Urlop w tym roku był, moim zdaniem, bardzo udany, także pod względem ornitologicznym. Oczywiście, wakacje nie mogły się obejść bez wizyty w Żywcu. Mimo, że tym razem, w czasie pobytu w rodzinnym mieście, tylko raz wybrałam się "na ptaszki", to jednak już ta jedna wycieczka wystarczyła, by zobaczyć dwa rzadko spotykane gatunki. Zacznę jednak od doskonale wszystkim znanego bociana białego. Bocian, a w zasadzie co najmniej dwa osobniki, często gościły na, znajdujących się w pobliżu naszego domu, słupach wysokiego napięcia. Wśród nich były też ptaki młodociane, które dopiero zapoznawały się z okolicą. Siedząc na słupie, bociany zazwyczaj czyściły pióra i klekotały. Na marginesie wspomnę, że podobno w tym roku, ze względu na ciepłą wiosnę i lato, lęgi gnieżdżących się u nas boćków były wyjątkowo udane. Bardzo więc się cieszę, że kolejne osobniki tego gatunku zasiliły szeregi krajowej awifauny. Poniżej fotki z wizyty jednego z bocianów z 15 sierpnia (środa). Na podstawie ciemnego końca dzioba i dość bladych nóg, można wywnioskować, że jest to osobnik młodociany:
Jak można się domyślać, będąc w Żywcu, odwiedziłam także Jezioro Żywieckie. Pojechaliśmy tam z Tatą, 16 sierpnia w czwartek. Wstaliśmy wcześnie rano, zjedliśmy śniadanie i w samochód. A nad jeziorem...mgła, mgła i jeszcze raz mgła. Co ciekawe, na naszych oczach mgła gęstniała a kłęby pary unosiły się nad wodą. Widoczność oczywiście była kiepska, ale klimat był. Aż ciarki przechodziły:
Zabłąkani rybacy (i dymówka przed łodzią, przy lewej krawędzi zdjęcia):
Wśród tych oparów udało się nam wypatrzeć mewę (jednak gatunku nie jestem, niestety, w stanie oznaczyć). Poniżej fotka; za mewą - dymówka:
Jak również samicę nurogęsi:
W pewnym momencie z przybrzeżnych szuwarów wypłynęła cała rodzinka łabędzi niemych. Dwa dorosłe i aż pięć młodych. Widocznie nie tylko boćki zaliczyły w tym roku udane lęgi;). Łabędzie znajdowały się w dość bliskiej odległości, stąd fotki są całkiem fajne, mimo tak dużej mgły:
Nawet niezła żyleta wyszła;):
Jak widać, łabędzie "maluchy" są zdrowe i dobrze odżywione:
Po chwili całe łabędzie towarzystwo ponownie ukryło się w zaroślach:
W tym czasie na brzegu harcowały modraszki:
W pewnym momencie, nad naszymi głowami pojawiło się stado nietypowo wyglądających ptaków. Początkowo nie mogłam zaskoczyć co to za gatunek. Ani to krukowate, ani mewy...Ciężko przy tym było zrobić im zdjęcie. Aż w końcu dwa ptaki podleciały na tyle blisko, że udało się je sfotografować i, co ważniejsze, zidentyfikować. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że są to...ślepowrony. To rzadkie ptaki w naszym kraju i, w zasadzie, jedynym ich miejscem lęgowym jest dolina górnej Wisły, a ściślej rejony Goczałkowic, Spytkowic i tym podobne. Tym bardziej więc się cieszę, że nie tylko do Żywca zawitały, ale także najprawdopodobniej, wyprowadziły tu lęgi. Moje przypuszczenie jest uzasadnione tym, że co najmniej jeden z osobników ze stada, które widzieliśmy, był młodociany. Jak można przeczytać w moim ptasim przewodniku, ślepowrony to średniej wielkości ptaki o mocno przysadzistej sylwetce. Upierzenie dorosłych jest stalowoszare z czarną czapką na głowie i czarnym grzbietem. Bardzo charakterystyczne są duże czerwone oczy. Młode natomiast są brunatno-płowe z jasnymi plamkami na grzebiecie i brązowawymi prążkami na brzuchu. Na zaprezentowanych poniżej fotkach przedstawione cechy upierzenia nie są zbyt dobrze widoczne z powodu niesprzyjającej pogody. Najważniejsze jednak, że udało się udokumentować tak cenną obserwację:
(osobnik dorosły; kadr do bani, ale zdjęcie robione na szybko i w locie, więc jest jakie jest;))
(osobnik dorosły leci jako pierwszy, za nim młodociany)
(poniżej dość dobrze widoczne różnice w upierzeniu; najciekawsze jest to, że każdy z modeli prezentuje to to dla niego charakterystyczne - dorosły stalowoszare skrzydła, a młody prążkowany brzuch)
(osobnik młodociany)
Chwilę po przelocie ślepowronów, mgła tak przybrała na sile, że dalsza obserwacja stała się bezcelowa. Wsiedliśmy więc z Tatą do samochodu i pojechaliśmy pozwiedzać okoliczne pola. Jakże odmienny panował tam klimat od tego nad jeziorem. Nad wodą ponuro i unoszące się kłęby pary, natomiast na łąkach piękne słońce, oświetlające roślinność i ptaki. Jako pierwsza, na scenę wkroczyła młodociana (prawdopodobnie) pokląskwa:
Chwilę później, na jednej z linii wysokiego napięcia zobaczyliśmy kulczyka. On jednak tak skory do pozowania nie był. Cały czas czyścił piórka, stąd takie fotki:
Druty nad polami upodobały sobie również szczygły i makolągwy:
(z lewej młodociany szczygieł, z prawej samica makolągwy)
(samica makolągwy)
Poranna gimnastyka:
Różnokolorowa roślinność, a pośród niej ponownie makolągwa:
W tym czasie, w pobliżu naszego samochodu, przechadzał się jaskrawo ubarwiony samiec bażanta. Gdybyśmy nie siedzieli w aucie, nie byłoby szans by podejść tak blisko:
Z takim upierzeniem kurak pięknie prezentuje się nawet na gołej ziemi:
A kiedy już wracaliśmy do domu, spotkała nas kolejna tego dnia niespodzianka. Otóż, kiedy przejeżdżaliśmy pomiędzy polami, na jednym z drutów zobaczyłam ptaka, którego zidentyfikowałam jako sierpówkę (powszechnie znaną jako cukrówka). I dopiero w zeszły weekend, porządkując zdjęcia z Żywca, zorientowałam się, że była to...młodociana turkawka. Jest to kolejny nowy gatunek na mojej krajowej liście:). Dla nieznających tego gatunku wyjaśniam, że turkawka to niewielki gołąb, podobny do sierpówki. Jest niezmiernie rzadko obserwowany ze względu na swoją wielką płochliwość oraz to, że gniazduje raczej w lasach liściastych i zagajnikach (więc tym bardziej interesująca jest jej obserwacja na polach), gdzie prowadzi skryty tryb życia. Oczywiście, sfotografowanie jej z tak bliska, jak udało mi się to podczas opisywanej wycieczki, było możliwe tylko dzięki podróżowaniu samochodem (to naprawdę cenny środek transportu podczas birdwatchingu;)). Niestety, zrobiłam tylko jedno zdjęcie, bo, jak już wspomniałam, wzięłam tego ptaka za sierpówkę. Dobrze jednak, że w ogóle go sfotografowałam. Dodam tylko, że turkawka, to kolejny z gatunków, które bardzo chciałam zobaczyć w najbliższym czasie. Cieszę się więc, że mi się to udało. Warto jeszcze wspomnieć, że cechą charakterystyczną młodocianych turkawek są (za przewodnikiem), wyraźnie zarysowane małe pokrywy skrzydłowe, sprawiające wrażenie, jakby ptak był pokryty łuskami. Znamienne jest również płowe ubarwienie szyi. Dorosłe mają jeszcze do tego ładny pręgowany kołnierzyk, różowawą szyję oraz pomarańczowe oczy otoczone czerwoną obwódką (to piękne, bardzo kolorowe ptaki). Poniżej fotka zaobserwowanej przeze mnie młodocianej turkawki:
Z bliska:
Dla porównania, zdjęcie sierpówki (zrobione przy okazji innej wycieczki), nawet w podobnej pozie na linii energetycznej. U tego gatunku brak jest "łusek"; skrzydła wydają się gładkie:
Teraz już chyba jest jasne dlaczego tegoroczne ptaszenie w Żywcu uważam za wyjątkowo udane. Nie dość, że udało mi się zobaczyć rzadkie u nas ślepowrony, to jeszcze do tego wzbogaciłam swą ptasią listę o nowy ciekawy gatunek. Po raz kolejny przekonałam się przy tym, że warto fotografować tzw. pospolite ptaki. Bo raz, że same w sobie są one bardzo ciekawe i mogą nas nieźle zaskoczyć, a dwa, że wśród nich możemy znaleźć prawdziwą ornitologiczną perełkę...
(osobnik dorosły; kadr do bani, ale zdjęcie robione na szybko i w locie, więc jest jakie jest;))
(osobnik dorosły leci jako pierwszy, za nim młodociany)
(poniżej dość dobrze widoczne różnice w upierzeniu; najciekawsze jest to, że każdy z modeli prezentuje to to dla niego charakterystyczne - dorosły stalowoszare skrzydła, a młody prążkowany brzuch)
(osobnik młodociany)
Chwilę po przelocie ślepowronów, mgła tak przybrała na sile, że dalsza obserwacja stała się bezcelowa. Wsiedliśmy więc z Tatą do samochodu i pojechaliśmy pozwiedzać okoliczne pola. Jakże odmienny panował tam klimat od tego nad jeziorem. Nad wodą ponuro i unoszące się kłęby pary, natomiast na łąkach piękne słońce, oświetlające roślinność i ptaki. Jako pierwsza, na scenę wkroczyła młodociana (prawdopodobnie) pokląskwa:
Pozowała nam pięknie:
Chwilę później, na jednej z linii wysokiego napięcia zobaczyliśmy kulczyka. On jednak tak skory do pozowania nie był. Cały czas czyścił piórka, stąd takie fotki:
Druty nad polami upodobały sobie również szczygły i makolągwy:
(z lewej młodociany szczygieł, z prawej samica makolągwy)
(samica makolągwy)
Poranna gimnastyka:
Różnokolorowa roślinność, a pośród niej ponownie makolągwa:
W tym czasie, w pobliżu naszego samochodu, przechadzał się jaskrawo ubarwiony samiec bażanta. Gdybyśmy nie siedzieli w aucie, nie byłoby szans by podejść tak blisko:
Z takim upierzeniem kurak pięknie prezentuje się nawet na gołej ziemi:
A kiedy już wracaliśmy do domu, spotkała nas kolejna tego dnia niespodzianka. Otóż, kiedy przejeżdżaliśmy pomiędzy polami, na jednym z drutów zobaczyłam ptaka, którego zidentyfikowałam jako sierpówkę (powszechnie znaną jako cukrówka). I dopiero w zeszły weekend, porządkując zdjęcia z Żywca, zorientowałam się, że była to...młodociana turkawka. Jest to kolejny nowy gatunek na mojej krajowej liście:). Dla nieznających tego gatunku wyjaśniam, że turkawka to niewielki gołąb, podobny do sierpówki. Jest niezmiernie rzadko obserwowany ze względu na swoją wielką płochliwość oraz to, że gniazduje raczej w lasach liściastych i zagajnikach (więc tym bardziej interesująca jest jej obserwacja na polach), gdzie prowadzi skryty tryb życia. Oczywiście, sfotografowanie jej z tak bliska, jak udało mi się to podczas opisywanej wycieczki, było możliwe tylko dzięki podróżowaniu samochodem (to naprawdę cenny środek transportu podczas birdwatchingu;)). Niestety, zrobiłam tylko jedno zdjęcie, bo, jak już wspomniałam, wzięłam tego ptaka za sierpówkę. Dobrze jednak, że w ogóle go sfotografowałam. Dodam tylko, że turkawka, to kolejny z gatunków, które bardzo chciałam zobaczyć w najbliższym czasie. Cieszę się więc, że mi się to udało. Warto jeszcze wspomnieć, że cechą charakterystyczną młodocianych turkawek są (za przewodnikiem), wyraźnie zarysowane małe pokrywy skrzydłowe, sprawiające wrażenie, jakby ptak był pokryty łuskami. Znamienne jest również płowe ubarwienie szyi. Dorosłe mają jeszcze do tego ładny pręgowany kołnierzyk, różowawą szyję oraz pomarańczowe oczy otoczone czerwoną obwódką (to piękne, bardzo kolorowe ptaki). Poniżej fotka zaobserwowanej przeze mnie młodocianej turkawki:
Z bliska:
Dla porównania, zdjęcie sierpówki (zrobione przy okazji innej wycieczki), nawet w podobnej pozie na linii energetycznej. U tego gatunku brak jest "łusek"; skrzydła wydają się gładkie:
Teraz już chyba jest jasne dlaczego tegoroczne ptaszenie w Żywcu uważam za wyjątkowo udane. Nie dość, że udało mi się zobaczyć rzadkie u nas ślepowrony, to jeszcze do tego wzbogaciłam swą ptasią listę o nowy ciekawy gatunek. Po raz kolejny przekonałam się przy tym, że warto fotografować tzw. pospolite ptaki. Bo raz, że same w sobie są one bardzo ciekawe i mogą nas nieźle zaskoczyć, a dwa, że wśród nich możemy znaleźć prawdziwą ornitologiczną perełkę...
Super zdjęcia. Aż tęskno mi za latem. Żywiec to moje rodzinne strony :)
OdpowiedzUsuńBażanty zawsze robią na mnie wielkie wrażenie :)
OdpowiedzUsuń