niedziela, 9 czerwca 2019

Spotkanie z dropem, najcięższym latającym ptakiem na ziemi.

O spotkaniu z dropem marzy niemal każdy birdwatcher. Obserwatorzy ptaków gotowi są przejechać setki, a nawet tysiące kilometrów, by tylko zobaczyć tego niezwykłego ptaka. Jak czytam w moim przewodniku, dropy to ptaki rozległych równin i stepów, krzewiastych pustyń, ugorów i otwartych stoków. Są duże i masywne o długich mocnych nogach. Waga samca może dochodzić aż do 16 kilogramów. Samice są dużo mniejsze (do 5 kilogramów) i mniej jaskrawo ubarwione. Dropy są niezwykle płochliwe, stąd ich obserwacje możliwe są tylko z dalszej odległości. Bardzo charakterystyczne dla tego gatunku są niezwykle widowiskowe toki, podczas których samce, można powiedzieć, "przewracają" swe pióra "na lewą stronę". Wyglądają wtedy jak wielkie pierzaste kule, o czym mieliśmy okazję przekonać się na własne oczy. Jak już wspominałam wcześniej, dropy były głównym celem naszego wyjazdu nad Jezioro Nezyderskie. Kiedy już dowiedzieliśmy się, gdzie znajduje się ich miejscówka, z samego rana w sobotę udaliśmy się do Andau, gdzie można zobaczyć ich toki. Po samochodach zaparkowanych wzdłuż drogi przylegającej do rozległej polany, zorientowaliśmy się, że jesteśmy w dobrym miejscu. Zatrzymaliśmy się więc, spojrzeliśmy przez lornetkę i...naszym oczom ukazało się całe stado dropów. Miejsce naprawdę przepiękne. Ptaki były daleko od nas do tego obserwacje utrudniał silny wiatr, co skutkowało tym, że musieliśmy robić zdjęcia ze statywu. Ciężko było też wysiadać z samochodu, bo wiało naprawdę dotkliwie i do tego było dość zimno. Oczywistym jednak było dla nas, że bez dokumentacji fotograficznej i filmowej tych pięknych ptaków się nie obejdzie. Najpierw zobaczyliśmy dwa samce, z których jeden (ten po prawej) znajdował się już na etapie "przemiany" w pierzastą kulę;):

Następnie uwieczniliśmy spacer kolejnych trzech ogromnych samców, które dla odmiany znajdowały się w początkowej fazie toków. A poznać można to było po ich dostojnym chodzie oraz po coraz bardziej wyraźnym zadzieraniu ogonów do góry (chyba od ogona właśnie zaczyna się to przewracanie pierza na lewo):

Warto zwrócić uwagę na piękne kolory samców, które charakteryzują się rudo-rdzawym wierzchem ciała, białym spodem oraz szaro-płową szyją:

Jeden z samców zadziera głowę do góry i lustruje okolicę:


Można to obejrzeć również na filmiku:

Chwilę później dostrzegliśmy jednego z samców, który już "przemienił się" w białą kulę i dumnie prezentował swoje godowe upierzenie:

Zapraszam też do obejrzenia filmiku, pod koniec którego samiec wykonuje gwałtowne ruchy, aby lepiej się zaprezentować. Trzeba przyznać, że trudno się zorientować gdzie jest przód a gdzie tył;). Na filmiku widać też jak bardzo wiało w czasie naszego pobytu w Andau:

Być może samiec starał się zainteresować sobą przechadzającą się nieopodal samicę:

Jak widać, samice są dużo skromniej ubarwione niż samce:




Mimo szarpiącego włosy i uszy wiatru, cudownie było tak stać i obserwować te wspaniałe ptaki:


I filmik:

A tu grupka samców, dumnie przechadzających się wśród falujących na wietrze traw:

Zadarte ogony zapowiadają rychłą przemianę w pierzaste kule:




I filmiki, na których wspaniale, z bliska widać dostojne samce. Na drugim i trzecim w tle możemy zaobserwować przelatującego na dalszym planie samca błotniaka stawowego:



Dalsze fotki:




Fajnie wyglądają z takim wyciągniętymi szyjami. Jak widać, było ich całkiem sporo, chyba gdzieś około 9 osobników (na zdjęciu 5 samców):



I kolejna biała kula:







Dropy w towarzystwie saren. Warto zauważyć, że ptaki niewiele ustępują im wielkością:






Atmosfera była niezwykła, birdwatcherzy w ciszy obserwowali i fotografowali ptaki. Zresztą z powodu wiatru, trudno było rozmawiać;). Następnego dnia znów pojechaliśmy w to miejsce. Ptaki znowu dopisały:



Ogromnym ptaszorom znów towarzyszyły błotniaki stawowe. Na zdjęciu samiec:








Ujęcia z bliska:





(to chyba jeszcze z poprzedniego dnia)

To nie "podwójny" drop, tylko dwa ptaki bardzo blisko siebie;):

I znowu filmiki:). Dużo ich zrobiliśmy ale jak tu nie nagrywać tych wspaniałych ptaków:


Po południu obserwowaliśmy dropy z drugiej strony polany, chowając się przed wiatrem na jednej z tamtejszych czatowni. Akurat natrafiliśmy na tańce godowe jednego z samców i zrobiliśmy ciekawą dokumentację zdjęciową oraz filmową. Razem z nami, w czatowni byli też inni obserwatorzy, stąd ich głosy słychać na filmikach:



 



Wygląda trochę jak jakiś dziwny zwierzak. Trudno ocenić, gdzie ma głowę a gdzie kuper;):



 I filmiki z tokującym samcem. Warto zwrócić uwagę na jego niezwykłe, trochę jakby agresywne zachowania godowe:


Oprócz dropów, podczas naszego pobytu przy polanie w Andau, zobaczyliśmy, poza sarnami i błotniakami stawowymi, dodatkowo stado krów:

Jak również zająca:

I fotka miejsca, w którym obserwowaliśmy dropy:

Malowniczo położona czatownia (ale to nie ta, na której byliśmy):


Bardzo się cieszę, że udało nam się zobaczyć te piękne ptaki. Tym bardziej, że kiedy pojechaliśmy do Andau trzeciego dnia...żadnego dropa nie było. Jak się zatem okazuje, jednak nie zawsze można je tam zobaczyć. Nam jednak udało się spełnić jedno z naszych największych ornitologicznych marzeń. Dlatego, mimo braku dropów, z uśmiechem i niezwykłymi wspomnieniami, ruszyliśmy na dalszy birdwatching...:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz