Znad morza prosto do Legnicy. 09 lutego wybraliśmy się z Mężem na jedną z naszych ulubionych miejscówek za kąpieliskiem Kormoran. W poprzednich dniach nieco lało, więc na drodze pojawiły się wielkie kałuże i błoto. Była to zatem trasa z przeszkodami, ale warto było ubrudzić sobie buty;). Ptaków było dużo i były ciekawe gatunki:). Jako pierwszą zobaczyliśmy znaną wszystkim bogatkę:
A chwilę później wielka niespodzianka. Kiedy omijając kałuże, weszliśmy w rosnące przy drodze chaszcze, na jednym z drzew zobaczyliśmy...dzięcioła zielonosiwego. To pierwsza nasza obserwacja tego gatunku w Legnicy. Zresztą do tej pory widzieliśmy go jedynie parę razy, w tym w drodze do zamku Grodziec, Bieniowic i w Dolinie Baryczy. Zupełnie nie spodziewaliśmy się go w Legnicy bo raczej nie jest to ptak miastowy. Ale i miejscówka w sumie nie przypomina terenów miejskich. To chaszcze i zarośla, sprzyjające ciekawym obserwacjom. Wracając do naszego niespodziewanego gościa, warto przypomnieć że dzięcioł zielonosiwy jest bliskim krewniakiem dzięcioła zielonego, którego stałą miejscówką jest z kolei park legnicki. Jest jednak od niego nieco mniejszy, ma mniejszą czerwoną czapeczkę (tzn. samiec bo samica nie ma jej w ogóle) i szarą głowę (u dzięcioła zielonego jest płowa). Poza tym dzięcioł zielony ma sporą czarną maskę wokół oczu, a u dzięcioła zielonosiwego czarny jest tylko obszar ciągnący się od oczu do dzioba, co fachowo nazywa się kantarkiem:). Reszta upierzenia, utrzymana w tonacji oliwkowo-zielonej, jest u obu gatunków bardzo podobna. Obserwowany przez nas osobnik wyjadał szkodniki spod kory drzewa. Prezentował się przy tym niezwykle malowniczo. Co ciekawe, gdybyśmy nie zboczyli z głównej ścieżki w krzaki, najpewniej byśmy go nie zobaczyli. Jak zatem widać, błoto i kałuże okazały się naszymi sprzymierzeńcami;):
Nagraliśmy też filmik z udziałem tego pięknego dzięcioła:
Chwilę później, nadeszli jacyś ludzie i spłoszyli dzięcioła. W pobliżu natomiast pojawiła się modraszka:
Kiedy wyszliśmy już z plątaniny krzaków, naszym oczom okazał się kolejny ciekawy obrazek - stadko żerujących na błotnistej drodze potrzosów, a wśród nich kolorowy szczygieł:
(szczygieł)
(potrzosy na dalszym planie)
(potrzosy i szczygieł)
(potrzosy; z tego co widzę, chyba są to samce w szatach zimowych)
W pewnym momencie, na jednym z drzew rosnących przy drodze, przysiadła sójka:
W pobliżu siedział również mazurek:
W dalszej części naszego spaceru, na jednym z słupów energetycznych, udało nam się wypatrzeć myszołowa:
Po chwili drapieżnik wzbił się do lotu i zaczął krążyć w powietrzu:
Ale to nie koniec niespodzianek. Kiedy myszołów, po zrobieniu paru kółek nad naszymi głowami, usiadł w końcu na trawie, okazało się, że towarzyszą mu jeszcze dwa inne osobniki. Trzy myszołowy naraz, to rzadko spotykany widok:
Po chwili, jeden z nich znów wzbił się w powietrze...:
...i ponownie zaczął krążyć nad nami (piękne ujęcia autorstwa Męża:)):
Na ziemi natomiast, również było ciekawie. Zaraz przed nami, przy jednej z kałuż, zatrzymał się na chwilę uroczy żółciutki trznadel:
I jeszcze filmik z trznadlem (w tle słychać świergot mazurków):
No i mazurki...a w zasadzie cała mazurkowa masa. Zdjęcia tego nie oddają (niestety), ale ptaki wyglądały po prostu przepięknie, kiedy całą chmarą przemieszczały się z jednego krzewu na drugi, "świecąc" w słońcu beżowymi skrzydłami. A kiedy siedziały na gałęziach wyglądały jak choinkowe ozdoby. Nie mogłam się napatrzeć:
Naprawdę, duże stado. Często się słyszy, że liczebność wróbli, w tym mazurków, spada. Może i tak jest, ale chyba nie w Legnicy;):
Raz na jednym krzewie, raz na drugim, czasem też na ziemi. Wszędzie gdzie się da, byle tylko jedzenie było;):
Urocze:). Mazurki od wróbli możemy odróżnić po kasztanowej czapeczce i czarnych dużych kropkach na policzkach. Poza tym, wróble zadomowiły się głównie w miastach a mazurki preferują pola i łąki:
To tyle w dzisiejszym poście. Krótki spacerek i tyle gatunków. Wiele jest takich miejscówek - perełek. I wiele z nich jest na wyciągnięcie ręki. Jedyne co trzeba, to wyjść choć na chwilę z domu, zabierając lornetkę oraz aparat. I sukces gwarantowany;).
A chwilę później wielka niespodzianka. Kiedy omijając kałuże, weszliśmy w rosnące przy drodze chaszcze, na jednym z drzew zobaczyliśmy...dzięcioła zielonosiwego. To pierwsza nasza obserwacja tego gatunku w Legnicy. Zresztą do tej pory widzieliśmy go jedynie parę razy, w tym w drodze do zamku Grodziec, Bieniowic i w Dolinie Baryczy. Zupełnie nie spodziewaliśmy się go w Legnicy bo raczej nie jest to ptak miastowy. Ale i miejscówka w sumie nie przypomina terenów miejskich. To chaszcze i zarośla, sprzyjające ciekawym obserwacjom. Wracając do naszego niespodziewanego gościa, warto przypomnieć że dzięcioł zielonosiwy jest bliskim krewniakiem dzięcioła zielonego, którego stałą miejscówką jest z kolei park legnicki. Jest jednak od niego nieco mniejszy, ma mniejszą czerwoną czapeczkę (tzn. samiec bo samica nie ma jej w ogóle) i szarą głowę (u dzięcioła zielonego jest płowa). Poza tym dzięcioł zielony ma sporą czarną maskę wokół oczu, a u dzięcioła zielonosiwego czarny jest tylko obszar ciągnący się od oczu do dzioba, co fachowo nazywa się kantarkiem:). Reszta upierzenia, utrzymana w tonacji oliwkowo-zielonej, jest u obu gatunków bardzo podobna. Obserwowany przez nas osobnik wyjadał szkodniki spod kory drzewa. Prezentował się przy tym niezwykle malowniczo. Co ciekawe, gdybyśmy nie zboczyli z głównej ścieżki w krzaki, najpewniej byśmy go nie zobaczyli. Jak zatem widać, błoto i kałuże okazały się naszymi sprzymierzeńcami;):
Nagraliśmy też filmik z udziałem tego pięknego dzięcioła:
Chwilę później, nadeszli jacyś ludzie i spłoszyli dzięcioła. W pobliżu natomiast pojawiła się modraszka:
Kiedy wyszliśmy już z plątaniny krzaków, naszym oczom okazał się kolejny ciekawy obrazek - stadko żerujących na błotnistej drodze potrzosów, a wśród nich kolorowy szczygieł:
(szczygieł)
(potrzosy na dalszym planie)
(potrzosy i szczygieł)
(potrzosy; z tego co widzę, chyba są to samce w szatach zimowych)
W pewnym momencie, na jednym z drzew rosnących przy drodze, przysiadła sójka:
W pobliżu siedział również mazurek:
W dalszej części naszego spaceru, na jednym z słupów energetycznych, udało nam się wypatrzeć myszołowa:
Po chwili drapieżnik wzbił się do lotu i zaczął krążyć w powietrzu:
Ale to nie koniec niespodzianek. Kiedy myszołów, po zrobieniu paru kółek nad naszymi głowami, usiadł w końcu na trawie, okazało się, że towarzyszą mu jeszcze dwa inne osobniki. Trzy myszołowy naraz, to rzadko spotykany widok:
Po chwili, jeden z nich znów wzbił się w powietrze...:
...i ponownie zaczął krążyć nad nami (piękne ujęcia autorstwa Męża:)):
Na ziemi natomiast, również było ciekawie. Zaraz przed nami, przy jednej z kałuż, zatrzymał się na chwilę uroczy żółciutki trznadel:
I jeszcze filmik z trznadlem (w tle słychać świergot mazurków):
No i mazurki...a w zasadzie cała mazurkowa masa. Zdjęcia tego nie oddają (niestety), ale ptaki wyglądały po prostu przepięknie, kiedy całą chmarą przemieszczały się z jednego krzewu na drugi, "świecąc" w słońcu beżowymi skrzydłami. A kiedy siedziały na gałęziach wyglądały jak choinkowe ozdoby. Nie mogłam się napatrzeć:
Naprawdę, duże stado. Często się słyszy, że liczebność wróbli, w tym mazurków, spada. Może i tak jest, ale chyba nie w Legnicy;):
Raz na jednym krzewie, raz na drugim, czasem też na ziemi. Wszędzie gdzie się da, byle tylko jedzenie było;):
Urocze:). Mazurki od wróbli możemy odróżnić po kasztanowej czapeczce i czarnych dużych kropkach na policzkach. Poza tym, wróble zadomowiły się głównie w miastach a mazurki preferują pola i łąki:
To tyle w dzisiejszym poście. Krótki spacerek i tyle gatunków. Wiele jest takich miejscówek - perełek. I wiele z nich jest na wyciągnięcie ręki. Jedyne co trzeba, to wyjść choć na chwilę z domu, zabierając lornetkę oraz aparat. I sukces gwarantowany;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz