Na początku maja wybrałam się, jak to zwykle bywa o tej porze roku, do Goliszowa. Pogoda była przepiękna (jak zresztą przez cały ten miesiąc); świeciło słońce i było ciepło. Obserwacje rozpoczęłam od skowronka, który przysiadł na betonowym słupku, w pobliżu przejazdu kolejowego. Od razu sobie pomyślałam, że dobrze się ta wyprawa zaczyna;):
Jednocześnie zauważyłam, że w rosnących wokół drogi trawach swoje harce rozpoczęły pliszki żółte. To niezwykle piękne ptaki, które cudnie komponują się swoimi barwami z rozkwitającą na wiosnę roślinnością:
W samym kompleksie natomiast, na linii energetycznej, zobaczyłam najpopularniejsze nasze jaskółki, mianowicie - dymówki:
Zapraszam do obejrzenia, a w zasadzie do posłuchania krótkiego nagrania ze stawów. Jeżeli ktoś twierdzi, że przyroda równa się cisza i spokój, może nieco się rozczarować;)
Natomiast, na pierwszym stawie po lewej (od strony Dobroszowa), zobaczyłam krzyżówki, mewy i spore stado gęgaw:
W pobliżu tego zgrupowania pływały jeszcze inne ptaki, które zaczęłam przeglądać przez lornetkę. I kiedy tak sobie patrzyłam, ku swojemu zdumieniu zobaczyłam ohara. Było to moje pierwsze spotkanie z tym pięknym ptakiem w Goliszowie. Ptak znajdował się bardzo daleko od brzegu, ale udało mi się go rozpoznać po śnieżnobiałych "święcących" z oddali fragmentach upierzenia oraz charakterystycznej mocno czerwonej barwie dzioba oraz brązowemu paskowi na piersi. Ohar spokojnie pływał i żerował w towarzystwie krzyżówek, łabędzi niemych oraz śmieszek. Bardzo ucieszyłam się z tego spotkania i, oczywiście, od razu zgłosiłam obserwację na portalu ornitho.pl. Tak się składa, że nasze pierwsze (tak w ogóle pierwsze) spotkanie z tym gatunkiem miało miejsce nad Jeziorem Nezyderskim. Odsyłam zatem do jednego z postów z naszej austriackiej wycieczki, w którym można szczegółowo zapoznać się z charakterystycznymi cechami wyglądu ohara:
https://perkozowa.blogspot.com/2019/07/ohary-i-szablodzioby-kolejne-ptasie.html
Wracając do niniejszego wpisu, poniżej przesyłam fotki zaobserwowanego w Goliszowie ohara. Zdjęcia, niestety nie powalają jakością z uwagi na bardzo dużą odległość dzielącą mnie i tego pięknego ptasiego modela. Choć chyba powinnam raczej użyć słowa: "modelki". Zważywszy bowiem na brak charakterystycznej dla samców czerwonej narośli na dziobie, myślę że miałam do czynienia z panią oharową;):
Ponadto, po raz kolejny zaobserwowałam na tym stawie gęgawy, natomiast w pobliżu nich, choć na dalszym planie - krakwy:
Pośród bytującego na stawie wodnego ptactwa udało mi się także wypatrzeć płaskonosa, którego - jak sama się przekonałam - można pomylić z oharem;). Wszak mają niemal takie same kolory:
(płaskonos to ten ptak pośrodku, z biało-czarno-brązowym upierzeniem, ciemne ptaki za nim to krakwy, z lewej krzyżówka, z prawej - łabędź niemy)
Ponadto, sfotografowałam również wspomniane łabędzie nieme:
Mewę białogłową:
Jak również perkozy dwuczube:
Nie zabrakło również czernic (biało-czarne ptaki pośród krzyżówek):
Ale także głowienek (kaczka z kasztanowo ubarwioną głową). Na marginesie - te jasne jakby kropki nad wodą to...gigantyczne ilości komarów. Tylko ptaki ratują nas przez zjedzeniem (dosłownie i w przenośni) przez tych małych krwiopijców:
W pewnym momencie, na jednym ze stawów (pierwszym po prawej stronie licząc od Dobroszowa), zobaczyłam dwóch samców cyranki z charakterystycznymi białymi "półksiężycami" na głowach Prawdopodobnie towarzyszyły im również samice, ale ich akurat nie zaobserwowałam. Bardzo się ucieszyłam, bo bardzo lubię te kaczki:
(na tych fotkach też widać zatrważające ilości komarów)
(w towarzystwie pary krzyżówek)
I nagranie z jednym z samców cyranki. Ten śnieg na filmiku to nie zakłócenia odbioru, tylko masa komarzysk:
Po obserwacji cyranek, ruszyłam dalej w głąb kompleksu. Po drodze, na jednym z drzew zobaczyła samca potrzosa:
Na pobliskiej łące natomiast zobaczyłam dwie dorodne wrony:
Potem podjechałam "za winkiel", gdzie w stałej miejscówce zawzięcie koncertował trzciniak:
A w drodze powrotnej - ponownie pliszki żółte. Uwielbiam te ich wiosenne harce pośród rozwijających się traw i krzewów. Jednemu z osobników zrobiłam piękną kalendarzową sesję zdjęciową:
A na zakończenie wycieczki - szybująca, majestatyczna kania ruda:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz