sobota, 11 kwietnia 2020

Gągoły, potrzeszcze, czajki, wąsatki...to wszystko w Goliszowie.

Jak już wspominałam w poprzednim poście, Goliszów, w ciągu minionego roku, urósł do rangi naszej ulubionej ptasiej miejscówki. Ptaków tam jest zatrzęsienie i prawie za każdym razem kiedy tam jedziemy, spotykamy jakieś ciekawe gatunki. Dziś parę marcowych migawek. Goliszów dopiero się rozkręca a już wiele się dzieje. Po raz pierwszy w tym roku pojechaliśmy tam 08 marca. I od razu udało nam się zaobserwować gęgawy:

Na stawach było też dużo łysek:

W trawie natomiast buszowały skowronki. Może mi się wydaje, ale mam wrażenie, że w tym roku zawitały do nas wyjątkowo wcześnie. Być może to zasługa bardzo ciepłej zimy. Poniżej jeden z tych uroczych polnych śpiewaków:

Na jednym z drzew natomiast, zobaczyliśmy myszołowa:


Ponadto, zaobserwowaliśmy wielkie stado saren:




I fotki pięknych trzcinowisk. Jeszcze rudych po zimie (z czasem pewnie się zazielenią):


Na kolejny objazd goliszowskich stawów wybraliśmy się 14 marca. Tym razem ptaków było zatrzęsienie. Zauważyliśmy, że w Goliszowie, jeżeli chodzi o pola, królują potrzeszcze. Jest ich tam naprawdę mnóstwo. I bardzo dobrze, bo są to ptaki niepłochliwe i bardzo fotogeniczne. Poniżej sesje zdjęciowe potrzeszczy:





Zapraszam też do obejrzenia filmiku z potrzeszczem, na którym widać (i słychać) jak śpiewa. W potrzeszczach zawsze mnie fascynuje to, jak potrafią zrobić przy śpiewie z małego dzioba taką wielką "paszczę";). Dzięki niej potrzeszcze to pogromcy wszelkiego robactwa;):

I kolejny potrzeszcz. Tym razem było to spotkanie naprawdę bliskiego stopnia. Dzięki temu Mąż sporządził naprawdę piękną dokumentację fotograficzną:






I jeszcze jeden filmik ze śpiewającym potrzeszczem. Tu widać nawet język w "paszczy":

Tymczasem, spośród sadzonek (chyba ziemniaków), ktoś bacznie nam się przyglądał:


Otrzymaliśmy też wyrazy poszanowania;):


Parę kroków dalej jeszcze jeden potrzeszcz:


Kiedy natomiast dojechaliśmy na same stawy, na wodzie zobaczyliśmy łabędzie nieme:


Chwilę później naszym oczom ukazały się dwie pary gągołów (biało-czarne to samce a brązowe to samice):



Samiec:

Samiec i dwie samice:

Samice:

Próba zalotów do jednej z samic:


Para gągołów:

I, oczywiście, łyskowa brygada szturmowa;). Chyba każdy szanujący się kompleks stawowy, ma swoje stado łysek;):



Na fotkach poniżej dość dobrze widać czerwone oczy łysek:



Kiedy tak staliśmy i obserwowaliśmy te urocze chruściele, w trzcinach przy stawie zrobiło się jakieś zamieszanie. Szelest trzcin i charakterystyczne ćwierkanie - tak, to mogły być tylko wąsatki. To fascynujące ptaki ale trudne w obserwacji z powodu swej niezwykłej ruchliwości. Nie usiedzą w miejscu ani na chwilę; ciągle skaczą i przelatują z trzciny na trzcinę. Fotograf robi co może, ale ma na to najczęściej parę sekund, czasami minut. Tym razem, musieliśmy się zmieścić w około 30 sekundach. Ale Mężowi udało się zrobić dwa fajne ujęcia, na których pięknie widać wąsatki:
(poniżej w środku i z prawej dwa wąsate samce, a po lewej samica)

Tu lepiej widać:

I przepiękny samiec. Chyba nie muszę wyjaśniać skąd wzięła się nazwa gatunku;):


Wąsatki jak to wąsatki, narobiły szumu, po czym odleciały, nie wiadomo gdzie. Tymczasem na wodach jednego ze stawów, pojawili się kolejni goście, tym razem gęgawy:




Ponadto, łabędzie nieme:

A nad nami - majestatyczny kruk:

Pięć czapli białych:

Jak również para myszołowów. Trochę się wzajemnie dziobały i trudno mi było ocenić czy były to ptaki tej samej płci, które ze sobą rywalizowały, czy też odbywająca gody para drapieżników:



Na stawach położonych w głębi kompleksu ponownie spotkaliśmy łabędzie nieme:

W oddali, na polu, jeszcze jedna grupka czapli białych. Zdjęcie już jednak wyszło kiepsko z powodu drgającego z ciepła powietrza:

Kiedy przejechaliśmy parę metrów dalej, na następnym, jeszcze nie napełnionym po zimie stawie, zobaczyliśmy pokaźne stado czajek:









Jak widać, ptaków było naprawdę sporo. Stadne żerowanie wskazuje, że czajki prawdopodobnie nie wkroczyły jeszcze w fazę rozmnażania się. Wówczas bowiem, zwykle żerują w parach i w sezonie lęgowym raczej nie spotyka się takich stad:






Następna goliszowska wycieczka odbyła się już trzy dni później, czyli 17 marca. Tym razem, udało nam się zobaczyć parę perkozków:

Ponadto, pięknie zapozował nam łabędź niemy:





Oczywiście, nie zabrakło też łysek:

Na fotce poniżej, łyska pałaszuje coś co wyjęła z wody:

A na zakończenie kowalik:


Jak widać, w Goliszowie ciągle coś się dzieje. Aż dziwne, że tak mało ludzie wie o tej ptasiej miejscówce. Ale myślę, że to dobrze, bo dzięki temu, zarówno ptaki jak i my, możemy tam wypoczywać spokojnie:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz