W dzisiejszym poście parę fotek z weekendu 26-27 stycznia, który z Mężem spędziliśmy w Żywcu. Czasu nie było zbyt wiele, ale dzięki karmnikom w przydomowym ogródku, nie musieliśmy się wybierać na dalekie ptasie wojaże. Podczas naszego pobytu mieliśmy okazję obserwować stadka wróbli, które skupiały się głównie w pobliżu karmnika, usytuowanego niedawno przez mojego Tatę, w odległym kącie podwórka. W miejscu tym, otoczonym przez drzewa i krzewy, jest cicho i spokojnie, a zainstalowanie ptasiej stołówki na wysokim paliku, gwarantuje, że nie dostanie się do niej żaden kot ani ptasi drapieżnik. Nic dziwnego, że karmnik i jego otoczenie to ulubione miejsce wróbli w naszym żywieckim ogrodzie:
(w razie zagrożenia, szybko można czmychnąć w iglaka)
A to rzeczony karmnik:
(wewnątrz karmnika widać wróblowe łapki;))
Karmnik ten odwiedzają, oczywiście, także sikorki, ale akurat w trakcie naszego pobytu żadnej nie zauważyliśmy. Jednym z zaobserwowanych gości była również zięba, która tradycyjnie żerowała na ziemi. Choć powinnam napisać: "żerował", ponieważ był to samiec. Poniżej fotki:
(nie chciał spojrzeć w obiektyw)
Na chwilę pojawiła się również kawka, która pięknie zaprezentowała się na tle śniegu:
A na dachu pergoli, tradycyjnie, urzędowała maskotka moich Rodziców - piękna i dorodna sroka:
Ciekawie było też pod karmnikiem bliżej okna. Na leżące pod drzewem jabłka skusiły się bowiem kosy:
(samica)
(samiec)
I jeszcze miła niespodzianka - odwiedziny rudzika:). Ten uroczy ptaszek ostatnio dość często odwiedza nasz ogród. Schemat przebiegu jego wizyt zawsze wygląda podobnie; najpierw nieśmiało wysuwa się z gęstwiny obrastającej nasz płot, siada na pobliskim krzewie, rozgląda się uważnie a potem...rusza w teren:). Poniżej fotki z tej obserwacji:
Chyba jest już bezpiecznie, można ruszać na wyżerkę:
Pod karmnikiem na pewno coś się znajdzie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz