W długi weekend 9-11 listopada wybraliśmy się z Mężem do Doliny Baryczy. Chcieliśmy zobaczyć co ciekawego dzieje się w jednej z najlepszych ptasich miejscówek na Dolnym Śląsku. Nie spodziewaliśmy się jakichś niezwykłych obserwacji, jednak przyroda jak to przyroda - zawsze potrafi zaskoczyć. Ale po kolei. Zatrzymaliśmy się w Starym Młynie w Niesułowicach. Byliśmy tam już ze dwa lata temu i bardzo nam się tam podobało. Tym razem również było super, fajna atmosfera i dobre jedzenie. Do tego blisko do interesujących nas stawów. Pogoda niestety była badziewna, bo było ponuro i zimno, ale trudno, to jest ryzyko wpisane w birdwatching. Po przyjeździe na miejsce i zjedzeniu obiadu, udaliśmy się na staw w Grabownicy. Zbliżając się do wieży obserwacyjnej już z daleka usłyszeliśmy głośne gęganie gęsi pomieszane z klangorem żurawi. A kiedy wyszliśmy na sam szczyt czatowni, naszym oczom ukazało się pokaźne stado tzw. szarych gęsi, składające się z co najmniej trzech gatunków. Wśród nich udało nam się zidentyfikować gęsi białoczelne, gęsi zbożowe i - najliczniej u nas występujące - gęgawy. Te ostatnie też, jako jedyne z gęsi szarych, wyprowadzają u nas lęgi. Przy czym, niektóre z gęgaw są osiadłe i nie odlatują na zimę. Mają jednak status nielicznych. Natomiast gęsi białoczelne i gęsi zbożowe pojawiają się w naszym kraju na tzw. przelotach, oba gatunki bardzo licznie. Przy czym część gęsi zbożowych dodatkowo też u nas zimuje (dane oczywiście z Collinsa). Nasze obserwacje potwierdziły te statystyki, przynajmniej w odniesieniu do gęgaw, których nie było aż tak dużo i co do gęsi zbożowych, których było wprost zatrzęsienie. Przy czym bardzo możliwe, że wśród gęsi zbożowych, były także osobniki z podgatunku tzw. gęsi tundrowych oraz mogły też wśród tego stada "zamieszać się" gęsi krótkodziobe. Zarówno tundrowe jak i krótkodziobe są bardzo podobne do zbożowych i na dzień dzisiejszy moje umiejętności w rozróżnianiu tych dwóch gatunków i jednego podgatunku są, szczerze mówiąc, znikome. Dlatego też, pozostanę przy tym, że wszystkie gęsi, które nie są gęgawami ani gęsiami białoczelnymi to gęsi zbożowe;). Dobra, tyle ornitologicznej gadki, teraz czas na konkrety. Wieczór z gęsiami był naprawdę wspaniały. Miło było tak stać i obserwować pływające i pluszczące się w wodzie ptaki, słuchać ich gęgania, jak również dochodzącego z oddali klangoru żurawi. Trochę dokuczliwe były zimno i wiatr, ale na samym szczycie czatowni było zadaszenie, co pozwoliło nam się nieco osłonić przed tymi nieprzyjemnymi zjawiskami atmosferycznymi. Poniżej zamieszczam fotki gęsi, efekt naszych listopadowych obserwacji:
(na zdjęciach poniżej są gęgawy, co można poznać po dużych całych różowawych dziobach)
Czasem poszczególne grupki gęsi podrywały się w powietrze, by okrążyć staw i zaraz usiąść na nim z powrotem:
Poniżej gęsi białoczelne i zbożowe. Te pierwsze możemy poznać po białej plamie u nasady dzioba, natomiast ich zbożowe krewniaczki mają ciemne głowy i ciemne dzioby z małą różową plamką:
(w towarzystwie cyraneczek)
Jak widać, zdecydowanie dominowały gęsi zbożowe:
(wraz z cyraneczkami)
(gęsi zbożowe i cyraneczki)
(zbożówki i białoczółki jak to się je określa w ptasiarskim slangu;))
Gęś białoczelna na pierwszym planie oraz dwie widniejące nieco wyżej na zdjęciu, a reszta to zbożówki:
(zbożowe i białoczelne)
Jak wspominałam, na tym stawie gęgaw nie było tak dużo:
(cztery z przodu to gęgawy, a z tyłu białoczółki)
(gęś zbożowa po lewej)
Zapraszam również do obejrzenia filmiku z chlapiącymi się w wodzie gęsiami. Na nagraniu możemy nadto posłuchać gęgania gęsi i klangoru żurawi. Naprawdę, cudne dźwięki:
Poza gęsiami, na Grabownicy zaobserwowaliśmy również (licząc od pierwszego planu fotek) bieliki, stado mew i łabędzie krzykliwe:
Tu jeszcze duże stado mew na wodzie:
Pośród gęsi leniwie pływały wspomniane wyżej cyraneczki:
W oddali, na stawie, wypoczywały łabędzie krzykliwe:
Wszystkiemu z zainteresowaniem przyglądała się czapla siwa, nieśmiało wychylając się zza pasa nadwodnych trzcin:
Ponieważ dzień w listopadzie jest już krótki i pogoda akurat była nieciekawa, dość szybko zaczęło się ściemniać. Postanowiliśmy podjechać jeszcze na stawy w Potaszni. Na miejscu ponownie spotkaliśmy stadko gęsi, choć już nie takie duże jak w Grabownicy:
W stadzie tym zdecydowaną większość stanowiły gęgawy. Pomiędzy nimi pływał również łabędź niemy:
Z łabędziem niemym:
A po drugiej stronie ścieżki, w niewielkim bajorku taplały się młode łabędzie nieme:
Jak widać, nasz pobyt w Dolinie Baryczy rozpoczął się bardzo obiecująco. A to jeszcze nie koniec ptasich niespodzianek;). O tym jednak będzie już w następnym poście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz