pod światło. Pozwoliło to na wykonanie pięknej sesji zdjęciowej:






Warto również obejrzeć filmik, na którym, poza łęczakiem, możemy zobaczyć pliszkę żółtą oraz posłuchać różnorodnych odgłosów rozlewiska:

https://www.youtube.com/watch?v=f9WN2jfZprg

Poza tym, zaobserwowaliśmy także przelatującego żurawia:


A na odchodne zaśpiewał nam potrzeszcz:

Podsumowując, miejsce jest cudowne, na pewno warto je odwiedzić. Dodam, że nie jest to nasza jedyna dokumentacja z tego miejsca, ale o tym będzie już w którymś z następnych postów...

sobota, 28 maja 2022

Zaloty grubodziobów i szczygły nad Kaczawą.

W dzisiejszym poście bardziej lokalnie; powrót z dalekich wojaży (czyli z Goliszowa;)) do legnickiego parku. Kwietniowe spacerki z Małą przyniosły ciekawe wnioski - w tym roku bardzo dużo jest szczygłów. Moje spostrzeżenia potwierdzili także Tata i Siostra, którzy również zauważyli, że tych pięknych łuszczaków jest w tym roku naprawdę sporo. To naprawdę cieszy, bo w poprzednich latach, szczygły spotykałam jedynie od czasu do czasu i w niewielkich liczbach. Natomiast w tym sezonie, szczygły są dosłownie wszędzie. Ponadto, w samym parku legnickim, dość licznie występują (tej wiosny) grubodzioby. Co do innych miejscówek, to już nie mam danych. Wracając do tematu posta, zacznę od spaceru w dniu 24 kwietnia od szczygła właśnie. Ptak siedział na czubku jakiegoś drzewa i wyśpiewywał swą jakże przyjemną dla ucha piosenkę:

Zaobserwowałam również modraszkę:

Hałaśliwe kwiczoły:




Oraz (chyba) parę kosów:

W dniu 27 kwietnia było bardzo ciekawie. Usiadłyśmy z Małą na ławce w pobliżu drzew nasiennych. Mała sobie w tym czasie spała:). Najpierw zobaczyłam kwiczoły:


W pewnym momencie zauważyłam jakiś ruch w trawie. Przez lornetkę wypatrzyłam szczygła. Łuszczak żerował pośród zieleni, zjadając smakowite pędy. Niemal nie było go widać, ale przed obiektywem mojego aparatu nie jest tak łatwo się ukryć;):


Zachęcam również do obejrzenia nagrania, na którym widać już znacznie więcej:

https://www.youtube.com/watch?v=0kGJfk9iHog

Chwilę później swoje przedstawienie rozpoczęły grubodzioby. Najpierw (na trawniku w pobliżu ławki, na której siedziałyśmy), pojawiła się samica:



Trochę sobie pożerowała:

https://www.youtube.com/watch?v=jKOSq6NUviU

Po chwili, na ziemię zleciał samiec:
 

I już są razem:

Para grubodziobów zaczęła wspólnie żerować w trawie. Najfajniejsze jest to, że ptaki były niemal na wyciągnięcie ręki (choć raczej chyba powinnam napisać: obiektywu). I tak sobie stałam, pośród tej pięknej zieleni, wdychałam cudny zapach kwiatów rozwijających się na drzewach, słuchałam cichego brzęczenia pszczół i trzmieli nad moją głową i fotografowałam grubodzioby:
(samiec to ten w bardziej jaskrawych barwach, samica - bardziej stonowana)








Ujęcia z bliska:





Udało mi się również nagrać ciekawy filmik. Widać na nim jak samica zjada jakieś smakołyki podawane jej przez samca dziobem. Przypuszczam, że to jakiś element grubodziobowych zalotów, bądź cementujące związek, oznaki wzajemnej czułości:

https://www.youtube.com/watch?v=2wvQH_TovGM

Piękne to były obrazki. Poza grubodziobami, w tym miejscu obserwowałam również zięby (w trawie oraz na ziemi):




Jak również szpaki:

A to miejsce, w którym miały miejsce te wspaniałe obserwacje:

W końcu stwierdziłam, że czas się ruszyć z tej ławki, więc razem z Małą ruszyłyśmy na wały. Po drodze spotkałyśmy siedzące na drzewie kwiczoły, najpewniej parę:

Kiedy tak sobie wędrowałyśmy, w pewnym momencie, w pobliżu łąki na wale, wylądowały dwa szczygły i zaczęły żerować na mniszku lekarskim. Z tego co zauważyłam, to dmuchawce (obok ostów), to jedne z ulubionych przysmaków tych kolorowych łuszczaków. Ptaki intensywnie żerowały, a ja szybko cykałam im fotki, by zdążyć przed zbliżającymi się spacerowiczami. No i udało mi się zrobić całkiem fajną dokumentację, zanim szczygły zostały spłoszone:











Następnego dnia (28 kwietnia) również spacerowałam z Małą po parku. Z ciekawszych obserwacji warto wspomnieć wysiadującego grzywacza:

Grubodzioba:




Kwiczoła:

Oraz krzyżówkę w towarzystwie sołtysa. Sołtys, to jak się ostatnio dowiedziałam, krzyżówka kaczki domowej z krzyżówką (trochę masło maślane). Takie kaczki są zwykle bardzo nietypowo ubarwione i niektórzy nawet głowią się nad tym cóż to za dziwny gatunek;). Co ciekawe, o sfotografowanym przeze mnie sołtysie (bądź o identycznie wyglądającej kaczce), pisano również na portalu Legnicy w lutym tego roku. Legnicki sołtys ma się zatem dobrze i rządzi na Kaczawie i na Kozim Stawie;). Poniżej fotka - sołtys to ten biało-czarny po prawej:

Jak widać, leniwe spacerki po parku mogą dostarczyć wielu emocji. Zachęcam więc Czytelników, aby odwiedzili parki w miejscu zamieszkania, bądź w okolicy. Kto wie bowiem jakie pierzaste skarby kryją się w ich zaciszu...