Jak co roku, także i w te wakacje, na kilka dni wyjechałam do Żywca. Oczywiście, pobyt w rodzinnych stronach nie mógł obyć się bez wypadów w teren, w sprawdzone "ptasie" miejsca. Zaczęłam od tego, które mam najbliżej, to jest od małych łąk i pól, rozciągających się na końcu mojego osiedla, w pobliżu obwodnicy. Wybrałam się tam wczesnym rankiem, na rowerze (26 lipca). Pierwsze co zobaczyłam, to stadko szczygłów, które rozsiadły się na jednym z niewielkich krzewów. O tej porze dnia ptaki najczęściej żerują albo oddają się porannej toalecie. "Moje" szczygły wybrały to drugie:
Po chwili, na sąsiednim krzewie, zobaczyłam spore zamieszanie. Jego sprawcami okazały się cierniówki, które w liczbie kilku sztuk przeganiały się po gałęziach. Było to dla mnie spore zaskoczenie, gdyż do tej pory nie widywałam osobników tego gatunku w tak dużej grupie. Zwykle były to dwie-trzy sztuki. Przypuszczam, że obserwowane przeze mnie cierniówki to osobniki młodociane a ich grupowe przemieszczanie się stanowiło przejaw tzw. dyspersji polęgowej. W skrócie, mianem tym określamy rozprzestrzenianie się młodych ptaków po uzyskaniu samodzielności poza miejsce rozrodu. Krótko mówiąc - ptasia młodzież wyfruwa z gniazda, by poszukać odpowiedniego miejsca, które obierze za własne terytorium. W końcu nie mogą cały czas siedzieć na garnuszku rodziców;). Poniżej kilka fotek cierniówek:
Wygląd a'la ptak wyciągnięty z pralki, sugeruje, że to młodociany:
Trzeba przyznać, że cierniówki malowniczo prezentowały się na tym krzewie, w promieniach porannego słońca:
Przy okazji zauważyłam, że nie tylko ja obserwuję ptaki;):
To nie koniec żywieckiego ptaszenia, bo następnego dnia, razem z Tatą, wybrałam się nad Jezioro Żywieckie. Na przylegającym do zbiornika niewielkim bajorku, udało nam się zaobserwować, m.in., kokoszki, które łatwo rozpoznać po białym podogoniu, "przeciętym" czarnym pasem. Co ciekawe, kokoszki często tę cechę upierzenia prezentują:
(tu kokoszka na dalszym planie, wśród zarośli):
Poza nimi, na jeziorze oczywiście bytowały krzyżówki...:
...jak również czaple siwe, które albo czatowały na zdobycz wśród traw...:
Na otwartej tafli jeziora zobaczyliśmy z kolei spore ilości rybitw rzecznych, których ulubionym miejscem odpoczynku okazały się liny cumujące przytwierdzone do stojących na wodzie łódek:
Ale nie tylko - rybitwy uwielbiają też wystające z wody paliki:
Rybitwa rzeczna w locie:
Rybitwom na jeziorze towarzyszyły nurogęsi. Całkiem pokaźne stadko. Poniżej zdjęcia, robione jednak z dużej odległości, więc w zasadzie nurogęsi rozpoznawalne były jedynie po kształcie głowy (na szczęście, cecha ta jest bardzo charakterystyczna):
A na brzegu, wśród zielonych gałęzi, dojrzeliśmy jaskrawo-pomarańczowe barwy rudzika:
Znad jeziora wracaliśmy okrężną drogą, przez pobliskie wioski. W jednej z nich zobaczyliśmy parę pustułek, które pięknie nam pozowały:
Naprawdę, uroczy sokół:
Ulubiona miejscówka to, oczywiście linie energetyczne:
Parę ulic dalej, już przy wjeździe do Żywca, natknęliśmy się na kolejną ptasią grupkę. Przyznam, że widząc je z większej odległości, myślałam, że to wróble. Jednak po przybliżeniu aparatem, okazało się, że były to makolągwy. Na fotkach poniżej ptaki obu płci. U samca widać charakterystyczną czerwoną plamę na szyi:
(samica):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz