wtorek, 17 grudnia 2024

W ogrodzie wcale nie jest nudno.

Jeżeli ktoś myśli, że obserwacje ciekawych gatunków wymagają dalekich wojaży, to proponuję lekturę niniejszego posta. Będzie w nim dziś o obserwacjach ptaków w ogrodzie. Ogródkowy birdwatching jest super, bo nie dość, że można zobaczyć ciekawe gatunki, to jeszcze nie trzeba się nigdzie ruszać. Wystarczy tylko wyjść do ogrodu, posiedzieć chwilę w spokoju i na pewno coś będzie się działo;). Warunek jest, oczywiście, jeden; trzeba ten ogród posiadać...My wprawdzie na razie ogrodu nie mamy, ale mają je nasi Rodzice. Zwykle w wakacje parę dni spędzamy u jednych i drugich i jest to wspaniała okazja do obserwacji ptaków ogrodowych. Nie inaczej było także i w tym roku. Otóż, pewnego pięknego dnia (14 sierpnia), "tam gdzie suchodrzew", wyszłam wcześnie rano na zewnątrz i usiadłam przed domem. Właśnie pod rzeczonym suchodrzewem. Była przepiękna pogoda (ach, ten poranny letni chłodek:)) i nikogo wokoło. Usiadłam sobie na leżaku z gazetą (ale także z aparatem i lornetką pod ręką). Chwilę poczytałam kiedy nad sobą pośród gałęzi suchodrzewa usłyszałam szelest liści. Patrzę przez lornetkę i co widzę? Proszę bardzo - piegża. Zacny gatunek, oj zacny. I to już na "dzień dobry". Niestety, pośród gałęzi udało mi się zrobić tylko takie zdjęcie:

Piegża jak to piegża, poskakała i odleciała. A tymczasem, na dachu sąsiadów pojawiła się samica kopciuszka:




Zachęcona obserwacjami, wstałam z wygodnego leżaka i udałam się na tyły domu. A tam, po sąsiedzku, rosną drzewa iglaste. A wiadomo, że jak iglaki, to również ptaki;). I tak też było tym razem. Wystarczyła chwila, bym zauważyła na czubku jednego z drzew jakiegoś małego ptaka. Przyjrzałam mu się i....ruda czapeczka na głowie wystarczyła do zidentyfikowania gatunku - to samica kapturki:)). Chwilę ją pofotografowałam po czym kapturka odleciała. Ono wyniki kapturkowej sesji zdjęciowej:




Chwilę później, na jednym z dachów, pojawiła się sójka, niekwestionowana gwiazda każdego ogrodu;). Ptak jednak zawzięcie oddawał się toalecie, w związku z czym, miałam problem ze zrobieniem porządnej dokumentacji...:



Kiedy wreszcie skończyła liczyć piórka, pomyślałam, że może wreszcie uda mi się coś porządnego "ustrzelić", ale nie bo...sójka zwiała, okazując mi przy okazji swe podogonie, jako wyraz najgłębszego poszanowania;):

Ech, no cóż, tym razem muszę obejść się bez kalendarzowego ujęcia. Ale za to, na jednym z iglaków, ponownie zobaczyłam piegżę:

Natomiast na dachu domu sąsiada, również po raz kolejny tego dnia, zobaczyłam samicę kopciuszka:

Strategiczne miejsce przy kominie; dobra widoczność, a w zimie w dodatku ciepło;):



Słońce już coraz wyżej, ludzie wyłażą z chałup, a ptaki czmychają w zarośla; to znak, że ogródkowy birdwatching należy powoli kończyć. Jeszcze spóźniona modraszka na krzewie...:

...po czym ogród opustoszał. Na kolejny przydomowy birdwatching musiałam parę dni poczekać i pojechać do Żywca;). A tam, w ogrodzie, udało mi się sfotografować sierpówkę (17 sierpnia):

Następnego dnia (18 sierpnia) do żywieckiego ogrodu zawitał dzięcioł duży. To jeden z częstych bywalców (z dzięciołów można tam spotkać także dzięcioła zielonego). Jak to zwykle wśród ptaków bywa, obiektem zainteresowania dzięcioła była nasza ogromna (chyba z 20-metrowa) sosna, która żywi w naszym ogrodzie całe rzesze mniejszych i większych ptaków. Co do płci dzięcioła, w pierwszej chwili, z uwagi na brak czerwieni na głowie, pomyślałam, że była to samica. Niemniej jednak, na bliższych ujęciach spod czerni wyraźnie "prześwituje" intensywny czerwony kolor. Być może zatem był to osobnik tegoroczny, a konkretnie, młodociana samica. Młode dzięcioły duże mają bowiem intensywnie czerwone czapeczki niemal na całej głowie, które z czasem zastępowane są czarnymi piórami na głowie. U samców pozostaje czerwona plama na potylicy wielkości kostki cukru (jak możemy przeczytać w Collinsie), natomiast na głowie samicy nie ma w ogóle czerwieni. Poniżej sesja zdjęciowa dzięcioła dużego:










I na zakończenie niniejszego posta, ptasi postrach każdego ogrodu - krogulec. To piękny drapol, lecz dla ptasiej drobnicy, prawdziwe utrapienie. Żywiecki krogulec patroluje ogród przez cały rok. Efekty jego "działalności" widoczne są szczególnie zimą, w okresie dokarmiania ptaków. Kiedy bywalcy ogrodowej stołówki niespodziewanie czmychają w zarośla, można być pewnym - krogulec wyruszył na zwiady...Sam natomiast jest bardzo płochliwy i zrobienie mu porządnego zdjęcia bez ukrycia się, jest niemal niemożliwe. Na potrzeby niniejszego posta udało mi się uchwycić krogulca lecącego wysoko, wysoko nad naszym żywieckim domem (19 sierpnia):


Gdyby ktoś jednak miał ochotę poczytać o wizycie tego pięknego ptaka w żywieckim karmniku, poniżej wkleiłam linka do jednego z wcześniejszych postów:

https://perkozowa.blogspot.com/2022/01/korgulec-w-zywieckim-karmniku.html

Warto również wspomnieć o niesamowitej obserwacji dokonanej przez Siostrę. Mianowicie, widziała ona krogulca, który w środku dnia siedział sobie centralnie na płocie pozwalając się fotografować:

https://perkozowa.blogspot.com/2017/11/podworkowy-krogulec.html

Dodam jeszcze, że ogródek żywiecki odwiedziły do tej pory także takie ptaki jak: poza wspomnianymi dzięciołami, także sójka, kosy, śpiewaki, rudziki, kawki, kopciuszki, kapturki, kowaliki, grubodzioby, gile, szczygły, czyże, raniuszki, dzwońce, szpaki (choć akurat wizyty tych ostatnich, nie są zbyt wyczekiwanymi przez Tatę;)), a nawet takie rarytasy jak bażanty czy pełzacz ogrodowy oraz jery. Poza tym, oczywiście, sroki, sierpówki, cała masa sikorek (bogatki, modraszki i sosnówki), wróble i mazurki. Natomiast na słupach energetycznych, widocznych z balkonu, można podziwiać stada mew, jak również bociany białe. Pewnie coś jeszcze by się znalazło ale teraz już nie pamiętam. Jak widać, przydomowe ogrody to miejsca, w których można spotkać naprawdę wiele ciekawych gatunków ptaków. Wystarczy tylko odsłonić firankę...

poniedziałek, 9 grudnia 2024

Na tropie siewkowców w Wielikącie.

Taką już mamy sobie tradycję, że kiedy przebywamy na Śląsku, zaglądamy do Wielikąta, czy aby coś ciekawego tam nie przyleciało. Tak też było i tym razem, kiedy to w czasie naszego pobytu we wspomnianym regionie w połowie sierpnia, z portali ornitologicznych dowiedzieliśmy się, że w jednym z naszych ulubionych kompleksów stawowych, pojawiły się ciekawe siewkowce. Wybraliśmy się zatem do Wielikąta, tym razem we czworo, tj.: Mąż, Mała, Ja i Brat. Pogoda była piękna (jak niemal przez cały sierpień), choć w słońcu nieco doskwierał upał. Kiedy już wreszcie tam przyjechaliśmy, wyszliśmy z samochodu i rozpoczęliśmy niespieszny spacer główną alejką w kompleksie. Zdziwiliśmy się nieco, bo siewkowców nigdzie nie było. Zaobserwowaliśmy za to całe stada łysek i - oczywiście - łabędzi niemych. Duże ilości ptaków, we wskazanych kolorach robią niesamowite wrażenie. Można chyba śmiało powiedzieć, że latem Wielikąt jest czarno-biały;):
(łyski)



(łabędzie nieme, "poprzeplatane" gęsiami ale nie wiem jakiego gatunku)



(wspomniane gęsi, być może gęgawy)

(łabędzie nieme)


(i typowa wielikącka biało-czarna "mieszanka", czyli łabędzie nieme i łyski)

Poza tym, zaobserwowaliśmy również perkoza dwuczubego:

I głowienkę (z tego co pamiętam, nie jedną; na zdjęciu samiec):

Stały punkt zwiedzania Wielikąta - stado łabędzi niemych na drodze. Te ogromne ptaki, tak blisko na lądzie naprawdę robią wrażenie. Trzeba przyznać, że nieco się ich obawialiśmy. Tym bardziej, że nie wyglądały na szczególnie przyjaźnie do nas nastawione;):

Ale jakoś udało się obok nich przejść bez szwanku;). I z powrotem także. No i cóż, tak chodzimy wte i wewte a siewkowców nie ma. Zaczęliśmy się zastanawiać gdzież one mogły się podziać. Intrygowało nas również to, że na portalu ornitho.pl niektóre obserwacje są określane jako obserwacje w Wielikącie a niektóre w Lubomii, mimo że wiadomo , że Wielikąt jest jedynym kompleksem stawowym w tamtym rejonie. W końcu jednak Mąż obczaił gdzie znajduje się staw oznaczony na wspomnianym portalu jako "Lubomia" i właśnie tam znaleźliśmy siewkowce:). Bardzo się z tego ucieszyliśmy. Zdjęcia jednak nie są rewelacyjne z uwagi na to, że kiedy cykaliśmy fotki, powietrze już falowało z gorąca. Niemniej jednak, udało się wykonać przyzwoitą (w miarę) dokumentację. Według naszych obserwacji, na stawie gościły głównie bataliony:

(tu, na pierwszym planie, dodatkowo śmieszki)


Siewkom towarzyszyła czapla biała, która dostojnie przechadzała się po stawie, zapewne w poszukiwaniu jakiejś smacznej zdobyczy:


Jak się okazało, wśród batalionów spacerował także rycyk. Bardzo się ucieszyliśmy. Rycyki to już bowiem u nas coraz rzadsze ptaki i niełatwo je spotkać. Ja do tej pory zaobserwowałam rycyka tylko raz - w Goliszowie (oczywiście) w dniu 08 kwietnia 2023r. Poniżej zamieszczam zatem wykonane przez nas zdjęcia rycyka z Wielikąta. Nie są najlepszej jakości, ale jak już wspomniałam, powietrze wówczas było już bardzo nagrzane:
 

(ujęcie z bliska)

Jeżeliby ktoś chciał poczytać o moim pierwszym spotkaniu z tym gatunkiem, załączam linka:
 
https://perkozowa.blogspot.com/2023/07/rycyk-tajemniczy-gosc-na-goliszowskich.html
 
I na zakończenie niniejszego posta - majestatyczny żuraw w locie: