Dziś parę słów o bernikli białolicej, kolejnej naszej zdobyczy z Doliny Baryczy (rym niezamierzony). Obserwacja ta miała miejsce w dniu 23 marca, krótko po spotkaniu z opisywanymi w poprzednim poście siwymi kormoranami. W pewnym momencie nad naszymi głowami przeleciało stado gęsi. Z gęsiami natomiast jest tak, że kiedy już widzi się stado w locie, to wiadomo, że są to gęsi, ale jakie dokładnie, to już jest inna kwestia. Gęsi mamy bowiem w naszym kraju całkiem sporo, a ich rozpoznanie nie zawsze jest oczywiste. Dodatkowo, czasami się zdarza, że wśród tych pięknych ptaków znajdzie się prawdziwa ornitologiczna perełka. I tak też było tym razem. Chociaż ja sama nawet nie pamiętam czy w ogóle zauważyłam te gęsi;). Dlatego bardzo się cieszę, że Mąż (a jakże) wykazał się refleksem i sfotografował lecące nad nami stado. Bo oto, w domu, przy przeglądaniu zdjęć, wśród lecących blaszkodziobych, dojrzałam tytułową berniklę białolicą. Niewtajemniczonym wyjaśnię, że jest to niezwykle rzadko (prawie wcale) spotykany u nas ptak o statusie P1, czyli przelotny skrajnie nieliczny lub lokalny, co mówi samo za siebie. Do tej pory widziałam te gęsi tylko raz, w Estonii, gdzie leciały całym stadem. U nas zaobserwowaliśmy je po raz pierwszy, co jest naszym dodatkowym ptasim sukcesem. Dodam jeszcze, że bernikla białolica zaliczana jest do rodzaju gęsi ale z rodzaju branta, w odróżnieniu od tzw. "typowych" gęsi z rodzaju anser, do których zaliczana jest, m.in., gęgawa. To jednak w niczym im nie przeszkadza, stąd też czasami możemy zobaczyć stada składające się z obu tych rodzajów równocześnie. Żeby już nie przedłużać, załączam fotkę z obserwacji w Dolinie Baryczy. Jakość, wiadomo jaka, z uwagi na wysokość i dynamikę lotu, ale berniklę można rozpoznać, zaraz napiszę po czym:
Bernikla białolica widoczna w dole zdjęcia, trochę jakby oddalona od stada. Rozpoznać ją można po czarnych piórach na szyi, zachodzących aż na pierś. W przybliżeniu widać dodatkowo białą głowę gęsi. Z tego co widzę na zdjęciu, bernikla leciała w towarzystwie gęsi białoczelnej (to ta z tym czarnym na brzuchu) oraz z gęsiami - prawdopodobnie - zbożowymi (to te z białymi brzuchami). A piszę prawdopodobnie, bo jasne brzuchy mają też gęsi krótkodziobe i gęgawy (choć gęgawy są znacznie większe od pozostałych należących do rodzaju anser, nie mówiąc już o branta, a te ze zdjęcia są zbliżonych rozmiarów. Gęsi zbożowe poza gęgawami, są jednak najczęściej spotykane. Zarówno gęgawy, jak również białoczelne, krótkodziobe i zbożowe należą do grupy anser. Poniżej jeszcze fotka z przybliżenia, na której lepiej można zobaczyć czarną szyję oraz białą głowę bernikli, w szczególności zaś lica, od których wzięła swą nazwę. Gęsi na przedzie to od lewej: domniemana zbożowa oraz białoczelna:
Poniżej jeszcze fotka bernikli białolicych z Estonii:
Jak widać, są to piękne ptaki. I jak, widać, z krótkiego niby postu zrobił się nie taki krótki. Żeby więc był jeszcze dłuższy, załączam parę fotek nadbaryckich sarenek:
Rewelacja! było by extra jak by bylo zdjęcie zblizenia głównej bohaterki wpisu. może jeszcze uda się je dodać? W każdym bądź razie gratulacje spotkania i fotograficznej dokumentacji :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:). Niestety nie dysponuję zdjęciem bernikli białolicej z bliska:). Może kiedyś uda się ją sfotografować:).
OdpowiedzUsuń