Jakiś czas temu zadzwonił do mnie jeden z moich znajomych ptasiarzy - pan Andrzej z informacją, że w jednej z podlegnickich miejscowości utworzyło się ciekawe rozlewisko. Podobno obserwowano na nim nawet warzęchy i którąś z rzadkich czapli (nadobną albo purpurową, teraz już nie pamiętam). Pan Andrzej dał mi namiary do innego ptasiarza mieszkającego w Legnicy, żebym się z nim skontaktowała i dowiedziała się gdzie to dokładnie jest. Tak więc zrobiłam i narysowaną na prędcę na kartce mapkę, pokazałam Mężowi. Jak się okazało, byliśmy już kiedyś w tym miejscu, z tym że wówczas nie było tam rozlewiska tylko zwyczajne pola. Postanowiliśmy więc tam podjechać, by zobaczyć czy jest tam coś ciekawego. Zanim jednak przejdę do opisu naszej wycieczki, wspomnę, że z uwagi na prośbę o nieujawnianie tego miejsca, będę określała je po prostu jako rozlewisko. No więc, w dniu 28 kwietnia, koło godziny 18-ej, pojechaliśmy w to miejsce z Mężem i z Małą. Przyznam, że początkowo nie bardzo wiedziałam, o jaką miejscówkę chodzi, ale kiedy zobaczyłam znajome pola rzepaku oraz starą ambonę myśliwską, szybko sobie przypomniałam:). Faktycznie, to miejsce jest nam już znane. Z tym, że kiedy były tam pola, nie było aż tak ciekawie. Teraz jest tam przecudnie; rozlewisko jest dobrze ukryte wśród chaszczy, a na jego straży stoi stara ambona. Do tego ten rzepak...Zaraz na początku rozlewiska, przez szparę w chaszczach, zobaczyliśmy łęczaka. I już się ucieszyłam, bo - jak już wcześniej wiele razy wspominałam - uwielbiam siewkowce:
Chwilę później, nad nami poszybował błotniak stawowy:
Przy samym rozlewisku harcowała pliszka żółta. Pięknie prezentowała się w promieniach popołudniowego słońca:
I kolejny (albo może ten sam) błotniak stawowy (samiec):
(fajna fotka autorstwa Męża)
Po tych obserwacjach, Mąż przedostał się przez krzaki (co nie było łatwe), pod ambonę. Ja czekałam z Małą na zewnątrz. Na rozlewisku było jeszcze więcej łęczaków:
Łęczak i samica krzyżówki:
Ale też - niespodzianka - brodziec śniady, chyba jeszcze szacie zimowej (bo na młodocianego to raczej za wcześnie):
Na rozlewisku nie brakowało łabędzi niemych oraz łysek; Mąż zaobserwował również parę krakw:
(łabędzie nieme i para krakw)
(łyski)
Generalnie, rozlewisko jest tak "ułożone", że najkorzystniejsze światło pada na nie o poranku. Niemniej jednak, znalazł się jeden łęczak, który ustawił się pod światło. Pozwoliło to na wykonanie pięknej sesji zdjęciowej:
Warto również obejrzeć filmik, na którym, poza łęczakiem, możemy zobaczyć pliszkę żółtą oraz posłuchać różnorodnych odgłosów rozlewiska:
https://www.youtube.com/watch?v=f9WN2jfZprg
Poza tym, zaobserwowaliśmy także przelatującego żurawia:
A na odchodne zaśpiewał nam potrzeszcz:
Podsumowując, miejsce jest cudowne, na pewno warto je odwiedzić. Dodam, że nie jest to nasza jedyna dokumentacja z tego miejsca, ale o tym będzie już w którymś z następnych postów...