piątek, 3 stycznia 2020

Goliszów z letniej szuflady.

Porządkując moje liczne zasoby fotograficzne, natknęłam się na spory plik zdjęć z naszych czerwcowych wycieczek, o których zupełnie zapomniałam. Wśród zapomnianych fotografii znalazłam ciekawe dokumentacje birdwatchingu z Goliszowa, ale także z Kudowy Zdroju, a nawet z Krzydliny Małej. I, mimo że planowałam już przejść na blogu do bardziej jesiennych klimatów, to jednak nie mogę nie wspomnieć o ptasich perełkach zaobserwowanych we wskazanych miejscach. Zacznę zatem od Goliszowa. Stawy w tej miejscowości w ciągu tego roku urosły do rangi jednego z naszych najważniejszych (jeżeli nie najważniejszego) miejsc obserwacji ptaków w okolicach Legnicy. Wszystko to za sprawą wielu niezwykłych gatunków, jakie udało nam się tam spotkać (np. zimorodek, czy brodziec śniady). Jeżeli dodać do tego piękne usytuowanie stawów i, w zasadzie, zupełny brak ludzi, powstaje miejsce będące spełnieniem marzeń każdego ornitologa. Wracając do tematu niniejszego wpisu, 29 czerwca pod wieczór, udaliśmy się z Mężem na goliszowskie stawy. Upału już nie było, a my bardzo chcieliśmy odpocząć od miasta. Kiedy przejeżdżaliśmy pomiędzy stawami, na jednej z dróg zobaczyliśmy skowronka:




Na samych stawach, zaobserwowaliśmy grupkę gęgaw:




Jak również krzyżówki:

Oraz czernice:





Nieco dalej od brzegu, leniuchowało stado mew (z tego co widać na zdjęciu, były to śmieszki), jak również czaple siwe i łabędzie nieme. Pośród tego towarzystwa przechadzały się pojedyncze siewkowce, najprawdopodobniej krwawodzioby:







Nie zabrakło, oczywiście, wszechobecnych łysek. I to właśnie one stały się bohaterami opisywanej wycieczki:

Stało się tak za sprawą odkrytych przez nas łyskowych lęgów na jednym ze stawów (z czym zresztą łyski specjalnie się nie kryły). Miejscem gniazdowania okazały się częściowo wyrastające z wody, częściowo po niej pływające, grube łodygi roślin wodnych (zapewne trzcin lub pałki wodnej, ale akurat na roślinach za bardzo się nie znam). Najpierw zobaczyliśmy dorosłą łyskę:


A zaraz obok niej, siedziało małe łysiątko. Jeszcze pokryte puchem i z częściowo różową głową, co oznaczało, że jest to bardzo młody osobnik. Nie wiem czy kiedyś o tym pisałam, ale łyski należą do rodziny chruścieli. Mianem tym określamy średniej wielkości ptaki mokradeł o pękatym tułowiu, zaokrąglonych skrzydłach i długich nogach, często z wielkimi łapami (za Collinsem). Ptaki te zwykle są skryte, z wyjątkiem łysek, które są u nas najliczniejsze spośród chruścieli i które bardzo już oswoiły się z ludźmi. Poza łyską, z innych chruścieli udało mi się parę razy zaobserwować kokoszkę, a także raz, w Żywcu, kropiatkę. Wracając do łysek, osobniki dorosłe charakteryzują się one ciemnym upierzeniem (jak czytamy w moim ptasim Przewodniku - sadzowoczarnym tułowiem i czarną głową) oraz białą płytką na czole. Poniżej zdjęcie wspomnianego łyskowego pisklaka:



W pobliżu tego malucha pływały inne, nieco już starsze pisklaki. Oczywiście, pod czujnym okiem rodziców:

Ten najbardziej z prawej to osobnik dorosły:







A na sąsiedniej kępce trzcin, całkiem blisko nas, stał już prawie dorosły łysek. Na pierwszej z załączonych fotek, na dalszym planie, widać różowogłowego malucha, o którym pisałam wcześniej. Przy czym dodatkowo dołączyło do niego rodzeństwo - kolejne dwa małe pisklęta:



Po chwili, w oddali, zobaczyliśmy kolejną rodzinę łysek - dwa dorosłe osobniki i cztery pisklęta. Ten staw chyba został zdominowany przez te sympatyczne chruściele:


W tym czasie, na jednym z wystających palików, obok starej łodzi, wygrzewała się śmieszka (a za nią, w tle, na łodzi - pliszka siwa;)):


Po chwili pliszka siwa gdzieś się ulotniła:

Po jakimś czasie, do mewy dopłynęła obserwowana przez nas rodzina łysek. Rodzice chyba stwierdzili, że czas na przerwę, bo całe to towarzystwo zaczęło usadawiać się na pływających po stawie roślinach:

My tymczasem, obserwowaliśmy dalej. Po drugiej stronie "łyskowego" stawu zobaczyliśmy grupkę łabędzi niemych w towarzystwie głowienek (to te kasztanowo mieniące się w słońcu głowy):



Zaraz potem, w pobliżu nas przepłynęła śmieszka:

Po chwili, obok niej, pojawiły się również łabędzie nieme, które pięknie prezentowały się na tafli stawu w świetle zachodzącego słońca:




Na jednym z drzew natomiast, zobaczyliśmy czaplę białą. Wyglądała trochę tak, jakby już szykowała się do spania:




Interesująco było również na polach znajdujących się w pobliżu goliszowskich stawów. W świetle zachodzącego słońca powstały naprawdę malownicze ujęcia. Na jednych z nich uwieczniliśmy czaple siwe:




Jak również dwa myszołowy, przy czym jeden z obserwowanych osobników był odmiany rdzawej, a drugi odznaczał się wyraźnie ciemno brązowym upierzeniem:
(rudawy myszak)










(myszak ciemnej odmiany)




Po jakimś czasie, do brązowego myszołowa dołączył bocian biały:





(myszołów na drzewie, bocian na łące)



W końcu jednak myszołowy i bocian gdzieś odleciały:


Nad naszymi głowami natomiast, pojawiła się pustułka:

Dostrzegliśmy także pliszkę żółtą w wysuszonej trawie. Pięknie prezentowała się w takiej scenerii:




W końcu zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną. Uznaliśmy, że wystarczająco naładowaliśmy nasze przyrodnicze baterie i damy rady stawić czoła upstrzonej bloczydłami i straszącej hutą Legnicy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz