Siedzę sobie właśnie w Dolinie Baryczy, Mała i Mąż śpią, więc uznałam, że jest to dobry czas na dalsze nadrabianie zaległości w zakresie wpisów na blogu. Oczywiście, teraz zbieramy materiały na kolejne posty, o czym pewnie będę pisać w grudniu (choć bardzo chciałabym wcześniej). Pogoda jest piękna i drzewa, przybrane w liście w odcieniach od żółtego do soczystej czerwieni, wyglądają zachwycająco. W dzisiejszym poście jednak wciąż wspomnienia z lata, mianowicie z dnia 30 sierpnia. Korzystając z pobytu na Śląsku, o poranku udałam się do Wielikąta. Pogoda również była cudowna, aczkolwiek było dość chłodno jak na tę porę roku. Oczywiście, jak Wielikąt to i łabędzie nieme. Spokojne tafle stosunkowo płytkich stawów stanowią idealną scenerię do fotografowania tych majestatycznych ptaków. Kiedy do tego jeszcze świeci słońce, mamy wprost bajkowe klimaty. Ciężko oderwać się się od takich widoków:
(na marginesie, posta dokańczam już w Legnicy, bo Internet, tam gdzie nocowaliśmy nad Baryczą, okazał się trochę za wolny, żeby powgrywać zdjęcia;))
(na dalszym planie prawdopodobnie krakwy)
Łabędziom towarzyszyły krzyżówki:
Kaczo-łabędzia mieszanka na stawie:
Parę kroków dalej, zauważyłam czaplę białą, dostojnie kroczącą po tafli zbiornika (w tle krzyżówki):
Na jednym z krzewów, na chwilę przysiadł myszołów:
Spacerując dalej, spotkałam tytułowe żurawie. Już wcześniej słyszałam ich klangor i nareszcie udało mi się je zobaczyć. Ptaki przebywały w pięknej scenerii; na tle trzcin, oświetlone porannym słońcem...Na żywo wyglądało to cudnie, niestety, fotografowanie "pod światło" znacznie utrudniło wykonanie porządnej dokumentacji. Niemniej jednak, jestem zadowolona, przede wszystkim z samej obserwacji. Żurawie przebywały w towarzystwie krzyżówek, łabędzi niemych oraz czapli (na zdjęciu akurat z czaplami białą i siwą):
Żuraw i czapla, zupełnie jak u Brzechwy;):
Ciekawostką było to, że kiedy żurawie się odzywały z ich dziobów...leciała para. Wyglądało to niesamowicie. Choć jak tak się zastanowić to - para z ust (czy raczej należałoby powiedzieć, z dzioba) w sierpniu? Ech...:
Zapraszam również do obejrzenia filmiku z udziałem żurawi. Dobrze słychać klangor i widać parę z dzioba. Na pierwszym planie natomiast można zobaczyć łabędzie nieme oraz krzyżówki:
https://www.youtube.com/watch?v=RUcjPxXRUAs
I jeszcze raz żuraw:
Poza żurawiami zaobserwowałam wspomniane już wcześniej czaple białe i siwe:
W pełnej gotowości, bo zaraz będzie polowanie na ryby:
Kiedy doszłam do "skrzyżowania" i skręciłam w prawo, w nieco zarośniętą dróżkę, światło było już dużo lepsze; nareszcie można było fotografować "ze słońcem". I tak, udało mi się zrobić niezłe fotki stada łabędzi niemych:
Widok na staw, za którym skręciłam w prawo (w oddali stado łabędzi niemych). Na nim zwykle są najciekawsze obserwacje. Pięknie się przy tym prezentuje:
Będąc już na wymienionej dróżce, najlepiej trochę na niej postać. Prędzej czy później zobaczymy w trzcinach jakiś ruch. Tak też było tym razem. Najpierw zobaczyłam trzciniaka, który bardzo szybko przemieszczał się pośród trzcin i bardzo trudno było mi go uchwycić. Najpierw takie zdjęcie:
Potem jednak dał mi szansę na poprawę dokumentacji, która w efekcie wyszła całkiem nieźle:
(trzciniak z owadem w dziobie; wygląda mi to na osę)
Jak dla mnie trzciniaki są jednymi z najtrudniejszych do fotografowania ptaków zamieszkujących wśród trzcin. Są bardzo płochliwe i faktycznie trzeba jakiś czas postać przy trzcinowisku nie ruszając się zanadto, aby wreszcie udało się je namierzyć. Przyznam też, że miałam problem z identyfikacją gatunku i myślałam, że może to brzęczka, choć nie do końca mi to pasowało. Po konsultacji na portalu Identyfikacja ptaków, uzyskałam odpowiedź, że jest to właśnie trzciniak, za czym przemawia m.in., jego dość duży dziób. Teraz mi już wszystko pasuje;). Wracając do obserwacji, zdecydowanie łatwiej fotografowało mi się mniejszą krewniaczkę trzciniaka, mianowicie - rokitniczkę. Ten uroczy, niewielkich rozmiarów ptak, z wyraźnymi jasnymi brwiami, pięknie zapozował na tle wrzosowych trzcin:
W pewnym momencie nad stawami przeleciał kormoran:
I kiedy tak stałam i obserwowałam stawy, moją uwagę zwróciło zbiorowisko, na tej samej dróżce ale bardzo bardzo daleko, w samej głębi kompleksu. Najpierw myślałam, że to jakieś czworonogi, ale po sprawdzeniu przez lornetkę okazało się, że były to błotniaki stawowe. Ptaków było kilka (nie zdążyłam policzyć), ale część szybko odleciała i przez chwilę na ścieżce pozostały trzy osobniki:
(po prawej prawdopodobnie samiec, pozostałe dwa ptaki to samice)
Ciekawa jestem, czym spowodowane było to zebranie. Być może gdzieś tam w trawie leżała padlina (choć przez lornetkę niczego takiego nie zobaczyłam), albo może to jakieś zimowe błotniakowe sejmiki. Niewątpliwie jednak, było to bardzo ciekawe. Tak czy inaczej, był to naprawdę interesujący poranek. Zadowolona wracałam do samochodu, po drodze fotografując jeszcze przepiękne łabędzie nieme:
I równie piękne i dostojne czaple (siwe i białe). wciąż czatujące na swoje zdobycze...:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz