niedziela, 29 stycznia 2017

Kiedy na zewnątrz jest minus dziesięć stopni...

...wtedy najgorsze co można zrobić to...pozostać w mieszkaniu:). Nie pamiętam już kiedy zima dała nam tak popalić mrozami jak w tym sezonie, jak również by obfitowała w tak ciekawe obserwacje ornitologiczne. Ten weekend również upłynął mi pod znakiem spacerów w parku. Pomimo mrozu nie mogłam powstrzymać się przed wyjściem; wystarczyło, że promienie słońca zaświeciły w nasze okna. I dobrze, bo te spacery przyniosły mi obserwacje dwóch gatunków, nowych w skali legnickiego parku, oraz mnóstwo innych, równie ciekawych.
Zacznę od krukowatych, których w tym roku jest wyjątkowo dużo. Ptaki te zawładnęły częścią parku znajdującą się od strony Koziego Stawu. Podczas sobotniego spaceru szczególnie pięknie zapozowały mi dwa gawrony:





Dalej, przy głównej alei, na czubku drzewa siedział kowalik. Przy okazji poznałam nowy dla mnie dźwięk wydawany przez ten gatunek:


Za kompleksem fontann spotkałam modraszkę:

A chwilę potem...trafiłam na całe stado szczygłów. Było ponad dwadzieścia osobników. To było coś pięknego tak obserwować te ptaki w promieniach słońca. Nie spodziewałam się tylko, że będę mieć konkurencję w postaci jednego pana, który przyszedł w to miejsce jakiś czas po mnie. Jednak, niestety, profesjonalny miał tylko sprzęt fotograficzny, czego nie można powiedzieć o zachowaniu (tzn. w stosunku do ptaków, bo dla mnie był miły;)). Facet bowiem podszedł za blisko (co z pewnością nie było konieczne z uwagi na gigantyczny obiektyw aparatu) i stadko się ulotniło. Ale cóż, jego strata. Ja rozpoczęłam obserwację jakieś 15 minut wcześniej, a jako że stałam w odpowiedniej odległości, sporządziłam pokaźną dokumentację fotograficzną. Ponadto, szczygły, nieskrępowane moją obecnością, w czasie sesji zachowywały się zupełnie naturalnie. Oto wyniki:

















Niczym perełki wśród gałęzi:


Udało mi się też nagrać filmik:

https://www.youtube.com/watch?v=RovrXQPIJt8

Wędrując dalej, spotkałam też grubodzioba:

Zięby:



Oraz gile w swojej stałej "miejscówce":


Chwilę później, pośród suchych gałęzi, ponownie zamigotały błękitne łebki modraszek:



Były też sójki:


I samica kosa:

Nad samą Kaczawą ponownie spotkałam gile:


 Odnotowałam też, że parkowy karmnik znowu jest czynny. Tym razem gościły w nim kowaliki:



I stałe klientki, bogatki:

Wrażeń ptasich co niemiara. A to jeszcze nie wszystkie fotki z tego weekendu. Starczy ich chyba na cztery posty:). Na razie jednak tyle. Jeszcze tylko wspomnę, że wędrując po parkowych alejkach, chyba znalazłam wyjaśnienie, czego w zeszłym tygodniu poszukiwał tutaj myszołów;):


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz