niedziela, 29 września 2019

Piątkowe spotkanie z parkowym zaganiaczem.

W dzisiejszym poście parę słów o spotkaniu z pewnym tajemniczym ptakiem o nazwie zaganiacz. W pewien majowy (31 maja) poranek, wybrałam się na spacer do parku. Pogoda wprawdzie nie była zachęcająca, jednak miałam ochotę zaczerpnąć świeżego powietrza. Daleko jednak nie zaszłam, bo już na samym wejściu do parku, parę kroków za Kozim Stawem, spotkałam tytułowego zaganiacza. W sumie mogłam się go tam spodziewać, bo to jego stała miejscówka. Zaganiacz to niewielki, można powiedzieć, zielonożółtawy ptak z rodziny trzciniaków. Charakterystyczną cechą gatunku jest niezwykły śpiew, przypominający nieco odgłosy z gry komputerowej. Śpiew zaganiacza jest donośny i słyszalny nawet z większej odległości. Jednakże sam fakt, że się zaganiacza usłyszy, nie oznacza, że się go również zobaczy. Ptak ten upodobał sobie bowiem korony drzew, często bardzo wysokich. Jeżeli dodamy do tego jego maskujące upierzenie i niezwykłe adhd, można sobie wyobrazić jak trudno go zauważyć, nie mówiąc o sfotografowaniu. Mnie się to jednak udało, bo spotkany przeze mnie osobnik usiadł na stosunkowo niewysokim drzewie o średnio gęstym listowiu. To pozwoliło mi na zrobienie całkiem przyjemnej dokumentacji fotograficznej, choć oczywiście, nie są to zdjęcia atlasowe;). Zamieszczam zatem parę zaganiaczowych fotek:







Nagrałam również dwa krótkie filmiki:


Po sąsiedzku z zaganiaczem siedział sobie kwiczoł:


Kiedy już rozbolały mnie ramiona i szyja od tego ciągłego zadzierania głowy w górę, postanowiłam wrócić do mieszkania. Mimo, że spacer trwał dziesięć minut, po spotkaniu z zaganiaczem poczułam się na tyle zadowolona, że stwierdziłam, że mogę już zakończyć spacer. Niemniej jednak, to nie był koniec ciekawych obserwacji. Kiedy bowiem zbliżałam się do Koziego Stawu, zauważyłam samca kopciuszka:


W tym czasie w kałuży kąpał się szpak:

Na chwilę dołączył do niego samiec zięby, jednakże nie zdążyłam zrobić mu zdjęcia. Niemniej jednak, sfotografowałam go jak suszył piórka na drzewie, co chwilę się przy tym otrzepując:






Trzeba przyznać, że prezentował się bardzo malowniczo. I jeszcze filmik:

Chwilę później, już przy samym wyjściu z parku, zauważyłam dwa młodociane kowaliki. Ptaki skakały po drzewach i wzajemnie się przeganiały, dostarczając niezwykle ciekawego materiału do dokumentacji fotograficznej. Poniżej fotki z kowalikami:









Kto by pomyślał, że zaledwie parę kroków od mieszkania, trafię na takie ciekawe gatunki. To właśnie jest piękne w birdwatchingu - gdy idzie się w teren, nigdy się nie wie, co się zobaczy i gdzie się trafi w poszukiwaniu coraz bardziej niezwykłych ptasich obserwacji...

piątek, 20 września 2019

Kląskawki i pustułka na obrzeżach Legnicy.

W dzisiejszym poście opowiem o jednym z naszych wiosennych spacerów, konkretnie z 25 maja. Udaliśmy się z Mężem na obrzeża Legnicy. Była piękna pogoda, świeciło słońce i było ciepło. Tego dnia zdecydowanie królowały kląskawki, niewielkie ptaki wróblowe z rodziny muchołówkowatych. Zacznę jednak od samca bażanta, którego spotkaliśmy już na samym wejściu w legnickie badyle i krzaki:

Idąc dalej, zobaczyliśmy samca potrzosa, śpiewającego wśród wysokich traw:









Parę kroków dalej natknęliśmy się na pierwsze kląskawki, najpierw młodociana:


Następnie samiec:

Udało nam się wypatrzeć również samca gąsiorka, niemniej jednak nie chciał wysunąć się zza badyli stąd tylko takie fotki:


Gdzieś daleko na drzewie siedział sobie gołąb grzywacz:


I ciekawostka, na jednym z krzewów udało nam się zaobserwować cierniówkę, a konkretnie samca. Jakoś dawno już nie widziałam tych ptaków. Po budowie obwodnicy cierniówki wyniosły się z parku i w ogóle ich liczebność w Legnicy uległa znacznemu zmniejszeniu. Dobrze więc, że udało się wypatrzeć chociaż jednego osobnika:

W pobliżu cierniówki siedziały, jak można się domyślić, kolejne kląskawki. Osobnik młodociany:



Samiec:






Ciekawe ujęcie:


Kiedy przeszliśmy przez tory, czekał na nas kolejny bonusik; otóż na jednym z rosnących w pobliżu nasypu kolejowego krzewów, siedziały aż trzy młode kląskawki. Maluchy, nieco targane wiatrem, były całkiem wyluzowane; wygrzewały się w wiosennym słońcu, czyszcząc od czasu do czasu piórka. Tworzyły naprawdę uroczy obrazek:




Nagraliśmy także filmik z ich udziałem:

Jeszcze jeden młodociany w pięknym zielonym otoczeniu:



Dumny ze swych pisklaków ojciec:






I, oczywiście, pani kląskawka:









Zachęcam również do obejrzenia filmiku z samicą kląskawki:

Warto również wspomnieć o obserwacji potrzeszcza, który pięknie nam zapozował:




I filmik z potrzeszczem:

A kiedy już wracaliśmy w stronę mieszkania, zobaczyliśmy samca pustułki. Ptak szybował po niebie, od czasu do zawisając w powietrzu. Właśnie, m.in., w czasie tych manewrów powstała piękna sesja zdjęciowa autorstwa Męża:). Poniżej zamieszczam jej efekty:





Naprawdę piękne ujęcie:

Po tych niezwykłych występach pustułki, udaliśmy się już do mieszkania, zadowoleni z przepięknej sesji zdjęciowej. I, oczywiście, ze wszystkich spotkanych w czasie tego spaceru ptaszków:).