piątek, 2 marca 2018

Żurawie, prawdziwa oznaka nadchodzącej wiosny.

Opisywana w poprzednim poście ptasia wycieczka nie zakończyła się na wizycie w Bieniowicach. Korzystając bowiem z pięknej pogody i dużej ilości spotkanego po drodze ptactwa, postanowiliśmy przespacerować się do następnej miejscowości, o wdzięcznej nazwie Spalona:). Jak się okazało, był to bardzo dobry pomysł. Ledwo przekroczyliśmy granice Spalonej, naszym oczom ukazał się piękny dorodny myszołów, który siedział na drzewie i lustrował okolicę:






Ujęcie z bliska:

Myszakowi towarzyszyły - sójka:

A także wrona:

Kiedy tak fotografowaliśmy myszołowa i spółkę, w pewnym momencie zrobiłam parę kroków w stronę pobliskiego pola, by mieć lepsze ujęcie i...niechcący spłoszyłam żerującą tam parę żurawi... Ależ było mi szkoda, że uciekły. Co ciekawe, już od jakiegoś czasu słyszałam ich charakterystyczne głosy, nazywane klangorem. Wiedziałam zatem, że muszą być gdzieś w pobliżu. To niesamowite, że ich nie zauważyliśmy, w końcu to są naprawdę duże ptaki. O żurawiach mówi się, że zwiastują rychłe nadejście wiosny. Nie wiem tak do końca czy odnosi się to także do Dolnego Śląska, gdzie te dostojne ptaki dość często zimują. Niemniej jednak, fakt że spotkaliśmy samą parę (a nie stado jak to w "typowym" sezonie zimowym), żerującą na polach, pozwala mieć nadzieję, że jednak faktycznie sezon lęgowy już się zbliża, a wraz z nim upragniona wiosna:). Poniżej fotka uciekającej pary żurawi autorstwa Męża (a jakże):

No nic, skoro uciekły, to idziemy dalej. Jak się okazało, to nie koniec ptasich ciekawostek, bo oto, na kolejnym drzewie - kolejny myszołów. Prawdziwy wysyp drapieżników podczas tej ptasiej wycieczki:

Kolejny krzew i kolejne ptaszory - parka potrzeszczy, którym zrobiliśmy bardzo udaną, moim skromnym zdaniem, sesję zdjęciową:






I krewniak potrzeszczy, żarówiasto ubarwiony trznadel, konkretnie samiec:



Po jakimś czasie pola się skończyły i pojawiły się nieciekawe uprzemysłowione tereny. Było też już dość późno (dla ptaków oczywiście), więc stwierdziliśmy, że czas wracać do Legnicy. W drodze powrotnej spotkaliśmy stado raniuszków. Jak zwykle ruchliwe to było niesamowicie, więc udało się zrobić tylko jedną, w miarę sensowną fotkę (poniżej w dwóch ujęciach):


Przechodząc znowu przez mijane wcześniej pola, zauważyliśmy, że jeden z myszołowów i jego wierna towarzyszka wrona, wciąż siedzą na swoich stanowiskach:
(myszołów)


A kiedy mijaliśmy "żurawiowe" miejsce na polach - niespodzianka - jeden z nich powrócił i żerował, wyszukując smakołyki spośród traw i grudek błota. Oczywiście, zapomnieliśmy o tym, że idziemy do domu i zatrzymaliśmy się, by sfotografować tego pięknego ptaka. Uwielbiam żurawie, są naprawdę niesamowite. Zrobiliśmy całkiem pokaźną dokumentację zdjęciową. Poniżej efekty:


W pewnym momencie zaczęłam stopniowo przybliżać się w stronę fotografowanego obiektu, by zrobić parę ujęć z bliższej perspektywy. Zachowywałam się bardzo ostrożnie, pamiętając, że żurawie to dość płochliwe ptaki. Jednak udało mi się go nie spłoszyć. W ogóle nawet nie wydawał się zaniepokojony moją obecnością i podkradaniem się w jego stronę. Myślę więc, że wszystko zrobiłam tak jak trzeba, znaczy się profesjonalnie;)). Poniżej fotki z bliższej odległości:








Tak właśnie przejął się moją obecnością;):


Teraz już całkiem blisko:







I jeszcze w całej krasie:

Nagrałam też dwa filmiki, do których obejrzenia zapraszam (oba przedstawiają żerującego żurawia, przy czym na drugim dodatkowo widać jak ptak usiłuje strząsnąć z łap przyklejone bryły błota;)):

https://www.youtube.com/watch?v=zci4DorEeMQ

https://www.youtube.com/watch?v=yyR_AmZ1sgU

Po jakimś czasie uznałam, że nie będę już żurawiowi przeszkadzać, więc wycofałam się na ulicę i już naprawdę ruszyliśmy w stronę Legnicy, zadowoleni zarówno z pogody jak i spotkań z ptasimi modelami. No cóż, jeżeli wierzyć przyrodnikom, można chyba powiedzieć, że wiosna nadchodzi. Choć przyznam, że mówię to z pewnym przekąsem, patrząc na termometr, który pokazuje na zewnątrz minus piętnaście stopni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz