wtorek, 22 kwietnia 2025

Rożeniec w Goliszowie, czyli wiosenne przeloty czas zacząć.

Jak pewnie Czytelnicy niniejszego bloga wiedzą, ptasie przeloty to taki szczególny czas w awifaunie, kiedy można spotkać wiele naprawdę ciekawych gatunków. Wyróżniamy przeloty wiosenne oraz jesienne. Te pierwsze są znacznie krótsze od jesiennych. Ornitolodzy tłumaczą to tym, że ptaki spieszą się na lęgowiska i lecąc na nie z dalekich zimowisk, nie mają zbyt wiele czasu na dłuższe przystanki. Na jesień natomiast ptaki są bardziej "wyluzowane". Młode już odchowane, teraz tylko wystarczy porządnie się najeść i powoli rozpocząć daleką podróż w tzw. ciepłe kraje. Osobiście bardzo lubię i jedne i drugie przeloty, choć mam jednak wrażenie, że wiosną ptaków jest o wiele więcej i większa jest również ich różnorodność gatunkowa. Jak choćby w takim Goliszowie. Weekend 15-16 marca był tam naprawdę bardzo ciekawy. Do tego piękna pogoda; mocno świeciło słońce i - jak na tą porę roku - było naprawdę ciepło. W dniu 15 marca, pojechałam na stawy sama. Na pierwszym z nich po lewej stronie od wjazdu od strony Dobroszowa, udało mi się zaobserwować gęgawę, cyraneczki, krakwy oraz jednego żurawia:
(na pierwszym zdjęciu ten duży ptak to gęgawa, dalej te małe kaczki (także na kolejnych ujęciach) z białymi długimi paskami na skrzydłach, z żółtym podogoniem to cyraneczki, te szare to krakwy, a żuraw...to wiadomo;)






Następnego dnia było jeszcze ciekawiej. Wybraliśmy się tam wszyscy, tj. ja, Mąż i Mała. Oczywiście, na miejsce dojechaliśmy już koło południa, ale - jak się okazało - w niczym to nie przeszkodziło. Pogoda była piękna i ptaków było jeszcze więcej niż dzień wcześniej i było zdecydowanie więcej gatunków. Gościły przy tym na tym samym stawie. Wcześniej jednak, jadąc przez pola, zaobserwowaliśmy stado szpaków:

Jak również sójkę:

Niemal od razu, kiedy przeglądałam lornetką zebrane na zbiorniku ptasie towarzystwo, w kadrze pojawił mi się piękny rożeniec:
(to ta duża kaczka z brązową głową; pływał w towarzystwie śmieszek)

Rożeniec nie pojawia się często na blogu. Jest to spowodowane tym, że jest on w naszym kraju bardzo nieliczny i po prostu nieczęsto go spotykamy. Nasze pierwsze spotkanie z tym pięknym gatunkiem miało miejsce wiosną w 2022r. Najpierw spotkaliśmy ten gatunek w Wielikącie, potem "pojawił się" w Goliszowie. Jeżeli ktoś jest zainteresowany szczegółami dotyczącymi wyglądu rożeńca, jak również chce sobie przypomnieć nasze pierwsze spotkanie z tym gatunkiem, zapraszam tutaj:

https://perkozowa.blogspot.com/2022/03/rozeniec-smuky-i-elegancki-bywalec.html
 
Wracając, do naszego marcowego wypadu, oprócz rożeńca, zaobserwowaliśmy również świstuny (ptaki z pięknymi kasztanowymi głowami i żółtokremowymi czołami):

Wspomniane wyżej śmieszki:


I ponownie rożeniec, a wraz z nim śmieszka oraz świstuny:


Świstuny (wśród nich pojawiła się też łyska - czarny ptak z białą płytką na czole):

(na dalszym planie cyraneczka)



Co, ciekawe, na stawie tym pojawili się kolejni nowi w tym sezonie goście, mianowicie cyranki. Były co najmniej dwa samce, więc pewnie samice też gdzieś kręciły się w pobliżu;):

Poniżej bardzo ciekawe ujęcie - cyranki i cyraneczki. Widać dwa samce cyranki i chyba jedną samicę. Ponadto, para cyraneczek, a na dalszym planie w trzcinowisku, prawdopodobnie samica krakwy:

Staw z daleka, na pierwszym planie samiec krakwy:

Tu, od lewej: śmieszki, samiec cyranki i jeszcze jedna kaczka, prawdopodobnie krzyżówka:

Krzyżówki:
 

W pewnym momencie, nade mną przeleciało naprawdę duże stado czajek:


A tu ptasia mieszanka; zobaczyć tu można, między innymi cyrankę, śmieszki, a także świstuna (świstun po prawej, z widoczną ciemnoczerwoną głową):

I znowu "pojawił się" rożeniec (od lewej):

Poniżej pięknie widać świstuny i ich cudne czerwone głowy - niewątpliwą ozdobę samców tego gatunku:
 

I jeszcze śmieszki, a na dalszym planie cyranki:

Jak co roku, swoje gody rozpoczęły perkozy dwuczube. Uwielbiam patrzeć na ich charakterystyczne "tańce", kiedy para staje naprzeciwko siebie i zgodnie poruszają szyjami w rytm chlupotu wody i szumu trzcinowiska:


Poniżej można to zobaczyć prawie na żywo; aczkolwiek widać, że ptaki dopiero zaczynają swoje gody i jeszcze na dobre się nie rozkręciły. Tańce były bowiem jeszcze dość krótkie i często przerywane:

 https://www.youtube.com/watch?v=w_o1FrgXazI

I na zakończenie, samica potrzosa pośrodku trzcinowiska. Wtapia się w tło doskonale:



 

niedziela, 30 marca 2025

Ptasie spotkania w drodze na Górzec.

W dzisiejszym poście kolejne ptasie spotkania z jednej z naszych wycieczek w ramach zdobywania szczytów Korony Kaczawskiej. Tym razem, w dniu 09 marca, wybraliśmy się na górę Górzec. Pogoda również była piękna, choć na samym szczycie góry wiał mocny i nieco chłodny wiatr. Wycieczka jednak była super, udała się wyśmienicie. Także ptaki nie zawiodły. Kiedy przejeżdżaliśmy przez pola w okolicy Męcinki, tuż obok drogi po naszej lewej stronie, zobaczyliśmy piękną kuropatwę. Jak to zwykle w przypadku tych kuraków bywa, ptak siedział w trawie i obserwował co się wokół niego dzieje. Zatrzymaliśmy więc samochód i zaczęliśmy go fotografować. Bardzo lubię kuropatwy, to naprawdę przepiękne ptaki:




Kuropatwy to dość płochliwe ptaki (tak przynajmniej wynika z moich dotychczasowych obserwacji), niemniej jednak zawsze przez jakiś czas pozwalają się obserwować wierząc w moc swojego kamuflującego upierzenia. Po chwili jednak u obserwowanego ptaka pojawia się niepokój i tak też było w przypadku "naszej" kuropatwy:



Dlatego też, by nie stresować jej bardziej, szybko odjechaliśmy. Ale niezbyt daleko, bo za chwilę, tym razem po prawej stronie, nagle coś się zażółciło. Jak się okazało były to trznadle, a konkretnie jedna para plus - jak nam się wcześniej wydawało - jeszcze jeden samiec, ale o tym zaraz. Co do zaobserwowanej pary, to charakterystycznie upierzony, "świecący" niczym żarówka samiec, rozsiadł się wygodnie na ziemi i zaczął spokojnie żerować. Samica jednak pozostała czujna. Poniżej fotki pary trznadli:
(samiec)


 





(samica, szara, ale również piękna)



Natomiast ptak, który początkowo był przez nas wzięty za trznadla, po dzisiejszej weryfikacji, tuż przed rozpoczęciem pisania niniejszego posta, okazał się być...samcem czyża. Przyznam, że kiedy go obserwowaliśmy, wydawało mi się trochę dziwne, że tak "chowa" się za gałęzią drzewa. Trznadle bowiem nie są zbytnio płochliwe, a ten był zdecydowanie bardziej skryty. Teraz już wiem, dlaczego, po prostu był to czyż, który nie bardzo lubi się pokazywać;). Poniżej fotki czyża zza gałęzi:


Po tych wspaniałych obserwacjach ruszyliśmy na wspomniany Górzec. Tam było również pięknie, wspaniałe wrażenia, wspaniała przyroda i architektura. Ale to już inny temat. Może na innego bloga...?