sobota, 3 czerwca 2017

Udane "polowanie" na remiza.

Na ten gatunek czaiłam się już co najmniej od dwóch lat. Ciągle jednak bez sukcesów. Ale to zmieniło się trzy tygodnie temu. 14 maja, wybraliśmy się z Mężem do jednego z naszych ulubionych miejsc, czyli do Bieniowic. Tym razem była to wycieczka rowerowa. Przy okazji (po raz pierwszy) wypróbowaliśmy jeden z miejskich rowerów legnickich;). No i pojechaliśmy. Zaczęło się ciekawie, bo już na pierwszym z całego kompleksu stawów zobaczyliśmy...parę zauszników. Dla niewtajemniczonych, jest to jeden z rzadszych gatunków naszych perkozów. Do tej pory udało nam się je spotkać na stawach Wielikąt oraz w Dolinie Baryczy. W Bieniowicach jeszcze ich nie widzieliśmy. Jest to bardzo interesujący gatunek perkoza. Nazwa wzięła się od żółtych kępek piór, które ptaki te mają - dosłownie - za uszami:). Na zdjęciach z powodu odległości, cecha ta jednak nie jest zbyt widoczna. Aczkolwiek widać rude pióra na bokach tułowia i stojące "czupryny" na głowach:


Na zdjęciu poniżej, u perkoza po lewej widać trochę żółte pióra za uszami:



Zauszniki (podobnie jak osobniki pokrewnego gatunku - perkoza rogatego), mają jaskrawo czerwone oczy. Na zdjęciu widać świecące oko u perkoza po lewej (to prawdopodobnie samiec), aczkolwiek nie na czerwono:). Z kolei u osobnika po prawej (pewnie samica), widać żółte pióra, którym ptaki te zawdzięczają nazwę:

Czas na chwilę perkozich czułości:

Na stawie tym (w czasie tego spaceru dowiedziałam się, że w slangu miejscowych ptasiarzy nazywany jest Stawem Bąka - oczywiście od nazwy ptaka;)), zobaczyliśmy także łyskę:

Z kolei, na stawach na wzniesieniu za strumykiem, zobaczyliśmy perkozy dwuczube, które w dalszym ciągu odbywały tańce godowe:



Pomiędzy perkozami latały śmieszki:




Na większym ze stawów natomiast zobaczyliśmy dawno nie widziane przez nas krakwy. Charakterystyczną cechą tych kaczek jest białe lusterko na skrzydle:



Krakwy w locie. Na tych fotkach dobrze widać charakterystyczne dla nich białe "plamy" na skrzydłach:


Blisko brzegu pływał dostojny łabędź niemy (fotki robione różnymi aparatami, stąd ta różnica kolorów):




Oczywiście, nie zabrakło też krzyżówek:


Jak również rybitw rzecznych:



No i właśnie kiedy tak sobie staliśmy i oglądaliśmy różnorodne ptactwo, na wzniesieniu pojawił się pewien Pan (dane zachowam dla siebie, ponieważ nie mam zgody na publikację;)). Od razu zainteresował się, co dziś widać na stawach i czy my tak sobie jeździmy i oglądamy ptaszki. A kiedy dowiedział się, że tak, bardzo się ucieszył. Z tego, co zrozumiałam, to pochodzi on z Kłodzka, ale mieszka w Lubinie i jako że ma bardzo dużo wolnego czasu, jeździ gdzie się da i fotografuje ptaki. I od razu zaproponował nam rejestrację na podaną stronę internetową, mówiąc że będzie nas informował gdzie jakie ptaki możemy danego dnia zobaczyć. Opowiadał o tych stawach, które już znaliśmy, jak również o innych, o których nawet nie wiedzieliśmy, że tu istnieją. A widział na nich takie cudeńka, że szok. Naprawdę, niesamowite. Zaofiarował się też, że pokaże nam swoją czatownię przy jednym ze stawów (jakbyśmy chcieli z niej skorzystać), jak również wiele innych ptasich miejscówek. Oczywiście, zgodziliśmy się:). No więc ruszyliśmy w stronę głównej drogi. Zanim jednak rozpoczęliśmy nasze stawowe tournee, podeszłam jeszcze do niewielkiego stawu po drugiej stronie drogi, gdzie sfotografowałam śliczną czajkę:




Chwilę później, ruszyliśmy na objazd stawów za panem - ptasiarzem. Ciekawe było to, że on jechał samochodem, a my za nim na rowerach. Ale stwierdził, że szybko jeździmy;). Najpierw objechaliśmy jeden z naszych znajomych stawów. Po drugiej stronie zobaczyliśmy łabędzia niemego na gnieździe:

Jak również gęgawy:


A potem zaczęliśmy odkrywać niesamowite, nieznane nam wcześniej tereny. Coś pięknego:). Odkryliśmy chyba z dziesięć nowych stawów (jak nie więcej). Widzieliśmy tam, m.in., błotniaki stawowe, jak również trzciniaki. A nad jednym ze stawów...spełnienie jednego z moich ptasich marzeń - wreszcie "upolowałam" remiza:). Jest to jedyny żyjący u nas przedstawiciel z rodziny remizów, zwany remizem zwyczajnym (w odróżnieniu od tych nie występujących u nas, nadzwyczajnych;)). Jest to niewielki ptak wędrowny, charakteryzujący się - w dużym skrócie - brązowo ubarwionym grzbietem i czarną maską "na twarzy" a' la Zorro;). Ptaki te słyną z budowy niezwykle kunsztownych gniazd, które w dawnych czasach były wykorzystywane do różnych celów, a zdarzało się, że służyły ludziom nawet za buty. Nowo poznany pan - ptasiarz, jako dobrze obeznany z terenem, wiedział, gdzie ma gniazdo jeden z remizów. Trzeba było przedrzeć się przez krzaki nad jednym ze stawów, potem zejść do niewielkiej kotliny nad kolejny staw, gdzie właśnie pośród chaszczy gniazdował poszukiwany przez nas ptak. Pierwsze, co zobaczyliśmy, to oczywiście charakterystyczne gniazdo:

A chwilę później, pojawił się sam gospodarz:



I tak sobie staliśmy i patrzyliśmy jak remiz co chwilę przylatuje do gniazda. Prawdopodobnie już znajdowały się w nim pisklęta:


 


 

A kuku:


Remiz po prawej:



I jeszcze parę ujęć z bliska:



Oraz dwa krótkie filmiki. Na pierwszym jest gniazdo, a na drugim widać wylatującego z niego remiza:

https://www.youtube.com/watch?v=V4nSGegdyVI

https://www.youtube.com/watch?v=yP4gCS9rLts

Jakiś czas po spotkaniu z remizem, nad stawami zaczęło się błyskać i grzmieć, a nadciągające chmury zapowiadały wielką ulewę. Szybko więc pożegnaliśmy się z naszym nowym znajomym i ruszyliśmy do Legnicy. Droga była dość daleka, ale narzuciliśmy sobie niezłe tempo. Dzięki temu zdążyliśmy umknąć przed deszczem. Najważniejsze jednak było to, że na kartach pamięci naszych aparatów zapisał się kolejny nowy dla nas gatunek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz