wtorek, 15 września 2020

Kania czarna w Goliszowie.

W dzisiejszym poście parę słów o naszej goliszowskiej wycieczce w dniu 23 czerwca. Wybraliśmy się tam po południu, koło godziny 18-ej. Pogoda była piękna i ptaków też było sporo. Na stawach zaraz przy wjeździe do kompleksu w Goliszowie zobaczyliśmy łyski:


Jak również łabędzie nieme:




Promienie słońca pięknie odbijały się w tafli największego w Goliszowie stawu:


W trzcinach natomiast, tuż przy brzegu, przycupnęły czaple siwe:







Pojawiły się również pierwsze puchate maluchy - perkozy dwuczube zaczęły wyprowadzać na głębokie wody swoje pasiaste pisklęta, jak również łyski, których pociechy w trakcie naszego pobytu wypoczywały na dywanach trzcin falujących na wodzie, tuż przy samym brzegu:
(na wodzie perkoz dwuczuby z młodym, a dalej, na trzcinach - młoda łyska)

(tu perkoz z dwoma młodymi, a na trzcinach również dwie młode łyski)


(dorosła łyska, zapewne jeden z rodziców młodych łysek)

I uroczy perkozi pasiaczek:




W dalszej części kompleksu ponownie zobaczyliśmy stadka łysek:


Oraz łabędzie nieme:

Nad naszymi głowami natomiast, tłumnie przelatywały szpaki:


W pewnym momencie znad stawu znajdującego się po prawej stronie od wjazdu do Goliszowa poderwał się jakiś drapieżny ptak. Przeleciał nad stawem i usiadł na czubku jednego z drzew. Zaczęliśmy więc powoli skradać się w jego stronę, chowając się wśród trzcin. Początkowo myślałam, że to pewnie myszołów, ale po obejrzeniu ptaka przez lornetkę, powzięłam wątpliwości, gdyż kształt głowy drapieżnika był wybitnie niemyszołowaty. Poza tym ogólnie sylwetka ptaka była zdecydowanie za smukła jak na myszaka, który jest bardziej krępy i przysadzisty:








Im bliżej byliśmy ptaka, tym bardziej byłam przekonana, że mamy do czynienia z kanią. Najpierw, oczywiście, pomyślałam o rudej, jako o tej częściej w okolicy spotykanej. Jednak, jak na kanię rudą, trochę mało było rudego w upierzeniu naszego ptasiego modela. Poza tym, kiedy drapol poderwał się do lotu, zobaczyliśmy tylko niewielkie wcięcie w ogonie, a u kani rudej, wcięcie jest naprawdę głębokie. Pomyślałam więc o kani czarnej, ale nie byłam pewna. Dopiero, po powrocie do mieszkania i skontaktowaniu się z naszym znajomym ptasiarzem, otrzymałam potwierdzenie obserwacji - kania czarna, osobnik młodociany. Bardzo się ucieszyłam, bo zobaczyliśmy ją pierwszy raz i w ten sposób nasza krajowa lista znów powiększyła się o nowy gatunek. Poza tym jest to już kolejny gatunek zaobserwowany na goliszowskich stawach. Lista ta ciągle się wydłuża - wspaniale:). Zanim zaprezentuję dalsze fotki, parę słów o kani czarnej. Ma ona u nas status (podobnie jak ruda) wL2, co oznacza - ptak wędrowny, lęgowy bardzo nieliczny. Od swojej bliskiej krewniaczki różni się, jak już wspomniałam, znacznie mniej wciętym ogonem i szarobrązowym upierzeniem (nie rdzawym). Jak kiedyś przeczytałam, w jednym z ptasich opracowań, głównym miejscem występowania obu kań w Polsce jest Wielkopolska. Ptaki te żyją również na Dolnym Śląsku, na Pomorzu, Warmii i Mazurach, ale zdecydowana ich większość występuje w zachodniej Polsce. Wracając do "naszej" kani, udało nam się podejść naprawdę blisko i zrobić ciekawe fotki:




Ptak był bardzo cierpliwy i nie wykazywał się zbytnią płochliwością. W końcu jednak znudziło mu się siedzenie na czubku drzewa i wzbił się w powietrze. Zrobił parę kółek nad stawem, po czym gdzieś się oddalił:

Na prezentowanych zdjęciach widać minimalne wcięcie w ogonie ptaka:












Dla porównania, załączam fotki kani rudej w locie (osobnik dorosły), na których widać głębokie wcięcie w ogonie ptaka i wyraźnie rude barwy upierzenia:


I jeszcze prawdziwe fotograficzne perełki młodej kani czarnej z opisywanej wycieczki:





Nagraliśmy jeszcze chybotliwy filmik z udziałem opisywanej bohaterki, do którego obejrzenia zapraszam. Co nieco tam widać, powiedzmy;):

Po odlocie kani, udaliśmy się w jeszcze dalszą część goliszowskiego kompleksu, gdzie przy jednym ze stawów zobaczyliśmy młodocianego gąsiorka:



Na dalszym stawie natomiast zobaczyliśmy dokazujące w wodzie krzyżówki. Kaczek było naprawdę sporo i tak szalały po stawie, że aż wzniecały fontanny:



Kolejna spora grupa krzyżówek, wylegiwała się w słońcu, na brzegu:

Nad krzyżówkami górowały dwie dostojne gęgawy:


Chwilę później, na łodzi znajdującej się na stawie, przycupnęły dwie młodociane pliszki siwe:


Wyglądały niezwykle malowniczo na tej łodzi, w świetle popołudniowego słońca:






I na zakończenie posta, krajobrazowe ujęcie fragmentu goliszowskiego kompleksu:

Jak widać, to była niezwykle udana wycieczka - piękna pogoda, dużo ptaków, w tym nowy dla nas gatunek. Czego ptasiarz może chcieć więcej;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz