piątek, 10 listopada 2017

Krakwy i cyraneczki na bieniowickich stawach.

Dzisiaj ciąg dalszy naszej bieniowickiej wycieczki. Jak pisałam w poprzednim poście, już sama droga do Bieniowic obfitowała w ciekawe obserwacje ornitologiczne. Ptaki nie zawiodły również na samym kompleksie stawowym. Choć przyznaję, że przed samymi stawami przeżyliśmy chwile zwątpienia, kiedy zobaczyliśmy odjeżdżające stamtąd dwa samochody. Obawialiśmy się, że ptaki zostały spłoszone. I faktycznie, na znajdującym się najbliżej drogi zbiorniku nie było żywej ptasiej duszy:). Udaliśmy się więc w głąb kompleksu, nad bardziej "ukryte" stawy, do których dojście wymaga przeskoczenia przez małe bajorko i wspięcia się po niewielkiej skarpie. Okazało się, ze był to dobry pomysł, bo na mniejszym stawie, po lewej stronie, zobaczyliśmy mnóstwo ptaków wodnych. Wśród nich od razu rozpoznaliśmy nurogęsi oraz czaple (białe i siwe):


Problemów nie nastręczało także zidentyfikowanie krzyżówek:




Za to już o wiele trudniejsze okazało się zidentyfikowanie małych kaczek towarzyszących krzyżówkom i nurogęsiom. Stado było naprawdę pokaźne. Ptaki jednak nie dość, że niewielkich rozmiarów, to jeszcze znajdowały się bardzo daleko od "naszego" brzegu. Jednak, dzięki nowemu optycznemu nabytkowi, mianowicie lunecie, udało się rozpoznać gatunek. Były to cyraneczki. Małe i śliczne, samce i samice:

Cyraneczki to nasze najmniejsze kaczki, gniazdujące w Polsce nielicznie. Samce charakteryzują się pięknymi barwami - kasztanową głową z zieloną maską na oczach, podkreśloną żółtymi obwódkami. Natomiast barwy samic są dużo skromniejsze; wyglądem przypominają samice krzyżówki, z tym że mają zielone lusterka na skrzydłach (samice krzyżówek mają granatowe). Wracając do Bieniowic, cudownie było tak stać nad tym stawem, w świetle porannego słońca i obserwować kaczuchy. Poniżej fotki z cyraneczkowej sesji:
(na pierwszym zdjęciu, te dwie kaczki na pierwszym planie to samce; trochę widać kasztanowy kolor głowy i zielone maski na oczach):


  
Znowu samiec na pierwszym planie. Tu dość dobrze widać ubarwienie jego głowy:

Na tej fotce z kolei, możemy zobaczyć trzy samce cyraneczki. Pozostałe osobniki to samice lub osobniki młodociane:

Poniżej parę fotek z bliższej perspektywy:



Na dwóch kolejnych fotkach, dobrze widoczne samce:


 Na tej fotce z kolei, u osobnika po prawej stronie, możemy zobaczyć żółte, "świecące" boki podogonia, charakterystyczne dla samców:

Załączam też link do krótkiego filmiku na temat cyraneczek:

https://www.youtube.com/watch?v=GOJU08KB2pg
 
W pewnym momencie całe stado wzbiło się w górę i zaczęło zataczać kręgi nad zbiornikiem. Prawdopodobnie ptaki przestraszyły się kolejnego już tego poranka samochodu, który podjechał w pobliże stawów. Niemniej jednak, była to dla nas dobra okazja do cyknięcia kilku fajnych fotek w locie:





Taka ciekawostka - na fotce poniżej są aż 84 cyraneczki:). A było ich jeszcze więcej, gdyż nie wszystkie zmieściły się w kadrze:



 W locie z bliska:

 W pewnym momencie, pośród latających cyraneczek, wypatrzyliśmy dwie wyraźnie większe kaczki. Na zdjęciu poniżej widać je od lewej strony, mniej więcej w czwartym rzędzie lecących ptaków:

Początkowo, jeszcze na stawach, zidentyfikowałam je jako świstuny. Jednak już w mieszkaniu, po ściągnięciu zdjęć na komputer, stwierdziłam, że jednak są to krakwy. A do takiego stanowiska najbardziej przekonało mnie zrobione przez Męża zdjęcie po wylądowaniu ptaków na stawie. Rzeczona fotka poniżej - krakwa (samiec) to ten ptak najbardziej od lewej. Jej cechy charakterystyczne widoczne na tym zdjęciu to szara głowa, bez wyraźnego rysunku i jasne pióra z tyłu tułowia:

Krakwy nie są u nas tak częste jak np. krzyżówki, choć jak czytam w moim ptasim przewodniku, ich liczebność wzrasta. Ponadto, chyba mało kto wie, że u nas występują takie kaczki;). Poniżej, kolejna fotka krakwy (z lewej), na której dobrze widoczne jest jej białe lusterko:

I jeszcze krakwy w locie. Tu również widoczne białe lusterka:

Bardzo się cieszę, że udało mi się zobaczyć oba opisane gatunki. Wciąż jednak są one dla mnie nieprzerobionym tematem fotograficznym. Mam zatem nadzieję, że będą częściej odwiedzać bieniowickie stawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz