środa, 5 sierpnia 2020

Pełnia sezonu lęgowego w legnickim parku.

W dniu 30 maja, po licznych ptasich wojażach, postanowiłam w końcu odwiedzić park legnicki, żeby zobaczyć co słychać u jego skrzydlatych bywalców. Przyznam, że nie spodziewałam się aż takiej ilości i aktywności ptaków. Myślałam, że pod koniec maja, ptaki powoli już będą się wyciszać, a tu wszędzie świergoty, zaloty, kąpiele w piasku i karmienie młodych. Było więc na co popatrzeć i (a może przede wszystkim) czego posłuchać. Spacer zaczęłam tradycyjnie, od palmiarni, przy której - również tradycyjnie - spotkałam grzywacze:





W sąsiedztwie gołębi dostrzegłam dorosłego kosa z młodym. Młodego można łatwo rozpoznać po brązowawym, nakrapianym upierzeniu i, oczywiście, zajadach przy dziobie. Ptaki żerowały w trawie; z tego co zaobserwowałam, młodociany kos był już bardzo samodzielny:

Młody z bliska z wyraźnym charakterystycznym krótkim "skrzydełkiem" (pokrywą):



Dorosły kos (trochę mi aparat nie złapał ostrości; widocznie bardziej skupił się na trawie):

Po sąsiedzku przysmakami spod ziemi posilały się również pięknie błyszczące w słońcu szpaki:


Po obczajeniu terenu palmiarni, ruszyłam dalej, w głąb parku. W pewnym momencie, na ścieżce przede mną, usiadł pięknie wybarwiony samiec zięby i zaczął sobie śpiewać w najlepsze:

Myślę, że stosunkowo mało osób (niezajmujących się na co dzień obserwacją ptaków) zdaje sobie sprawę z bogactwa kolorystycznego upierzenia samców zięby. A jest ono naprawdę spore - możemy u niej znaleźć trochę niebieskiego, białego, czarnego, różowego, kasztanowego...:


...a nawet zielonego:

I ogromna zaleta parkowych zięb - zupełnie niepłochliwe, łatwo je fotografować:


Zapraszam też do posłuchania pięknego śpiewu zięby:

Kiedy zięba odleciała, skierowałam się w stronę kompleksu fontann (obecnie niezbyt zachęcająco rozgrzebanych przez koparki, które coś tam remontują). Po drodze spotkałam pierwiosnka, ale usiadł w taki sposób, że sfotografować za bardzo się go nie dało:


Chwilę potem zatrzymałam się przy zbiorowisku drzew przy parkowej alejce. Skłoniło mnie do tego jakieś zamieszanie wśród gałęzi. Okazało się, że jego sprawcami były młodociane modraszki oraz muchołówka szara. Młode sikorki najłatwiej poznać po tym, że wszędzie tam, gdzie dorosłe mają białe upierzenie, młode mają żółte pióra. Poza tym, małe modraszki wydają charakterystyczne dźwięki, takie delikatne skrzeczenie (trudno to opisać). Przystanek ten okazał się bardzo ciekawy, bo sikorki naprzemian z muchołówką skakały po gałęziach, raz w górę, raz w dół. Przy czym muchołówka (akurat był to osobnik dorosły) zajmowała się polowaniem, a młode modraszki...trudno powiedzieć czym;):
(modraszka)

Fajny obrazek, młoda modraszka (u dołu) i muchołówka szara (u góry) na jednej gałęzi:

Teraz parę ujęć muchołówki szarej, ale coś aparat nie złapał mi ostrości pośród tych liści:



I znowu modraszka:

Kiedy tak stałam i patrzyłam na sikorkowo-muchołówkowe obrazki, obok mnie na ścieżce pojawił się samiec szpaka i zaczął śpiewać swym charakterystycznym głosem:

Poniżej filmik ze śpiewem szpaka. Trzeba jednak się wsłuchać, bo tuż obok, bardzo głośno, śpiewał samiec zięby:

A tu kolejne nagranie z parku obrazujące jaki gwar panował tamtego dnia w parku. Niesamowite, ale w miejscu, w którym stałam ptaki śpiewały tak głośno, że dosłownie aż kłuło mnie w uszy;). Na filmiku tym możemy usłyszeć słowika rdzawego, ziębę, młodociane modraszki, kosa, kapturkę i chyba szpaki:

Parę kroków dalej - kolejny samiec zięby:



A jeszcze dalej, na trawniku pod krzakiem, żerował sobie młodociany kwiczoł:

(podobnie jak u kosa, również u kwiczoła możemy zaobserwować małe "skrzydełka" (pokrywy) u nasady skrzydeł)


Kwiczołowi towarzyszył kos. Oczywiście, również młodociany:


I dwa młodziki razem:

Po obserwacji młodych drozdów, ruszyłam dalej. Przy ławkach w pobliżu fontann spotkałam stado wróbli. Poniżej fotki samicy na ławce:



A zaraz za ławkami, usłyszałam charakterystyczne przeciągłe piski, takie "wyciągane" do góry. Słyszałam je już wiele razy wcześniej, jednak do tej pory nie udało mi się ustalić gatunku, który wydaje te dźwięki. Teraz jednak, kiedy zobaczyłam małego ptaszka chowającego się wśród gałęzi, postanowiłam, że muszę ustalić co to za jeden. I tym razem się to udało. Trochę to trwało, zanim wyłapałam to ruchliwe stworzenie spośród liści, ale w końcu zidentyfikowałam gatunek - był to pierwiosnek. Bardzo się zdziwiłam, bo do tej pory znałam tą świstunkę z zupełnie innych dźwięków. Ale cóż, jak wielokrotnie już powtarzałam, ptasi świat potrafi nieźle zaskoczyć. Przy okazji, wykonałam całkiem udaną sesję zdjęciową. Ptak początkowo wprawdzie ukrywał się w listowiu ale potem przeleciał na niskie drzewo tuż koło mnie i miałam go niemal na wysokości twarzy. Fotki wyszły więc całkiem nieźle. Poniżej wyniki sesji, najpierw te spośród liści, potem te bardziej "artystyczne";):

Jak widać, fotografowanie pierwiosnków nie należy do łatwych zadań:




Dobrze, że zmienił miejscówkę:


 




Bardzo ładne ujęcie:

  
Pierwiosnek opanował do perfekcji trudną sztukę balansowania na cienkich gałęziach:


Byłam tak zajęta fotografowaniem świstunki, że nie pomyślałam, żeby nagrać jej głos. Ja sama go pamiętam, ale dobrze by było zaprezentować go Czytelnikom. No cóż, trudno, może jeszcze kiedyś się uda. Wracając do spacerku, po owocnym spotkaniu z pierwiosnkiem, przyszedł czas na nieco wymiętego kowalika tuż przy kompleksie fontann. Można powiedzieć, że jest to stałe kowalikowe miejsce. Takie upierzenie w nieładzie wskazuje na to, że był to osobnik młodociany:



W pobliżu kowalika, chwilę później, pojawił się dorosły kos. Ale był jakiś pokiereszowany i...nie miał ogona. Albo więc wszedł już w fazę pierzenia, albo miał za sobą zaciekłe bójki z innymi samcami o samicę lub terytorium. Obstawiam to drugie, bo na pierzenie było chyba jeszcze za wcześnie:


Po spotkaniu z kosem, udałam się dalej, na wały. Po drodze spotkałam bogatkę, która pięknie prezentowała się pośród zwisających gałęzi iglaków. Niestety, z powodu jej ruchliwości, udało mi się zrobić tylko jedną fotkę:

Dalej na wałach, kolejna niespodzianka - łozówki w chaszczach:). Jak miło, że te hałaśliwe trzciniaki na nowo (po paru sezonach braku obecności) kolonizują parkowe zarośla:



Poniżej łozówka zmierzająca do gniazda ukrytego głęboko w badylach (za tymi białymi gałązkami):

A po sąsiedzku - gniazdowały kapturki. Na zdjęciu poniżej, samiec schodzący po badylach do gniazda:

Miejsce gniazdowania łozówek i kapturek. Mogę je bez obaw pokazać, bo mimo zdjęcia i tak nikt ich gniazd nie znajdzie;):

Załączam też fotkę całego chaszczowego obszaru na wałach zasiedlonego przez szeroko rozumiane pokrzewki:

Warto też posłuchać ptasiego śpiewu z tego miejsca. Może nieco spokojniejszego niż przy parkowej palmiarni, ale równie pięknego. Na filmiku możemy usłyszeć kosy, młodociane modraszki a także kukułkę:

Kiedy po przejściu obwodnicy znalazłam się nad Kaczawą, na jednym z drzew, tuż nad moją głową, ponownie zobaczyłam modraszki. Tym razem trafiłam na karmienie młodego. Nie udało mi się uchwycić samego momentu karmienia, ale zdjęcia mimo tego, moim zdaniem, ciekawe:
(młody (u góry) i dorosły (u dołu))

Młody głodomór domaga się jedzenia od rodzica:

(młody z dorosłym, tylko z takiej perspektywy nie potrafię ocenić, który jest który;)):

Poniżej filmiki z modraszkami. Na pierwszym bardzo dobrze widać młodego ptaka, na drugim tylko kuperek. Przy nagrywaniu tego drugiego miałam nadzieję, że dorosły przyjdzie z jakimś robalem ale akurat nie przyszedł. Na obu filmikach dobrze słychać charakterystyczne świergotanie młodych sikorek, a na drugim, dodatkowo, kosa i ziębę:


Kiedy już wracałam do mieszkania, w pobliżu stadionu, zobaczyłam kąpiące się w kałuży szpaki:

 Ptaki szybko się ulotniły, ale udało mi się jednego nagrać na krótkim filmiku:

W tym miejscu, nie mogło, oczywiście, zabraknąć pliszek siwych. To już stała miejscówka tych ptaków od wielu lat. Na fotkach poniżej, osobnik młodociany:


Podsumowując, był to niezwykle owocny spacer. Bardzo się cieszę, że park legnicki wciąż może jeszcze zaskoczyć ptasim bogactwem i dostarczyć niezwykłych ornitologicznych wrażeń. Zapraszam więc do spacerów, zwłaszcza w bardziej zaciszne miejsca parku. Nic tak nie relaksuje, jak odpoczynek wśród pięknej zieleni przy akompaniamencie cudnego śpiewu ptaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz