W dzisiejszym poście, dalszy ciąg spaceru ścieżką przyrodniczą w Dolinie Baryczy:
Słońce było już coraz wyżej i robiło się coraz cieplej. A my, na kolejnym z mijanych zbiorników spotkaliśmy łabędzie nieme:
(chyba w towarzystwie krzyżówek)
Łabędziom towarzyszyła gęgawa, wspomniane krzyżówki i krakwa:
I kolejny piękny obrazek, tym razem z udziałem czapli białych:
Perkoz dwuczuby:
Zachęcam do obejrzenia filmiku z perkozami:
Chwilę później minęliśmy następny przystanek, przy którym mogliśmy poczytać sobie o rybach:
Zaraz za tablicą zauważyliśmy schowanego wśród błotnistych pagórków łabędzia niemego:
Chwilę później znaleźliśmy się nad stawem, na którym niewątpliwie królowały śmieszki. I właśnie im naraził się młody bielik, który przelatywał nad zbiornikiem, zapewne w poszukiwaniu pożywienia. Mewy, kiedy tylko go zobaczyły, zaraz przeszły do działania i zaczęły go atakować. W ten sposób starały się odgonić drapieżnika, zagrażającego ich kolonii lęgowej. Poniżej fotka bielika i atakującej go mewy:
(swoją drogą, szacun dla śmieszki, że odważyła się zaatakować tak wielkiego drapola)
Bielik, jak można się domyślić, nie odpuścił tak łatwo:
Do śmieszki przyłączyły się wrony i też zaczęły go nękać. Bielik w pewnym momencie nieco się wkurzył i pogonił dokuczające mu ptaki:
(fotki akurat wyszły mi tu trochę niewyraźne)
Wrony jednak, uparte, wciąż nie dawały mu spokoju:
W końcu drapieżnik odleciał:
Tak naprawdę na tym stawie nie było dla niego nic ciekawego, bo bieliki nie jedzą wron ani mew. Ten ogromny szponiasty poszukiwał zapewne jakichś tłuściutkich kaczek;). Po tych powietrznych zmaganiach, nad stawem przeleciał kormoran:
Kiedy w przestworzach nastała cisza, wróciliśmy do obserwacji zbiornika. Gdy minęło zagrożenie, śmieszki spokojnie oddały się żerowaniu:
Po krótkiej obserwacji, wśród mew, dopatrzyliśmy grupkę krwawodziobów:
Co ciekawe, dzioby krwawodziobów na fotkach poniżej wcale nie są czerwone, jak sugerowałaby ich nazwa, lecz czarne...Chwilkę się nad tym zastanawiałam, ale odpowiedź okazała się prosta - ptaki po prostu upaćkały się błotem, w którym co chwilę zanurzały dzioby w poszukiwaniu żarełka;):
Co do samych śmieszek, trzeba przyznać, że ładnie prezentowały się na czarnym błotku:
Wśród mew wypatrzyliśmy również szpaki:
No i, oczywiście, mnóstwo czapli siwych i białych:
(czapla siwa)
I kolejny punkt na naszej przyrodniczej ścieżce:
Tymczasem na brzegu, w coraz mocniej grzejącym słońcu, wygrzewały się piękne gęgawy:
I jeszcze perkoz dwuczuby:
Oraz parka krzyżówek:
Natomiast na zakończenie naszej porannej wycieczki, interesujące spotkanie z dzięciołem zielonosiwym. Co ciekawe, jego głos słyszałam tego poranka już dużo wcześniej, ale dopiero przed samą Rudą Sułowską udało mi się go namierzyć:
W pobliżu dzięcioła siedziała sobie wrona:
I jeszcze jeden przystanek:
Zaraz za nim, krótkie spotkanie z łyską...:
...i znów jesteśmy w Rudzie Sułowskiej:
(wróbel)
I zakończenie naszej wędrówki po ścieżce przyrodniczej (przypominam, że szliśmy nią od końca;)):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz