Niniejszy wpis jest, można powiedzieć, kontynuacją poprzedniego. Bo oto, po obserwacji dzięciołka, postanowiłam przyłączyć się do Męża, który wybrał się do Castoramy. Stwierdziłam bowiem, że to dobra okazja do "prześwietlenia" łąk, znajdujących się w tamtych rejonach. Kiedy doszłam do interesującego mnie miejsca (w pobliżu Leroy Merlin i Mebli Bodzio;)), z zadowoleniem stwierdziłam, że w płocie ogradzającym łąkę znajduje się dziura, przez którą oczywiście przeszłam. A chwilę później mogłam już podziwiać w promieniach południowego słońca parkę potrzosów:
(samica):
(samiec):
W pobliżu potrzosów dostrzegłam także kląskawkę. Jednak, w jej przypadku, żeby zrobić fotkę musiałam nieźle się nagimnastykować, bo ptak był dość płochliwy i co chwilę chował się w trawie. Sfotografowanie go wymagało zatem ukrycia się za kępką krzaków i przyczajenia się. Ale w końcu się udało. Kląskawka ukazała się w całej krasie:
No i w końcu tytułowy skowronek...Już w trakcie fotografowania potrzosów i kląskawki, słyszałam świergoty tych ptaków. O tej porze roku na łąkach panuje istne skowronkowe szaleństwo. Ptaków tych jest mnóstwo. Co chwilę możemy zobaczyć, jak któryś z samców wzbija się wysoko do góry, przez chwilę zawisa w miejscu trzepocząc skrzydłami i stale przy tym śpiewając. Po jakimś czasie, ptak jakby opada z sił, bo milknie, "wrzuca na luz" i jakby bezwładnie spada gdzieś w trawę. I tu właśnie pojawia się pytanie - gdzie? Ustalenie takiego miejsca to zapewne jedno z największych wyzwań dla ptasiarzy fotografujących skowronki. Ptaki te bowiem doskonale zlewają się kolorystycznie z otoczeniem, a ponadto często lądują w wysokich trawach i nie sposób ich zobaczyć. Przyznaję, że postałam sobie dłuższą chwilę przy tych łąkach, aż wreszcie zauważyłam jednego skowronka, który za odpoczynek wybrał sobie wyjątkowo skąpo porośnięty zielenią trawnik i zaczął na nim buszować:
Zapewniam, że wypatrzenie skowronka wśród tych chaszczy było bardzo trudne. Dosłownie, aż łzy leciały mi z oczu;):
Widząc, że model jest dość spokojny, postanowiłam trochę go pośledzić i ruszyłam za nim po trawie. Momentami ptak wychodził na bardziej otwarte tereny i wówczas nieco łatwiej było go fotografować:
Ale to były tylko momenty. Skowronek, oczywiście, zauważył moje poczynania i w pewnym momencie obrócił się do tyłu, patrząc prosto w obiektyw. Dzięki temu zrobiłam fotkę, która dobrze oddaję urodę tego łąkowego ptaka:
Na grzbiecie skowronka możemy zobaczyć ciekawą mozaikę kolorów:
Spacer ze skowronkiem (albo raczej za skowronkiem) bardzo mi się podobał. Przeszłam za nim spory kawałek trawnika. Ptak nie przejmował się za bardzo moją obecnością; dbał jednak o to, by dystans między nami był odpowiedni. Dlatego też, od czasu do czasu, odwracał się za siebie sprawdzając czy nie podeszłam za blisko. Upewniwszy się, że nie narzucam się zbytnio, skowronek dalej sobie wędrował, zbierając po drodze różne przysmaki.W końcu uznałam, że zgromadziłam odpowiednią ilość materiału fotograficznego i zeszłam z trawnika. Nie można za bardzo stresować ptaków. Nawet bowiem te gatunki, które uchodzą za oswojone z człowiekiem, generalnie nie szukają z nim kontaktu (a wręcz przeciwnie). Poniżej dalszy ciąg udanej (wreszcie, po paru sezonach obserwacji skowronków) sesji zdjęciowej:
I jeszcze krótki filmik dokumentacyjny:
https://www.youtube.com/watch?v=vx7YNJXzPE8
A w drodze powrotnej do mieszkania - pięknie pozujący samiec kopciuszka:
I równie pięknie błyszczący w słońcu szpak w szacie godowej:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz