Ciężko usiedzieć w domu, kiedy za oknem taka piękna pogoda. Niemniej jednak, mając na uwadze obecne ograniczenia w poruszaniu się, w dniu 18 marca wybraliśmy się z Mężem w bardzo odludne miejsce, do Sędziszowej. Postanowiliśmy przespacerować się jednym z wyznaczonych tam szlaków turystycznych (wtedy jeszcze nie były zamknięte). Było naprawdę cudnie. Żadnych ludzi, tylko my, piękna pogoda i, oczywiście, ptaki:
Kiedy minęliśmy widoczne na zdjęciu powyżej wzniesienie, zobaczyliśmy sporych rozmiarów myszołowa. Początkowo siedział na ziemi (najpewniej udało mu się coś upolować):
Jednak, kiedy nas zobaczył, usiadł na jednym z pobliskich drzew. Jak widać, był to osobnik sporych rozmiarów:
Nagraliśmy też dwa filmiki z udziałem myszołowa:
Na tym filmiku dość dobrze widać, że jest to myszołów "wielkogabarytowy";):
Po jakimś czasie myszołów wzbił się w powietrze i zrobił parę okrążeń nad naszymi głowami:
W tym miejscu mała ciekawostka. Mąż, fotografując myszołowa w locie, przy okazji zrobił też fotkę lecącej musze, która wyszła całkiem nieźle;):
Po obserwacji myszaka, ruszyliśmy dalej, w stronę pobliskich pól. Po drodze zaobserwowaliśmy biegnącą sarnę:
Natomiast, kiedy zbliżaliśmy się do pól, zobaczyliśmy samca zięby:
Tymczasem, na samych polach, było zatrzęsienie skowronków i trznadli. O ile w przypadku tych pierwszych łatwiej jest usłyszeć śpiew niż jego wykonawcę, to w przypadku drugich, można delektować się pełnią jaskrawych barw upierzenia. Niemniej jednak, udało nam się wykonać przyzwoite (jak na gatunek) zdjęcia skowronka:
A teraz fotki pięknych żółciutkich trznadli:
Nagraliśmy też parę filmików z udziałem trznadli, do których obejrzenia zachęcam. W tle słychać piękne trele skowronków:
Poza trznadlami, spotkaliśmy też potrzeszcze, które w tym sezonie powinny zdobyć tytuł gatunku wiosny 2020, bo po prostu jest ich wszędzie zatrzęsienie. Patrząc na potrzeszcza, można zauważyć, że jest to bliski krewniak trznadla, głównie za sprawą kształtu dzioba, oczu oraz ułożenia wzorów na skrzydłach. Zasadnicza różnica to oczywiście kolorystyka; trznadel jest bowiem jaskrawo ubarwiony, natomiast potrzeszcz to, można powiedzieć, jego czarno-białe wydanie. Zdecydowane różnice występują natomiast w śpiewie osobników wymienionych gatunków. Poniżej sesje zdjęciowe spotkanych w Sędziszowej potrzeszczy:
W tym miejscu warto dodać, że podczas naszego spaceru, spod naszych nóg (czasami wręcz dosłownie) wylatywały nam...kuropatwy. Obserwacja tych ptaków jest dla fotografa niezwykle frustrująca. Ptaki te bowiem tak doskonale się maskują, że zupełnie ich nie widać gdy siedzą nieruchomo w polu. Kiedy człowiek do nich się zbliża, nagle z furkotem wzbijają się w powietrze. Najczęściej okazuje się wówczas, że kuropatwy znajdowały się na wyciągnięcie ręki (albo raczej obiektywu), ale fotek, oczywiście, nie udaje się zrobić. Kiedy ptaki lecą, można, oczywiście, próbować wyczaić gdzie wylądują, a następnie udać się w kierunku tego miejsca. Jednak kiedy już tam się dochodzi, ptaków znowu nigdzie nie widać. Aż do czasu kiedy znów uciekną spod nóg i fotki znów nie uda się zrobić. Tak właśnie wygląda obserwacja kuropatw i tak też wyglądała tym razem. No cóż...nie można zobaczyć kuropatwy, która nie chce być zauważona;). Wracając do ptaków, które udało nam się w czasie naszego spaceru sfotografować, warto wymienić pięknego rudzika, którego Mąż wypatrzył wśród gałęzi i któremu zrobił bardzo udaną fotkę:
Natomiast, kiedy już schodziliśmy z wzniesienia w stronę samochodu, ponownie zobaczyliśmy krążącego nad nami myszołowa:
Jeszcze krótki filmik z udziałem drapieżnika:
A na zakończenie posta - urocza, myślę, że znana wszystkim - bogatka:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz