Mimo że generalnie pobyt w Żywcu upłynął pod znakiem słonecznej pogody, to jednak pogodzie tej towarzyszyły (zwłaszcza rano) bardzo gęste mgły. Jest to prawdziwa zmora ptasiarza, zwłaszcza takiego co próbuje zrobić dobre zdjęcie...Jak wspominałam w jednym z wakacyjnych postów, pola w pobliżu obwodnicy żywieckiej upodobały sobie pustułki. One jednak rządziły tu latem, teraz te tereny należą do myszołowów. Można je zobaczyć praktycznie co paręset metrów, siedzące na płotach czy ekranach dźwiękochłonnych, a czasem nawet na znakach drogowych. Zarówno pustułki jak i myszołowy sieją postrach wśród miejscowych gryzoni, a także małych ptaków. Pobyt myszołowów jest jednak w tym miejscu zapewne tymczasowy. Drapieżniki te zakładają bowiem gniazda w innych miejscach. Pustułki natomiast są w okolicy przez cały rok.
Dzień po moim przyjeździe do Żywca, wraz z Rodzicami, wybrałam się na przegląd okolicy. Mgła była wtedy bardzo gęsta i zimno jak nie wiem, czasem sypał śnieg. Mimo niesprzyjających warunków, Tacie udało się dostrzec jakąś ptasią postać na jednym z ekranów dźwiękochłonnych:
Po sylwetce poznałam, że to pustułka. Postanowiliśmy spróbować podjechać nieco bliżej, bo z tego co pamiętam, pustułki nie są szczególnie płochliwe i tolerancyjne dla obecności ludzi, zwłaszcza gdy siedzą oni w samochodzie;). No to podjechaliśmy. Pustułka (jak się okazało - samiec), wytrzymała, choć przez chwilę bacznie nam się przyglądała:
Widząc, że ptak w naszej obecności zachowuje się spokojnie i nie wykazuje oznak zdenerwowania, spróbowałam uchylić drzwi samochodu. Udało się:). Dzięki temu zrobiłam parę fajnych fotek:
Niech obserwatorów nie zwiedzie urocza "buźka" i piękne czarne oczy - pustułka to bezwzględny drapieżnik, o czym miałam okazję przekonać się na własne oczy:
W drodze powrotnej spotkaliśmy myszołowa. Piękny sporych rozmiarów osobnik siedział na jednym ze slupów wysokiego napięcia. Tu jednak już nie poszło tak łatwo jak w pustułką. Myszołowy nie pozwalają na spoufalanie się. I nie pomoże tu samochód ani żadne przyczajanie się. Dlatego też musieliśmy zadowolić się fotkami z dalszej odległości:
Trochę lepsze fotki udało się zrobić w drodze do Wodzisławia Śląskiego, choć dalej nie jest to szczyt moich marzeń, jeżeli chodzi o fotografię tego gatunku:
I jeszcze urocze sarenki, którym nie straszna mgła: