wtorek, 30 sierpnia 2016

Żywieckie łyski i kokoszki.

Wizyta w Żywcu nie mogła się obejść bez wycieczki nad Jezioro Żywieckie. Korzystając z pięknej pogody, 15 sierpnia, wybraliśmy się z Mężem i Tatą nad zbiornik, żeby zobaczyć czy na jego wodach pojawiło się coś ciekawego. Od dawna mamy już upatrzony niewielki staw w pobliżu jeziora, na którym poczyniliśmy już kilka fajnych obserwacji. Miejsce to odsłonięte jest zewsząd krzakami i drzewami (a z jednej strony nawet wałem) i niewidoczne z drogi, co sprzyja pojawianiu się w nim interesujących gatunków. Jeżeli ktoś nie zna tego terenu, to małe szanse, że ten stawik odnajdzie. 

Podczas opisywanej obserwacji, na zbiorniku królowały chruściele (w przybliżeniu można je określić mianem ptaków mokradeł). W oczy rzucały się przede wszystkim dorosłe łyski, które są stosunkowo łatwe do zauważenia na wodzie z uwagi na kontrastowe upierzenie - czarny tułów i białą płytkę na czole:



Dorosłym łyskom towarzyszyły ich młode, co pozwala na stwierdzenie, że legi na jeziorku zakończyły się sukcesem:


Poniżej cała rodzinka łysek - dwa osobniki dorosłe i cztery podloty:

Jak już wspomniałam wcześniej, łyskom towarzyszyły kokoszki, również należące do chruścieli. Kokoszki, zwane kurkami wodnymi, są mniejsze od łysek. Dorosłe charakteryzują się ciemnym, wpadającym w granat upierzeniem, z białymi liniami po obu bokach tułowia oraz czerwoną płytką czołową. Ubarwienie młodych kokoszek jest bardzo stonowane, a z uwagi na brak białego upierzenia pod szyją, są one znacznie mniej widoczne na wodzie niż pisklęta łysek. Ponadto kokoszki są zdecydowanie bardziej płochliwe, o czym mieliśmy okazję przekonać się osobiście. Ptaki te pływały bowiem w znacznie większej odległości od brzegu niż łyski, gotowe w każdej chwili ukryć się w przybrzeżnych trzcinach przed ciekawskim wzrokiem obserwatora. Niemniej jednak udało nam się zaobserwować dwa podloty kokoszki (dorosły osobnik czmychnął w zarośla, jak tylko pojawiliśmy się na brzegu):





Na zdjęciach poniżej dość dobrze widoczne są różnice w upierzeniu podlotów łyski i kokoszki. U podlota łyski wyraźnie zaznacza się białe upierzenie pod szyją, natomiast u kokoszki te partie ciała są dużo ciemniejsze, bardziej płowe:


Poza opisywanymi gatunkami, na zbiorniku widzieliśmy pięknie się prezentującą rodzinkę łabędzi niemych:

Wyjątkowo dorodne krzyżówki:

Oraz przyczajoną i ukrytą w nabrzeżnym krzewie czaplę siwą:

Poza tym, już poza zbiornikiem, przy jednej z dróg, zauważyliśmy gołębia z dwiema obrączkami (prawdopodobnie hodowlanego), których narazie nie udało mi się odczytać. Ptak długo siedział na ziemi i zastanawialiśmy się czy może latać. Jednak, kiedy podszedł do niego jakiś zbłąkany pies, przekonaliśmy się, że gołąb lata bardzo dobrze;):

W pobliżu gołębia latał jeden z siewkowców (prawdopodobnie krwawodziób), jednak z uwagi na odległość w jakiej ptak się znajdował, zdjęcia są średniej jakości:


Przed powrotem do domu, zerknęliśmy jeszcze na otwartą toń jeziora i zobaczyliśmy mewy (najprawdopodobniej śmieszki), które interesująco prezentowały się na tle niebieskiej wody:


niedziela, 28 sierpnia 2016

Spotkanie ze ślepowronami.

Wakacyjny wyjazd na Górny Śląsk zaowocował spotkaniem z zupełnie dla mnie nowym i niezwykłym ptakiem - ślepowronem. Ślepowrony to jedne z naszych krajowych czapli. Tym samym, wbrew swojej nazwie, nie mają one wiele wspólnego z wronami. Ich nazwa pochodzi od ich nocnego (w przeważającej części) trybu życia oraz od ubarwienia, które przypomina nieco układ kolorów wrony siwej. Ślepowrony należą do rzadkości w naszym kraju, obecnie ich liczebność wynosi około 760 par lęgowych. Ptaki te występują niemal wyłącznie w dolinie górnej Wisły. Sporadycznie są obserwowane także w innych częściach Polski. Cechą wyróżniającą ten gatunek spośród innych czaplowatych jest głównie nocny tryb życia. Ptaki te ożywiają się o zmierzchu, kiedy wylatują na żer. W ciągu dnia natomiast przebywają w ukryciu. Tym bardziej cieszę się, że udało mi się je zobaczyć i to w liczbie kilku sztuk. Spotkanie to miało miejsce w Goczałkowicach Zdroju 14 sierpnia. Tamtego dnia wystarczyło wyjść przed malowniczo położony nad zbiornikiem goczałkowickim dworzec PKP i spojrzeć przez lornetkę. Ptaki bowiem siedziały na dobrze widocznej z brzegu wysepce:

Jak wspomniałam wcześniej, ślepowronów było kilka. Odpoczywały wśród zieleni w towarzystwie czapli siwych jak również wrony siwej i czyściły piórka:


Jedna z czapli siwych towarzyszących ślepowronom:

Oraz jeszcze jeden współlokator wysepki - wrona siwa:

To było bardzo przyjemne i leniwe popołudnie:

Zarówno ptaki jak i sama wysepka pięknie prezentowały się w promieniach zachodzącego słońca:


Poniżej parę ujęć z bliższej perspektywy:





Poniżej krótki filmik dokumentujący spotkanie z tymi niezwykłymi ptakami:

https://www.youtube.com/watch?v=zPAsc6J4d7o

Ponadto,  parę fotek ptaków pływających wokół wysepki ze ślepowronami:
(perkoz dwuczuby):

(perkoz dwuczuby i śmieszki - wszystkie osobniki w szatach młodocianych):

(krzyżówki):

Na zakończenie postu dodam, że ślepowron to kolejny na mojej liście gatunek (obecnie mam ich około 156), a spotkanie z nim to spełnienie jednego z moich (wielu) ornitologicznych marzeń.

wtorek, 9 sierpnia 2016

Weekendowe ptaszenie w Bieniowicach.

W zeszłą niedzielę, korzystając z pięknej pogody (przynajmniej do południa), wybraliśmy się z Mężem na stawy do Bieniowic.Była to bardzo owocna wycieczka; mieliśmy okazję pooglądać wiele gatunków ptaków wodnych. Zaczęliśmy jednak od kląskawki, która pięknie pozowała nam wśród kolorowych traw:


Chwilę później spotkaliśmy grupkę dymówek:

Na jednym z dachów siedziały bociany:

Jeszcze parę kroków dalej, tuż przed nami na drodze, wylądował złocisty trznadel:

Wreszcie dotarliśmy nad stawy. Zaczęliśmy, jak zwykle od położonego najbliżej drogi, najłatwiej dostępnego. Krótka obserwacja i już wiedzieliśmy, że to dobry do ptaszenia dzień. Jeden z tych, kiedy zewsząd nadlatują (i nadpływają) przeróżne gatunki ptaków, a biedny birdwatcher, z powodu zawrotnej ilości ptactwa nie wie co fotografować. Ale tak naprawdę, taki ptasiarz nie jest biedny ale szczęśliwy:). Bo oto właśnie chodzi - jak najwięcej różnych gatunków. Więc zacznijmy od rybitw rzecznych, które intensywnie polowały nad wodą, a w przerwach między jedną akcją łowiecką a drugą, przysiadały na wystających nad taflę palikach. W zasadzie nie było takiego, na którym nie siedziała by rybitwa rzeczna:





Były także osobniki młodociane:

Na wodach stawów królowały kaczki - krzyżówki, głowienki i czernice:


W zdecydowanie mniejszej ilości po wodach stawów pływały także łyski:

Chwilę później nad staw zaczęły zlatywać się czaple - głównie białe ale przyleciało też parę siwych:

Ledwie usiadły na wodzie, już rozpoczęły polowanie:


Bardziej skryta czapla siwa:

I łąbędzia rodzinka w oddali:

Po dłuższym czasie spędzonym nad wspomnianym stawem, udaliśmy się na kolejny, nieco wyżej położony, do którego dotarcie jest znacznie utrudnione - trzeba przeskoczyć mały strumyk i podejść trochę w górę skarpy. Ale było warto, na stawie było pełno ptaków, głównie krzyżówek, ale też czapli białych. Część z tych ostatnich, kiedy nas zobaczyła, poderwała się do lotu, co pozwoliło na zrobienie poniższych malowniczych fotek:



Oprócz wspomnianych gatunków, na stawie tym były również śmieszki (w większości osobniki młodociane):

A także mała niespodzianka - kokoszki. Na zdjęciach poniżej, mimo odległości, dobrze widać charakterystyczny znak rozpoznawczy tego gatunku - odwrócone białe "V" pod ogonem.
(osobnik młodociany):
 



(osobnik młodociany z dorosłym):

Na trzecim stawie, oprócz czapli, zobaczyliśmy też kolejną rodzinkę łabędzi niemych:



Chwilę później rozpadał się deszcz, więc stwierdziliśmy, że czas wracać (zważywszy, że było przed nami jeszcze 6 km do przejścia na piechotę;)). Jednak, mimo zwiększających się opadów, nie mogliśmy przejść obojętnie koło czapli siwej, która na odchodnym, pięknie zapozowała dla nas na tafli jednego ze stawów...: