sobota, 5 stycznia 2019

Poranek z bielikami, żurawiami i myszołowem.

Tym razem parę słów o naszej samochodowej wycieczce z 16 grudnia do, znanych już zapewne Czytelnikom niniejszego bloga, Bieniowic. Dawno tam nie byliśmy, więc chcieliśmy zobaczyć co dzieje się na stawach. Początkowo, nic nie zapowiadało wielkich ptasich emocji. Ptaków było niewiele, a te które spotkaliśmy, były lekko ospałe:). Jak na przykład kilka mazurków i trznadli, które zobaczyliśmy na jednym z przydrożnych drzew:

Było też parę potrzeszczy:

Na samych stawach pustki. Woda spuszczona, więc nie było co jeść. Spotkaliśmy tam jednak grupkę łabędzi niemych, którym najwyraźniej nie przeszkadzały surowe warunki. Poniżej parę fotek; ptaki nie całkiem białe z ciemniejszymi piórami, to osobniki nie w pełni jeszcze dorosłe:




Wśród trzcin udało nam się wypatrzeć modraszkę:

Kompleks stawowy w Bieniowicach był punktem zwrotnym naszej wycieczki. Droga powrotna wyglądała zupełnie inaczej. Ptaki nagle powychodziły ze swoich kryjówek i zaczęliśmy się obawiać, że nie nadążymy z fotografowaniem:). Zaczęło się od jednego bajora, mieszczącego się tuż przy drodze za Bieniowicami (w stronę Legnicy). Kiedy znajdowaliśmy się na wysokości zbiornika, wśród zeschłych gałęzi przeleciał wielki drapieżnik:

Oczywiście, nie trzeba być ptasim geniuszem, żeby zorientować się, że był to bielik. Bardzo lubię te ptaki, które niezmiennie zachwycają mnie swoim majestatycznym wyglądem. Wciąż jednak nie mam naprawdę dobrej fotki tego gatunku. Wracając do obserwacji, oczywiście, od razu się zatrzymaliśmy i zaczęliśmy się rozglądać po stawie. I zauważyliśmy aż trzy osobniki, niesamowite. Jeden z nich zrobił nam miłą niespodziankę. Mianowicie, usiadł na jednym z drzew, całkiem blisko i pozwolił na zrobienie całkiem fajnej sesji zdjęciowej. Prezentowany na fotkach osobnik jest młodociany, co można rozpoznać po stosunkowo ciemnym upierzeniu. Co więcej, jak czytam w Collinsie, te jaśniejsze wstawki w upierzeniu i dziób z jasną nasadą, ale z czarnym końcem, świadczą o tym, że jest to osobnik drugoroczny. Bieliki wszak dojrzewają dość późno i szaty dorosłego osobnika przyodziewają co najmniej po ukończeniu piątego roku życia a może nawet jeszcze później. To tyle teorii, teraz praktyka:



Chwila emocji, czy już odleci...

...jednak nie, jeszcze postanowił pozostać na chwilę:):



Teraz ujęcia z dobrze widocznym ubarwieniem dzioba:



Z bliska:

W końcu jednak bielik odleciał...:

...więc odpaliliśmy samochód i ruszyliśmy dalej. Po drodze ponownie spotkaliśmy potrzeszcze:


Chwilę później natomiast zobaczyliśmy lecącego młodocianego żurawia:
(tuż przed lądowaniem i chwila emocji - czy wyląduje telemarkiem...)


Może nie był to telemark, ale lądowanie poszło całkiem sprawnie. Co więcej, dzięki młodemu, odkryliśmy coś niezwykłego - całe stado żurawi. Naliczyłam ich czterdzieści, a może było ich więcej. Widzieliśmy osobniki i dorosłe i młodociane. Ptaki spokojnie przechadzały się po trawie i coś z niej wyjadały. To niesamowite, ale gdyby nie ten żuraw w locie, zapewne w ogóle byśmy ich nie zobaczyli. Bo mimo że żurawie to duże ptaki, to jednak ukryły się dość daleko od drogi, za niewielkimi pagórkami i dobrze wtopiły się w otoczenie. Zatem bardzo się cieszę, że Mąż (a jakże;)) zauważył przelatującego młodocianego żurawia, który zaprowadził nas do całego stada:). Poniżej efekty naszego niezwykłego spotkania z tymi pięknymi ptakami:




Teraz trochę bliżej, piękne obrazki:













(młody - drugi od lewej, reszta to dorosłe)

(zbiorowa joga, związana z czyszczeniem upierzenia;))








Młody (po lewej) z dorosłym (po prawej):



Jeszcze bliżej:






A tu już całkiem blisko:



Zapraszam też do obejrzenia kilku filmików z udziałem całego stada żurawi. Wrażenia naprawdę niesamowite:

https://www.youtube.com/watch?v=LJ08xlvwFQU

https://www.youtube.com/watch?v=tkCGb70CFTc

https://www.youtube.com/watch?v=PHkOO1kZ3Ck

https://www.youtube.com/watch?v=3Rbzu_A5214

Po jakimś czasie, stwierdziliśmy, że czas wracać do mieszkania, żeby, po pierwsze, nie stresować ptaków, a po drugie, by nie zwracać na nich uwagi innych kierowców. Bo kiedy tak siedzieliśmy w samochodzie i obserwowaliśmy żurawie, w pewnym momencie, zatrzymał się jeden pan i zapytał, czy w czymś nam pomóc;). Było to, oczywiście, bardzo miłe, ale stwierdziliśmy, że może to zwrócić uwagę na żurawie, co, z kolei, może być dla nich niekorzystne. No więc, zebraliśmy się i pojechaliśmy. Zanim jednak wjechaliśmy do Legnicy, tuż za Pątnowem Legnickim, na polach, kolejna niespodzianka - myszołów:). Drapieżnik zapewne coś upolował i był bardzo zajęty śniadaniem. Dzięki temu, bez problemu mogliśmy zatrzymać się przy drodze i uwiecznić to interesujące spotkanie:
(to zdjęcie trochę z nie powiem której strony, ale chciałam dobrze na nim widać pręgowany ogon myszołowa)

(prosto w obiektyw)

Żeby zrobić takie fotki, musieliśmy trochę podjechać i zatrzymać się na zakręcie, bo myszołów generalnie był ustawiony tyłem do drogi:







I jeszcze filmik ze śniadaniem myszołowa:


https://www.youtube.com/watch?v=7H7q4h0KV44


A na zakończenie posta, strażnicy spod Castoramy (do której pojechaliśmy po wycieczce), czyli wróble na wózkach sklepowych:
(właściwie to powinnam napisać "strażniczki", bo na fotkach poniżej są same samice:))




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz