Jeżeli ktoś myśli, że obserwacje ciekawych gatunków wymagają dalekich wojaży, to proponuję lekturę niniejszego posta. Będzie w nim dziś o obserwacjach ptaków w ogrodzie. Ogródkowy birdwatching jest super, bo nie dość, że można zobaczyć ciekawe gatunki, to jeszcze nie trzeba się nigdzie ruszać. Wystarczy tylko wyjść do ogrodu, posiedzieć chwilę w spokoju i na pewno coś będzie się działo;). Warunek jest, oczywiście, jeden; trzeba ten ogród posiadać...My wprawdzie na razie ogrodu nie mamy, ale mają je nasi Rodzice. Zwykle w wakacje parę dni spędzamy u jednych i drugich i jest to wspaniała okazja do obserwacji ptaków ogrodowych. Nie inaczej było także i w tym roku. Otóż, pewnego pięknego dnia (14 sierpnia), "tam gdzie suchodrzew", wyszłam wcześnie rano na zewnątrz i usiadłam przed domem. Właśnie pod rzeczonym suchodrzewem. Była przepiękna pogoda (ach, ten poranny letni chłodek:)) i nikogo wokoło. Usiadłam sobie na leżaku z gazetą (ale także z aparatem i lornetką pod ręką). Chwilę poczytałam kiedy nad sobą pośród gałęzi suchodrzewa usłyszałam szelest liści. Patrzę przez lornetkę i co widzę? Proszę bardzo - piegża. Zacny gatunek, oj zacny. I to już na "dzień dobry". Niestety, pośród gałęzi udało mi się zrobić tylko takie zdjęcie:
Piegża jak to piegża, poskakała i odleciała. A tymczasem, na dachu sąsiadów pojawiła się samica kopciuszka:
Zachęcona obserwacjami, wstałam z wygodnego leżaka i udałam się na tyły domu. A tam, po sąsiedzku, rosną drzewa iglaste. A wiadomo, że jak iglaki, to również ptaki;). I tak też było tym razem. Wystarczyła chwila, bym zauważyła na czubku jednego z drzew jakiegoś małego ptaka. Przyjrzałam mu się i....ruda czapeczka na głowie wystarczyła do zidentyfikowania gatunku - to samica kapturki:)). Chwilę ją pofotografowałam po czym kapturka odleciała. Ono wyniki kapturkowej sesji zdjęciowej:
Chwilę później, na jednym z dachów, pojawiła się sójka, niekwestionowana gwiazda każdego ogrodu;). Ptak jednak zawzięcie oddawał się toalecie, w związku z czym, miałam problem ze zrobieniem porządnej dokumentacji...:
Kiedy wreszcie skończyła liczyć piórka, pomyślałam, że może wreszcie uda mi się coś porządnego "ustrzelić", ale nie bo...sójka zwiała, okazując mi przy okazji swe podogonie, jako wyraz najgłębszego poszanowania;):
Ech, no cóż, tym razem muszę obejść się bez kalendarzowego ujęcia. Ale za to, na jednym z iglaków, ponownie zobaczyłam piegżę:
Natomiast na dachu domu sąsiada, również po raz kolejny tego dnia, zobaczyłam samicę kopciuszka:
Strategiczne miejsce przy kominie; dobra widoczność, a w zimie w dodatku ciepło;):
Słońce już coraz wyżej, ludzie wyłażą z chałup, a ptaki czmychają w zarośla; to znak, że ogródkowy birdwatching należy powoli kończyć. Jeszcze spóźniona modraszka na krzewie...:
...po czym ogród opustoszał. Na kolejny przydomowy birdwatching musiałam parę dni poczekać i pojechać do Żywca;). A tam, w ogrodzie, udało mi się sfotografować sierpówkę (17 sierpnia):
Następnego dnia (18 sierpnia) do żywieckiego ogrodu zawitał dzięcioł duży. To jeden z częstych bywalców (z dzięciołów można tam spotkać także dzięcioła zielonego). Jak to zwykle wśród ptaków bywa, obiektem zainteresowania dzięcioła była nasza ogromna (chyba z 20-metrowa) sosna, która żywi w naszym ogrodzie całe rzesze mniejszych i większych ptaków. Co do płci dzięcioła, w pierwszej chwili, z uwagi na brak czerwieni na głowie, pomyślałam, że była to samica. Niemniej jednak, na bliższych ujęciach spod czerni wyraźnie "prześwituje" intensywny czerwony kolor. Być może zatem był to osobnik tegoroczny, a konkretnie, młodociana samica. Młode dzięcioły duże mają bowiem intensywnie czerwone czapeczki niemal na całej głowie, które z czasem zastępowane są czarnymi piórami na głowie. U samców pozostaje czerwona plama na potylicy wielkości kostki cukru (jak możemy przeczytać w Collinsie), natomiast na głowie samicy nie ma w ogóle czerwieni. Poniżej sesja zdjęciowa dzięcioła dużego:
I na zakończenie niniejszego posta, ptasi postrach każdego ogrodu - krogulec. To piękny drapol, lecz dla ptasiej drobnicy, prawdziwe utrapienie. Żywiecki krogulec patroluje ogród przez cały rok. Efekty jego "działalności" widoczne są szczególnie zimą, w okresie dokarmiania ptaków. Kiedy bywalcy ogrodowej stołówki niespodziewanie czmychają w zarośla, można być pewnym - krogulec wyruszył na zwiady...Sam natomiast jest bardzo płochliwy i zrobienie mu porządnego zdjęcia bez ukrycia się, jest niemal niemożliwe. Na potrzeby niniejszego posta udało mi się uchwycić krogulca lecącego wysoko, wysoko nad naszym żywieckim domem (19 sierpnia):
Gdyby ktoś jednak miał ochotę poczytać o wizycie tego pięknego ptaka w żywieckim karmniku, poniżej wkleiłam linka do jednego z wcześniejszych postów:
https://perkozowa.blogspot.com/2022/01/korgulec-w-zywieckim-karmniku.html
Warto również wspomnieć o niesamowitej obserwacji dokonanej przez Siostrę. Mianowicie, widziała ona krogulca, który w środku dnia siedział sobie centralnie na płocie pozwalając się fotografować:
https://perkozowa.blogspot.com/2017/11/podworkowy-krogulec.html
Dodam jeszcze, że ogródek żywiecki odwiedziły do tej pory także takie ptaki jak: poza wspomnianymi dzięciołami, także sójka, kosy, śpiewaki, rudziki, kawki, kopciuszki, kapturki, kowaliki, grubodzioby, gile, szczygły, czyże, raniuszki, dzwońce, szpaki (choć akurat wizyty tych ostatnich, nie są zbyt wyczekiwanymi przez Tatę;)), a nawet takie rarytasy jak bażanty czy pełzacz ogrodowy oraz jery. Poza tym, oczywiście, sroki, sierpówki, cała masa sikorek (bogatki, modraszki i sosnówki), wróble i mazurki. Natomiast na słupach energetycznych, widocznych z balkonu, można podziwiać stada mew, jak również bociany białe. Pewnie coś jeszcze by się znalazło ale teraz już nie pamiętam. Jak widać, przydomowe ogrody to miejsca, w których można spotkać naprawdę wiele ciekawych gatunków ptaków. Wystarczy tylko odsłonić firankę...