Jak wspominałam w poprzednim poście, na moim blogu zaczyna się jesień. Wprawdzie z miesięcznym opóźnieniem (w stosunku do kalendarzowo wyznaczonej pory), ale co tam;). W dniu 04 października, korzystając z w miarę ładnej pogody (o co w tym roku jest wyjątkowo trudno), wybraliśmy się z Mężem do parku. Spacerek był bardzo owocny, udało nam się "ustrzelić" kilka ciekawych gatunków, w tym tytułowego bohatera - rudzika. Zacznę jednak od początku. Na wejściu do parku, na samym czubku jednego z drzew, udało nam się zobaczyć kowalika. Zdjęcia zrobione zostały pod światło, stąd widoczność na nich nie jest najlepsza. Niemniej jednak zapewniam, że na poniższych fotkach znajduje się kowalik;):
Tu już trochę lepiej widać gatunek:
W pobliżu kowalikowego drzewa harcowały wiewiórki, jak zwykle bardzo aktywne jesienią. Najpierw zobaczyliśmy brunatną, która jednak szybko się ulotniła:
Chwilę później w zasięgu naszego obiektywu pojawiła się "typowa" ruda przedstawicielka gatunku:
I hop, na następny kamień:
Urocze stworzenia:). Po spotkaniu z wiewiórkami, udaliśmy się w stronę parkowej palmiarni. A tam kolejna ciekawa obserwacja - pięknie ubarwiony rudzik. Ptak siedział na jednej spośród suchych gałęzi leżących na ziemi, bardzo malowniczo się przy tym prezentując. Wydawał przy tym miłe dla ucha dźwięki, które jednak w niczym nie przypominały jego godowego śpiewu. Wszak miłosne trele zarezerwowane są tylko na wiosnę. Poniżej parę fotek z pierwszej miejscówki rudzika. Warto zwrócić uwagę na interesujące czerwone tło, podkreślające wspaniałą kolorystykę naszego ptasiego modela:
Fajne ujęcie - z otwartą paszczą;):
Zapraszam też do obejrzenia filmiku z ćwierkającym rudzikiem:
Jeżeli komuś nie wyświetla się załączony do wpisu filmik, podaję do niego linka:
https://www.youtube.com/watch?v=fNTjio2pSrE&feature=youtu.be
Po chwili, rudzik zmienił miejscówkę na równie interesującą:
I zaraz potem zrobił to ponownie, tym razem usiadł na ogrodzeniu. Tu również pięknie się prezentował, pozwalając na zrobienie zdjęć z bardzo bliskiej odległości:
Po jakimś czasie, rudzik się gdzieś ulotnił, więc ruszyliśmy dalej, w głąb parku. Po drodze spotkaliśmy nieco wymiętego samca zięby. Najpewniej właśnie przechodził pierzenie zmieniając letnie barwy na zimowe:
Nieco dalej, już na kompleksem fontann, niespodzianka - samiec bażanta, nieczęsto spotykany (przynajmniej nie przez nas) gość legnickiego parku:
Bażant, jak to bażant, bardzo płochliwy; kiedy nas zobaczył, szybko ukrył się w krzakach. Warto również zwrócić uwagę, że powoli do parku zlatują się krukowate. Zapewne, jak co roku, zamierzają spędzić tu zimę, żywiąc się owocami i tym co uda im się znaleźć pośród parkowej ściółki. Na fotkach poniżej dorodne, błyszczące w słońcu gawrony:
Ciekawe ujęcie:
Parę kroków dalej spotkaliśmy również sójkę. Początkowo chowała się w krzakach, jednak później usiadła na gałęzi jednego z drzew, pięknie się przy tym prezentując:
Za sójką piękne jesienne tło z liści:
I jeszcze fotka kosa żerującego pod krzewem. Najprawdopodobniej była to samica:
Jak widać, nasz październikowy spacer okazał się bardzo udany. Również sam park prezentuje się coraz piękniej, przybierając jesienne szaty. Na zakończenie tego posta, jeszcze parę fotek cudnej parkowej roślinności:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz