niedziela, 28 lutego 2016

Spotkanie z perkozem rdzawoszyim.

Spotkanie z tym niezwykle pięknym ptakiem miało miejsce w dniu 05 lipca 2015r. na stawach w Miłkowicach. Perkoz rdzawoszyi jest jednym z pięciu perkozów występujących w Polsce. Jest on zdecydowanie rzadziej spotykany niż perkoz dwuczuby czy perkozek. Tym bardziej cieszę się, że udało nam się z nim spotkać. Ale po kolei:)

Tamtego dnia wybraliśmy się wczesnym rankiem na stawy w Miłkowicach. Upał był wtedy niezły ale wiał bardzo silny gorący wiatr (cudownie).

Na stawach przywitały nas dość licznie łyski a także perkozy dwuczube, które wraz ze swoimi młodymi wypłynęły z szuwarów:




W nadbrzeżnych trzcinach buszował trzciniak, któremu zrobiliśmy iście kalendarzową sesję:)





Gdzieś nad nami przeleciał bocian, ale fotka, robiona szybko, żeby model nie uciekł, wyszła jak wyszła;)


Potem przeszliśmy na drugą stronę stawu, w bardziej zaciszne miejsce. I w pewnym momencie zobaczyliśmy na stawie wśród szuwarów jakiś ruch. Spojrzałam przez lornetkę a to...perkoz rdzawoszyi:)) Kompletne zaskoczenie, gdyż w ogóle się go tu nie spodziewaliśmy. Początkowe zdjęcia były robione ukradkiem, bo nie wiedzieliśmy do jakiego stopnia ten ptak jest płochliwy:



Ale okazało się, że za bardzo nie jest. Potem już mogliśmy swobodniej poruszać się wśród trzcin i cykać fotki a perkoz sobie pływał, czyścił piórka i generalnie się nami nie przejmował:





Pozwalał nam oglądać się w całej krasie:




A potem gdzieś odpłynął i schował się w trzcinach. A my zadowoleni, udaliśmy się w drogę powrotną, na pociąg do Legnicy:)

Legnickie barzoły.

Tym mianem określam pewne miejsce na obrzeżach Legnicy, które w okresie wiosennym i letnim dostarcza ciekawych ptasich obserwacji. Jest to dość duży obszar, przez który przebiegają tory kolejowe, po których jeżdżą pociągi towarowe. Po jednej stronie torów teren porośnięty jest obficie trawami i chwastami, a po drugiej - rozciągają się pola i podmokłe tereny porośnięte trzcinami. Stąd też miejsce to jest ostoją pokrzewek, które wiosną i latem można tam spotkać na każdym kroku. Barzoły te upodobały sobie także kukułki, jak również pustułki. Kiedyś bywał tu także myszołów ale od dłuższego czasu już go tu nie spotkaliśmy. Obecnie ptaków jeszcze nie ma tu zbyt wiele, choć powoli zaczynają się już zlatywać (np. skowronki). Ale mimo tego, dzisiejszy spacer był bardzo przyjemny i interesujący.

Zaczęło się od stadka modraszek, które obsiadły drzewo nad nami w poszukiwaniu sikorkowych przysmaków i pozwoliły na kilka naprawdę fajnych ujęć:



Zademonstrowały przy tym swe akrobatyczne zdolności:


A wśród nich - niespodzianka - udało się wypatrzeć raniuszka i to odmiany ciemnej:

Dalej napotkaliśmy parkę srokoszy, które siedziały na drutach linii elektrycznej i wypatrywały zdobyczy:


Widzieliśmy tez przelatującego żurawia, a także krogulca, którego niechcący wypłoszyliśmy z jego ukrycia w krzakach. Fotek jednak nie zdążyliśmy zrobić. Ale za to mogliśmy podziwiać stado gęgaw lecące w kilku kluczach:




sobota, 27 lutego 2016

27 lutego 2016r.

Dziś o poranku (jak zwykle w soboty, jeżeli jest ładna pogoda) wybrałam się do parku. Mimo, wydawałoby się, doskonałej do ptaszenia pogody, ptaków nie było dużo, a te co były, jakoś tak skrzętnie chowały się na drzewach. Niemniej jednak, parę ciekawych okazów udało się zobaczyć, a w głębi parku czekała na mnie niespodzianka, o czym niżej.

Zaczęło się ciekawie, bo na Kozim Stawie był spory ruch - mewy śmieszki a wśród nich pływały krzyżówki i czernice:



Mewi sejmik:


Przy wejściu do parku napotkałam sikorkę bogatkę:

A także szczygła, jednego z naszych najbardziej kolorowych ptaków:

W głębi parku natomiast było jakoś tak cicho, ptaki tylko przemykały po gałęziach. Udało mi się jednak zobaczyć raniuszka (a właściwie dwa ale jeden szybko odleciał):


A także dzięcioła zielonego, ptasiego mrówkojada, który zmasakrował jedno mrowisko:


Na czubku jednego z drzew drzemał kwiczoł:

Kos skrycie buszował wśród liści:

Jedynym głośniejszym akcentem były przeganiające się po drzewach sójki:



Aż w końcu dotarłam nad rzekę, przeszłam przez mostek i weszłam w chaszcze a tam właśnie ta niespodzianka...stadko czeczotek:)). Wygląda na to, że postanowiły zostać w parku na dłużej. Latały wraz z czyżami, więc dokładnie nie wiem ile ich było, ale sfotografowałam trzy. To takie fajne ptaszki, prawie wcale się nie boją, można podejść blisko i cykać fotki do woli. Czeczotki ganiały się po wyschniętych badylach i zjadały coś z ziemi. Kilka fotek z tej bardzo udanej obserwacji:






W końcu czeczotki odleciały, a ja, jako żem zmarzła, postanowiłam wracać do domu. Na zakończenie tego posta dodam, że to w dalszym ciągu dobry okres do obserwacji w parku legnickim grubodziobów:


Ponadto modraszek:

I gawronów: