sobota, 28 maja 2016

Wiosenne migawki znad Biebrzy - Dwór Dobarz i okolice.

W zeszłą sobotę, tj., 21 maja, wybraliśmy się z Mężem nad Bagna Biebrzańskie. Wycieczka dostarczyła nam mnóstwo wrażeń, oczywiście ornitologicznych, ale nie tylko. Wspaniale jest mieć świadomość, że w dzisiejszych czasach mamy w kraju jeszcze takie dzikie tereny, gdzie pola, lasy i bagna ciągną się aż po horyzont, gdzie naprawdę rządzi przyroda...
Przez prawie cały nasz pobyt mieszkaliśmy w miejscowości Dobarz, gdzie nocowaliśmy w takim oto pięknym dworku:

 I było cudownie, codziennie rano budził nas śpiew ptaków i piękne słońce. Wstawaliśmy, wsiadaliśmy na rowery i dalej w teren.
Choć tak naprawdę, dla tych, co nie lubią dalekich wycieczek rowerowych i pieszych, już sam dwór i jego okolice mogą być niezwykłą atrakcją ornitologiczną. Budynek dworu i przyległe do niego zabudowania gospodarcze stanowią kolonie dymówek, które licznie zasiedliły poddasza i inne zakamarki. Jedna parka nawet założyła gniazdo u wejścia do korytarza, gdzie znajdował się nasz pokój:

Dlatego też codziennie rano, po przebudzeniu się, mogłam z okna podziwiać taki widok:

 Właściciele owego gniazda lubili bowiem odbywać na dachu poranną toaletę. 

W ogrodzie gniazdowały także makolągwy:

Kopciuszki:

A w porozwieszanych budkach legi wyprowadzały mazurki i szpaki:

W pobliżu dworu gniazdo założyły bociany:

Na pobliskiej łące można było posłuchać derkacza i pooglądać dudki (ale, niestety, nie udało im się zrobić zdjęcia). My jednak byliśmy ciekawi co kryją niedostępne bagna. Dlatego też, już pierwszego wieczoru udaliśmy się na spacer do znajdującej się na pobliskich bagnach wieży obserwacyjnej. 
Po drodze spotkaliśmy lerkę, małego skowronka, którego do tej pory na żywo nie widziałam. Ptak siedział na linii wysokiego napięcia, zaraz za dworem:

Na samych bagnach mieliśmy okazję posłuchać bąka, którego donośne buczenie potrafi rozlegać się na przestrzeni kilku kilometrów. W pewnym momencie usłyszeliśmy nieznany nam dotychczas dziwny głos - jakieś takie "metaliczne" dudnienie. Najpierw nie mogliśmy zlokalizować skąd ten dźwięk dobiega i przeszukiwaliśmy pobliskie trawy. Potem jednak Mąż zauważył, że te dziwne dźwięki wydają latające nad nami ptaki z bardzo długimi dziobami. Oczywiście, nie mieliśmy pojęcia co to za jedne. Z tablicy informacyjnej znajdującej się w pobliżu wnioskowaliśmy, że to któryś z bekasów. Zagadka rozwiązała się następnego dnia, ale o tym już w następnym poście...:). Tymczasem parę fotek krajobrazowych:



Pełnia księżyca nad bagnami...:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz