czwartek, 20 października 2016

Harce wróblowych na obrzeżach legnickich.

Na początku października wybraliśmy się z Mężem na legnickie obrzeża. W tym roku tereny te nie obfitowały w ciekawe obserwacje. Tym bardziej zaskoczyła nas różnorodność gatunków podczas jednego z popołudniowych spacerów. 

Jeszcze przed aleją prowadzącą do naszego ptasiego miejsca, zobaczyliśmy dzięcioła dużego, siedzącego na szczycie jednego z drzew i obserwującego otoczenie. Zauważyłam, że tego typu zachowanie jest dość powszechne wśród osobników tego gatunku dzięcioła:

Na miejscu, wśród krzewów czekała na nas miła niespodzianka - para pleszek. Mam w ogóle wrażenie, że w tym roku jest ich całkiem sporo w Legnicy, co mnie niezmiernie cieszy:
(samiec):

(samica):


Parę kroków dalej, tuż przy torach, na gałęziach jednego z przydrożnych krzewów, przysiadło parę szczygłów:

Wśród nich wypatrzyliśmy osobnika młodocianego:

Jak pleszka to i kopciuszek, w końcu to bliscy krewniacy;). Tym razem "dorwaliśmy" samicę siedzącą na jednym z betonowych palików:

Tuż za torami, na jednym z krzewów, zobaczyliśmy szalejące świstunki. Jak zwykle jednak miałam problem z rozróżnieniem czy były to pierwiosnki czy piecuszki. Te ptaki, z racji tego, że wyglądają prawie tak samo, rozpoznaję w zasadzie po głosie. Tym razem jednak świstunki w milczeniu przeganiały się po gałęziach, więc pozostawało mi się domyślać co do gatunku. Wiele przemawia za piecuszkami, bowiem w okresie lęgowym jest ich tu mnóstwo, a w zasadzie w ogóle nie ma pierwiosnków. Z drugiej jednak strony, piecuszki odlatują wcześniej do ciepłych krajów i o tej porze w Legnicy bywają raczej tylko pierwiosnki. Ech...w każdym bądź razie miło było popatrzeć jak ptaki ganiają się po krzewach w świetle popołudniowego słońca:




A potem były spotkania przy wodopoju...Tym razem honory czynił samiec kosa:


Nie zabrakło także świstunki:

Dużym zaskoczeniem był dla mnie śpiewak, którego zobaczyłam dopiero po powrocie do mieszkania i ściągnięciu fotek na kompa. Drozd potowarzyszył chwilę kosowi...:

...po czym cichutko odleciał (na poniższym zdjęciu, na najbliższym planie, dodatkowo widać dzwońca, który również postanowił się nieco orzeźwić):

Wracając do cywilizacji, natknęliśmy się na kowalika, wiszącego - jak to zwykle bywa - głową w dół:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz