Jak wspomniałam w poprzednim poście, pogoda w czasie mojego pobytu w Żywcu, bardzo dopisała. Nawet pojeździłam trochę na rowerze i, choć mróz nieco szczypał w policzki, to jednak widoki pól, gór i rzeki w świetle zimowego ciepłego słońca, w pełni wynagradzały te drobne niedogodności;).
A oto, co zaobserwowałam w Żywcu, poza drapieżnikami:
(sierpówka):
(wrona):
(sroka na tle Maka):
A nad rzeką mewy w pięknym oświetleniu (śmieszki i srebrzyste):
Na podwórko natomiast zawitał samiec kosa, którego zwabił prawdziwy przysmak tego gatunku, tj. jabłko (w tym konkretnym przypadku - ogryzek;):
I jeszcze parę pocztówek z Żywca:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz