Tej wiosny byłam bardzo zapracowana, więc nie miałam czasu na żadne dalsze wojaże. Dlatego też, 11 maja pojechałam tam gdzie zwykle, czyli do Goliszowa. Tam zresztą zawsze się dobrze czuję i mogę się tam zrelaksować. Generalnie maj był piękny w tym roku, ale akurat tego dnia była pochmurno. Już na dzień dobry, jadąc przez pola, zobaczyłam bociana białego na słupie. Bociek stał i rozglądał się, po czym nagle rozwinął skrzydła i skoczył w dół. Pewnie wypatrzył coś pośród traw:
Nagranie z bocianem (warto obejrzeć ale także posłuchać; w tle bowiem słychać śpiew wielu ptaków - niesamowite wrażenie, coś pięknego):
https://www.youtube.com/watch?v=FgowSvBGw_g
I skok "na główkę";):
Skowronków było tam mnóstwo i to ich śpiew wysuwał się na pierwszy plan. Kiedy jechałam w stronę kompleksu, nie udało mi się zrobić zbyt udanych zdjęć. Przykładowo - fotki pod tytułem "znajdź skowronka":
Na samych stawach zobaczyłam oczywiście łabędzie nieme; tym razem w towarzystwie krakw:
Wypoczywające krzyżówki:
Tym razem jednak wyjątkowo pięknie pozowały mi czernice oraz głowienki. Te ostatnie to dość płochliwe kaczki, w związku z czym zrobienie im dobrej fotki nie należy do zadań łatwych. Teraz jednak mi się to udało, a samce głowienek z dumą prezentowały swoje piękne kasztanowe głowy. Czernice natomiast pyszniły się wspaniałymi czubkami. Czyli sezon godowy w rozkwicie:
Urocze "czubate" czernice:
Oraz niezwykłe bordowogłowe głowienki:
I jeszcze więcej łabędzi niemych:
Na brzegu natomiast wypatrzyłam modraszkę:
Jak również grzywacza na drutach:
W trzcinach też kwitło ptasie życie; najpierw udało mi się wypatrzeć brzęczkę, a nie jest to wcale łatwe zadanie:
Po sąsiedzku urzędowała rokitniczka; znacznie łatwiejsza do wypatrzenia od poprzedniczki, ale koszmarnie trudna do sfotografowania ze względu na ogromną ruchliwość. Tym razem jednak siedziała spokojnie:
Oczywiście tylko przez chwilę, bo zaraz potem czmychnęła. Ja natomiast pojechałam dalej, za "winkiel". Tam, w stałej miejscówce wypatrzyłam (i, oczywiście, usłyszałam) trzciniaka. Jakieś dwa-trzy lata temu odkryłam, że on gniazduje w tym miejscu i - jak na razie - co roku tam go spotykam. Odległość od brzegu jest jednak dość znaczna, a ptak stosunkowo niewielki. Do tego niezbyt przejrzysta pogoda, co razem daje średniej jakości zdjęcia. Ważne jednak, że w ogóle są;):
Jeszcze rzut okiem na gniazdującego w pobliżu łabędzia niemego...:
...i postanowiłam wracać. Kiedy już wyjechałam z kompleksu i jechałam drogą pośród zielonych i żółtych od rzepaku pól, na ziemi przede mną usiadł skowronek. Tym razem nie uciekł tak szybko i dość długo pozostał w miejscu. Zawsze czujny i uważny, z wysoko wyciągniętą szyją. Miałam okazję podziwiać go w pełnej krasie i zachwycać się pięknem naszego polnego śpiewaka. Poniżej sesja zdjęciowa skowronka, którą naprawdę mogę nazwać udaną:
To ja, dumny skowronek;):
Czujny, nieustannie gotowy do ucieczki; wszak zagrożenie może nadejść z każdej strony:
Jak widać, skowronki potrafią pięknie pozować. Jeżeli tylko zechcą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz