Dziś parę słów o naszym wyjeździe do Głogowa w pewien upalny lipcowy weekend (w dniach 28-29 lipca). Zasadniczo pojechaliśmy tam z Mężem w odwiedziny do znajomych, ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy przy okazji, nie wybrali się "na ptaszki". Muszę przyznać, że nie spodziewałam się po Głogowie tak bogatego zaplecza ornitologicznego. Była to więc dla mnie bardzo miła niespodzianka i kolejne udane ptaszenie. Zaczęło się, można powiedzieć, swojsko, bo od spotkania (28 lipca) z jednym z naszych bardzo eleganckich ptaków, mianowicie, z bocianem białym. Zauważyliśmy go przy niewielkich hałdach gruzu, w pobliżu domu naszych znajomych. Ptak nie za bardzo przejmował się naszą obecnością; bardziej interesowało go czyszczenie własnych piórek. I słusznie, w końcu dobra prezencja to podstawa;). Poniżej fotki ze spotkania z bociuchem:
Parę kroków dalej, spotkaliśmy kolejnego osobnika tego gatunku. Tym razem bocian żerował na łące, w pobliżu snopów siana:
Po dłuższej chwili, bocian odleciał:
Kiedy tak sobie spacerowaliśmy, nad naszymi głowami przelatywały błotniaki stawowe, pustułki i chyba były też myszołowy:
(błotniak stawowy)
(tego ptaka nie jestem do końca pewna ale wydaje mi się, że jest to myszołów. W każdym razie, w szponach trzyma upolowaną zdobycz)
(pustułka)
W pewnym momencie, na drzewie, niedaleko nas, zauważyliśmy szybko poruszające się małe ptaki. Jednocześnie, do moich uszu doszło charakterystyczne skrzeczenie, które wyjaśniło mi, że sprawcami tego zamieszania są raniuszki. Po lekturze bloga, każdy z Czytelników już zapewne wie, że fotografowanie tych uroczych maluchów jest dla mnie sprawą niezwykle trudną. Na szczęście jednak, aparat przejął Mąż i zrobił raniuszkom piękną sesję zdjęciową. Poniżej efekty:
Z bliższej perspektywy:
Parę chwil później raniuszki odleciały, a my ruszyliśmy dalej. Kiedy doszliśmy do znajdującej się niedaleko rozległej łąki, w oddali zobaczyliśmy żurawie. Były wśród nich osobniki zarówno dorosłe jak i młodociane:
(młodociane żurawie, co można poznać po jednolicie szarych głowach)
(dorosły żuraw)
Jako ciekawostkę podam, że podczas tego spaceru udało mi się usłyszeć kolejny już (czwarty) dialekt śpiewu trznadla. Od kiedy dowiedziałam się o różnicach w śpiewie tego gatunku, w zależności od miejsca jego występowania, szczególnie zwracam uwagę na wydawane przez nie dźwięki. Usłyszany w Głogowie wyróżniał się "fałszywą" ostatnią nutą w piosence. Można to usłyszeć na filmiku poniżej (wytłumaczyć znacznie trudniej;)):
Kiedy już szliśmy z powrotem, w stronę domu znajomych, na jednej z gałęzi, rosnącego przy łące uschniętego drzewa, zobaczyliśmy kruka. Ptak był (jak to kruk) słusznych rozmiarów i głośno krakał. Zapewne komunikował się z innymi osobnikami gatunku:
Dobrze widoczna "paszcza":
Parę kroków dalej, na zarośniętym boisku do piłki nożnej, na zardzewiałych bramkach, siedziały mazurki:
A przy samej drodze, na linii energetycznej, wypoczywał samiec kopciuszka:
Niedługo po spotkaniu z dymówką, zobaczyliśmy przelatujące żurawie. Zapewne były to osobniki spotkane wcześniej na łące. Dwa na przedzie to dorosłe, a z tyłu młode. Wszak hierarchia w rodzinie musi być zachowana:):
Po powrocie do znajomych, usiadłam sobie przed ich domem, na ławeczce. Kolega mówił mi bowiem, że w pobliżu jego domu pojawiają się licznie jakieś ptaki, jednak nie potrafił oznaczyć gatunku. Kiedy tak sobie siedziałam, na kupie gliny, zobaczyłam samicę wróbla:
Uznałam jednak, że to nie o ten gatunek chodziło Koledze, gdyż ptaki z jego opisu były zdecydowanie większe. Chwilę później zagadka się wyjaśniła. Bo oto, na wciąż jeszcze istniejących wokół domu wykopaliskach, pojawiły się...skowronki. Było ich całe stado, chyba z kilkanaście. Przyznam, że nie widziałam jeszcze osobników tego gatunku w takiej ilości. Była to dla mnie niezwykle ciekawa obserwacja. Ptaki jednak były bardzo ruchliwe, do tego płochliwe, więc nie udało mi się ująć całej grupy, niemniej jednak, parę ciekawych fotek zrobiłam. Poniżej efekty moich zmagań ze skowronkami:
Urocze ptaki, bardzo je lubię. Skowronki to nieodłączny element tzw. krajobrazu rolniczego:
Udało mi się uchwycić dwa osobniki w jednym kadrze:
Przed skokiem w zarośla:
I dalej na żer, aż na otwarte pola:
Następnego dnia, tj. 29 lipca, udaliśmy się na birdwatching po okolicach Głogowa. Ptaków tradycyjnie było mniej niż poprzedniego dnia. Niemniej jednak udało nam się zobaczyć czaplę siwą w locie:
Samca trznadla:
Myszołowa:
(w locie na tle drzew)
I w innej scenerii, na łące:
Nagrałam też krótki filmik z myszołowem w locie, do którego obejrzenia zapraszam:
Z bliższej perspektywy:
(młodociane żurawie, co można poznać po jednolicie szarych głowach)
(dorosły żuraw)
Jako ciekawostkę podam, że podczas tego spaceru udało mi się usłyszeć kolejny już (czwarty) dialekt śpiewu trznadla. Od kiedy dowiedziałam się o różnicach w śpiewie tego gatunku, w zależności od miejsca jego występowania, szczególnie zwracam uwagę na wydawane przez nie dźwięki. Usłyszany w Głogowie wyróżniał się "fałszywą" ostatnią nutą w piosence. Można to usłyszeć na filmiku poniżej (wytłumaczyć znacznie trudniej;)):
Kiedy już szliśmy z powrotem, w stronę domu znajomych, na jednej z gałęzi, rosnącego przy łące uschniętego drzewa, zobaczyliśmy kruka. Ptak był (jak to kruk) słusznych rozmiarów i głośno krakał. Zapewne komunikował się z innymi osobnikami gatunku:
Dobrze widoczna "paszcza":
Parę kroków dalej, na zarośniętym boisku do piłki nożnej, na zardzewiałych bramkach, siedziały mazurki:
A przy samej drodze, na linii energetycznej, wypoczywał samiec kopciuszka:
Po sąsiedzku towarzyszyła mu dymówka:
Zachęcam również do obejrzenia krótkiego filmiku z dymówką, na którym dobrze widać niezwykłą ruchliwość tej eleganckiej jaskółki:
Niedługo po spotkaniu z dymówką, zobaczyliśmy przelatujące żurawie. Zapewne były to osobniki spotkane wcześniej na łące. Dwa na przedzie to dorosłe, a z tyłu młode. Wszak hierarchia w rodzinie musi być zachowana:):
Po powrocie do znajomych, usiadłam sobie przed ich domem, na ławeczce. Kolega mówił mi bowiem, że w pobliżu jego domu pojawiają się licznie jakieś ptaki, jednak nie potrafił oznaczyć gatunku. Kiedy tak sobie siedziałam, na kupie gliny, zobaczyłam samicę wróbla:
Uznałam jednak, że to nie o ten gatunek chodziło Koledze, gdyż ptaki z jego opisu były zdecydowanie większe. Chwilę później zagadka się wyjaśniła. Bo oto, na wciąż jeszcze istniejących wokół domu wykopaliskach, pojawiły się...skowronki. Było ich całe stado, chyba z kilkanaście. Przyznam, że nie widziałam jeszcze osobników tego gatunku w takiej ilości. Była to dla mnie niezwykle ciekawa obserwacja. Ptaki jednak były bardzo ruchliwe, do tego płochliwe, więc nie udało mi się ująć całej grupy, niemniej jednak, parę ciekawych fotek zrobiłam. Poniżej efekty moich zmagań ze skowronkami:
Urocze ptaki, bardzo je lubię. Skowronki to nieodłączny element tzw. krajobrazu rolniczego:
Udało mi się uchwycić dwa osobniki w jednym kadrze:
Przed skokiem w zarośla:
I dalej na żer, aż na otwarte pola:
Następnego dnia, tj. 29 lipca, udaliśmy się na birdwatching po okolicach Głogowa. Ptaków tradycyjnie było mniej niż poprzedniego dnia. Niemniej jednak udało nam się zobaczyć czaplę siwą w locie:
Samca trznadla:
Myszołowa:
(w locie na tle drzew)
I w innej scenerii, na łące:
Nagrałam też krótki filmik z myszołowem w locie, do którego obejrzenia zapraszam:
Poza tym widzieliśmy również pokląskwę:
Kiedy już wróciliśmy do Głogowa, w pobliżu domu znajomych, natrafiliśmy z kolei, na całe stadko szczygłów zażywających ożywczych kąpieli w kałuży. Były wśród nich osobniki zarówno dorosłe jak i młodociane. Dorosłe są łatwo rozpoznawalne po mocno czerwonym przedzie głowy. Natomiast u młodocianych "twarz" jest jednolicie szara:
(dorosły po lewej, młode w wodzie)
(dorosły i młody w kałuży, na dalszym planie - dorosły)
(dobre porównanie dorosłego i młodocianego)
(młodociany)
I jeszcze parę fotek uroczego śpiewaka, który zapewne niedawno opuścił gniazdo i otrzymał status tzw. podlota (czyli młodocianego, który jeszcze nie lata, lecz tylko, jak sama nazwa wskazuje, podlatuje:)). To, że jest to młodzik najpewniej można poznać po żółtych zajadach przy dziobie. Ptak uchwycony na zdjęciu prawdopodobnie czeka na żarełko, które przyniosą mu rodzice:):
I jeszcze, na zakończenie posta, parę przyrodniczych fotek:
(pszczoła na wrotyczy; możemy bez obaw spacerować w pobliżu tych roślin, gdyż są one postrachem kleszczy)
Piękne, choć kłujące kwiaty:
Totalne zaskoczenie - czerwona ważka. Nie wiedziałam, że takie istnieją. Z internetu dowiedziałam się, że jest to szafranka czerwona i że w naszym kraju można zobaczyć także ważki zielone. Oprócz oczywiście, niebieskich, dobrze nam znanych. Poniżej fotki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz